

W tym tomie autorzy rezygnują z typowej dla cyklu przygodowej formuły, przenosząc środek ciężkości z humoru sytuacyjnego na głęboką satyrę społeczną. Choć pierwszy raz opublikowano go w 1970 roku, dziś – w nowym wydaniu Egmontu – brzmi zaskakująco aktualnie, niemal proroczo.
Cezar po raz kolejny bezskutecznie próbuje ujarzmić niepokorną wioskę Galów. Skoro siła militarna nie zdaje egzaminu, sięga po broń subtelniejszą – psychologiczną. Do Armoryki wysyła agenta Tuliusza Destrukcjusza, specjalistę od siania niezgody i wzbudzania nieufności. Jego misja jest prosta – doprowadzić do rozpadu wspólnoty poprzez plotki, insynuacje i podważanie autorytetów. To zaskakująco realistyczny portret strategii dezinformacji, których skutki znamy aż nazbyt dobrze również dziś. René Goscinny z chirurgiczną precyzją ukazuje mechanizmy rozkładu społecznej spójności. Każde słowo, szept, drobna uraza – wszystko urasta do rangi powodu do kłótni. Mieszkańcy wioski, dotąd symbol solidarności i humoru, zaczynają się sobie przyglądać z podejrzliwością. Humor, którym posługiwał się Goscinny, przestaje być jedynie środkiem rozrywki – staje się instrumentem analizy ludzkiej natury.

Niezgoda to metafora, która daleko wykracza poza realia Galii pod rzymskim panowaniem. Tuliusz Destrukcjusz jest uosobieniem toksycznej manipulacji, a jego nazwisko – zarówno w wersji francuskiej, jak i w tłumaczeniach – ma znaczenie symboliczne. W wersji angielskiej przyjął miano Tortuous Convolvulus, co po łacinie oznacza „powój” – roślinę oplatającą i duszącą wszystko wokół. To błyskotliwa metafora plotki, fałszu i nieufności, które potrafią udusić nawet najmocniejszą wspólnotę. Nieprzypadkowo badacze komiksu wiążą narodziny tego scenariusza z doświadczeniami samego Goscinny’ego. Tworząc Niezgodę, był on atakowany przez innych autorów magazynu Pilote, którzy zarzucali mu komercjalizację twórczości. W tle wybrzmiewają również echa protestów 1968 roku we Francji – czasów kryzysu zaufania społecznego, napięć pokoleniowych i ideowych. Wszystko to odciska się na tonacji komiksu, czyniąc z Niezgody alegoryczną opowieść o destrukcji wspólnoty przez wewnętrzne podziały.
Rysunki Alberta Uderzo w tym tomie osiągają niezwykły poziom ekspresji. Sceny kłótni, masowych sprzeczek i podejrzliwych spojrzeń są choreograficznie przemyślane, a mimika bohaterów staje się osobnym językiem opowieści. Kadry gęstnieją, nastroje stają się coraz bardziej napięte, co idealnie współgra z fabularnym rytmem pogłębiającej się niezgody. Uderzo zachowuje jednak niezbędny balans – mimo dramatyzmu sytuacji, jego kreska pozostaje ciepła, pełna życia, a w finale pozwala na katharsis i powrót harmonii.
W Niezgodzie wciąż obecny jest klasyczny humor Asteriksa – gry słowne, komiczne przerysowanie, subtelne aluzje do współczesności autorów. W polskim tłumaczeniu zachowano ducha oryginału: dowcipy zostały przekute tak, by nie gubiły sensu gry językowej, a jednocześnie brzmiały naturalnie. Dzięki temu całość nie traci swojego uniwersalnego uroku, a jednocześnie pozostaje przystępna dla młodszych czytelników.
Nowe wydanie Egmontu zachwyca jakością wykonania i bogactwem materiałów dodatkowych. Oprócz samego komiksu otrzymujemy ponad czterdzieści stron dodatków: szkiców, archiwalnych zdjęć, komentarzy redakcyjnych i kontekstów historycznych. To edycja dla koneserów, pozwalająca zrozumieć, jak precyzyjnie Goscinny konstruował narrację, jak komponowano układ plansz i w jaki sposób rodziły się kultowe żarty. Twarda oprawa i wysoka jakość druku tylko podkreślają edytorską dbałość, czyniąc z komiksu Asteriks. Niezgoda. Tom 15 pozycję obowiązkową w każdej kolekcji.
Czytając Niezgodę dziś, można odnieść wrażenie, że to komiks proroczy. Goscinny i Uderzo, nieświadomie wyprzedzając epokę, opisali zjawisko, które dziś nazwalibyśmy manipulacją informacyjną, fake newsami i erozją zaufania społecznego. Niezgoda, którą sieje agent Cezara, rozsadza nie tyle wioskę Galów, co metaforyczne miniaturowe społeczeństwo – w którym wystarczy cień podejrzenia, by solidarność zmieniła się w wojnę wszystkich ze wszystkimi. A jednak komiks nie kończy się pesymistycznie. Ostatecznie to właśnie humor, przyjaźń i zdrowy rozsądek przywracają równowagę. W tym sensie Niezgoda okazuje się pochwałą wspólnoty, która mimo słabości potrafi się oczyścić i zjednoczyć. Goscinny pozostaje wierny humanistycznemu optymizmowi – nawet w chaosie dostrzega szansę na odnowę.

Asteriks. Niezgoda to arcydzieło satyry w komiksowej formie – album, który da się czytać zarówno jako lekką rozrywkę, jak i jako błyskotliwy komentarz społeczny. Połączenie inteligentnego scenariusza z pełną dynamizmu kreską czyni go jednym z najważniejszych tomów w historii serii. Niezmiennie bawi, ale też zmusza do refleksji nad tym, jak łatwo utracić zgodę i jak trudny, a zarazem konieczny, jest powrót do wzajemnego zaufania. Nowe wydanie Egmontu przypomina, że klasyka może być aktualna bardziej niż kiedykolwiek. Niezgoda czytana w 2025 roku brzmi jak współczesna przypowieść o świecie, w którym najgroźniejszą bronią nie jest miecz, lecz słowo.
Poznaj recenzenta
Michał Czubak
