Assassin’s Creed: Bractwo
Ubisoft tworząc pierwsze "Assassin's Creed" chyba nie spodziewał się aż takiej popularności. Po serii świetnych gier przyszedł czas również na książki. Ciekawi jak prezentują się literackie przygody Ezio Auditore? Jeśli tak, zapraszam do lektury.
Ubisoft tworząc pierwsze "Assassin's Creed" chyba nie spodziewał się aż takiej popularności. Po serii świetnych gier przyszedł czas również na książki. Ciekawi jak prezentują się literackie przygody Ezio Auditore? Jeśli tak, zapraszam do lektury.
Historia rozpoczyna się w miejscu, w którym zakończyła się poprzednia powieść o podtytule "Renesans", czyli w krypcie pod Kaplicą Sykstyńską. Ezio Auditore da Firenze pokonuje Rodrigo Borgię, znanego również jako papież Aleksander VI, i będąc pewnym, że ten dokonuje żywota, pozostawia go na pewną śmierć. Niestety asasyn pomylił się w osądzie, papież przeżył i rychło opuścił swój niedoszły grób. Teraz odzyskuje siły, by ponownie zaatakować. Nie jest on jednak jedynym problemem asasynów, Italii zagraża również Cesare, syn Rodriga, który wraz ze swoją siostrą Lukrecją szykuje potężną armię, dzięki której zawładnie państwem. Czy Ezio wraz z pomocą wiernych przyjaciół zdoła wyzwolić swoją ojczyznę spod jarzma Borgiów?
Nie bardzo wiem, jak ocenić kolejną powieść Olivera Bowdena. Z jednej strony czyta się ją bardzo szybko, trup ściele się gęsto, a akcja pędzi na złamanie karku nie pozwalając się nudzić. Z drugiej zaś cała historia jest żywcem przeniesiona z gry i niczym nie zdoła zaskoczyć osób, które miały z nią styczność. W dodatku chwilami aż nadto daje się odczuć wirtualne korzenie opowieści, w postępujących po sobie wydarzeniach bez większego trudu dałoby się wskazać kolejne misje z komputerowego pierwowzoru. Razi również sposób pisania o niektórych umiejętnościach asasynów, jak np. wmieszanie się w tłum, który jeszcze dobitniej przypomina nam, że mamy do czynienia z książką bazującą na grze. Pod tym względem autor się nie postarał, za mało dał od siebie, a za dużo skopiował z programu Ubisoftu.
Kolejna rzeczą, która przemawia na niekorzyść "Bractwa" są płascy, jednowymiarowi bohaterowie, którym brakuje jakiegoś głębszego rysu psychologicznego. Nie mówię, że powinni zaraz posiadać niezwykle skomplikowany charakter, bo też nie ten typ literatury, po prostu o większości postaci nie da się powiedzieć nic więcej jak tylko dobry/zły, a to już za dobrze o nich nie świadczy. Irytuje to tym bardziej, że przez karty powieści niejednokrotnie przewijają się postaci historyczne, takie jak Leonardo da Vinci, Michał Anioł, Niccolò di Bernardo dei Machiavelli czy chociażby wspomniani członkowie rodu Borgiów. Miałem nadzieję, że Bowden rzuci jakieś nowe spojrzenie na ich osoby, rozwinie je w ciekawy sposób, ale nic z tego. Większość z nich to tylko puste nazwiska, które absolutnie niczym nie wyróżniają się spośród całej masy postaci drugoplanowych. Jedynym wyjątkiem jest tu Ezio, któremu poświęcono nieco więcej uwagi, ale to też z tego względu, iż jest głównym bohaterem i to o nim w zasadzie traktuje powieść.
Sama historia natomiast jest całkiem ciekawa i potrafi czytelnika zaabsorbować. Z każdym kolejnym rozdziałem nasze pragnienie poznania zakończenia jest coraz większe, co jest akurat sporym plusem. Szkoda tylko, że książka zdominowana została przez kolejne potyczki asasynów z wrogiem, które z biegiem czasu zaczynają powoli nużyć. Troszkę szkoda, że nie wykorzystano bardziej potencjału okresu, w jakim rozgrywa się akcja. W końcu renesans to dość ciekawa epoka, z pewnością dająca ogromne możliwości i to nie tylko przy opisywaniu szeregu bitew, na których niestety w głównej mierze skupił się autor. Brakowało mi także obszerniejszych opisów otoczenia, przemyśleń bohaterów czy chociażby interesujących potyczek słownych. Innymi słowy, typowego gawędziarstwa, które dawałyby nam chwile wytchnienia od licznych pojedynków. Ten fakt rekompensuje nieco wplecenie w tekst włoskich i łacińskich słówek i zwrotów, które pomagają budować odpowiednią atmosferę. Ich znaczenie nietrudno jest odgadnąć z kontekstu, gdyby jednak ktoś miał z tym problemy, to na końcu książki znajdzie słowniczek objaśniający ich sens. Kilka stron poświęcono również spisowi wszystkich postaci wraz z krótkim ich opisem. Bez wątpienia jest to miły dodatek.
"Assassin's Creed: Bractwo" jest lekturą lekką i przyjemną, a przy tym niewymagającą. Jeśli ktoś ma ochotę przeczytać niezobowiązującą powieść przygodową z domieszką fantasy - występują tu tajemnicze artefakty zwane Częściami Edenu, dające posiadaczowi ogromną moc - to opisywany tytuł może okazać się dość trafnym wyborem. Sporo akcji, umiarkowana brutalność i wciągająca historia powinny zapewnić solidną dawkę rozrywki, aczkolwiek chwilami naiwnej, gdyż bohaterowie nigdy tak naprawdę nie są poważnie zagrożeni i bez większego problemu wychodzą cało z opresji. Niemniej jednak taka już konwencja i ciężko to poczytywać za minus. Pomimo iż Bowden się nie popisał, bo tak naprawdę ograniczył się do przepisania gotowego scenariusza stworzonego przez Ubisoft, to jego książkę i tak czyta się bezboleśnie. Jeżeli jesteście fanami serii "Assassin's Creed", to nie wypada nie postawić na półce obok gier opisywanej powieści. Choć nie jest to dzieło wybitne, to kiepskim również nie sposób go nazwać.
Ocena: 6/10
[image-browser playlist="604602" suggest=""]
Autor: Oliver Bowden
Okładka: Miękka
Liczba stron: 461
Przekład: Przemysław Bieliński
Wydawnictwo: Insignis
Wydano: 2011
ISBN: 978-83-61428-37-4
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat