Atak paniki – recenzja filmu [Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni]
Data premiery w Polsce: 19 stycznia 2018Paweł Maślona zaproponował widzom czarną komedię stworzoną z pięciu zazębiających się ze sobą historii. Efekt? Film nie tylko zabawny, ale niezwykle wciągający.
Paweł Maślona zaproponował widzom czarną komedię stworzoną z pięciu zazębiających się ze sobą historii. Efekt? Film nie tylko zabawny, ale niezwykle wciągający.
Atak paniki to mozaika kilku pozornie niezależnych historii, z których każda rozgrywa się w innym miejscu i dotyczy zupełnie innych bohaterów. Seans rozpoczynamy ze świadomością, że łączy je jeden wspólny rdzeń – wszystkie postaci znalazły się w pewnym momencie w sytuacjach podbramkowych, które wystawiły ich cierpliwość na próbę. Dopiero później okazuje się, że tak naprawdę przedstawione historie w pewien sposób łączą się ze sobą, tworząc ciąg przyczynowo-skutkowy i ukazując, jak sytuacja jednostki może wpłynąć na inne osoby z jej otoczenia.
Jak zatem prezentują się poszczególne historie? Bardzo różnorodnie. Wszystko rozpoczyna się od samobójstwa młodego mężczyzny, który następnie okazuje się znajomym Kamy. Kama, młoda dziewczyna, dorabia sobie jako aktorka w tak zwanych seks-kamerkach, o czym nie wie jej matka. Starsza kobieta, tak dumna z samodzielności swojej córki, stawia ją za przykład do naśladowania jej bratu, Miłoszowi, który jest uzależniony od gier MMO i może spędzać przed komputerem całe dnie. Z czegoś jednak żyć trzeba, zatem Miłosz w wolnym czasie pracuje w firmie cateringowej jako kelner. Jest tym samym obecny na weselu ciężarnej panny młodej, które stanowi odrębny wątek filmu. Nieco odseparowaną od pozostałych historii jest natomiast sytuacja małżeństwa wracającego samolotem z Egiptu, a także poboczny wątek ich kilkunastoletniego syna, który wraz z kolegami narkotyzuje się w zaciszu własnego pokoju.
Zaproponowane sytuacje nie postępują jedna za drugą, a raczej zgrabnie się ze sobą przeplatają, dzięki czemu zainteresowanie widza tym, co dzieje się na ekranie, w zasadzie nie słabnie. Choć zupełnie się od siebie różnią, wszystkie są interesujące i z biegiem czasu nabierają coraz szybszego tempa. Każda z nich zmierza do własnej kulminacji, a cały film w końcowym natężeniu faktycznie przypomina zbiorowy atak paniki. Ma na to wpływ także szybki i naprzemienny montaż oraz elektroniczna muzyka Radzimira Dębskiego (znany też jako Jimek), nadająca fajny klimat całości.
Wydawać by się mogło, iż film Paweł Maślona jest komedią, jednak humor, jaki proponuje, często jest kontrowersyjny, a nawet zupełnie czarny. Bohaterowie nie szczędzą widzowi soczystych przekleństw, co widać przede wszystkim w przerysowanym wątku gracza-kelnera, który rzuca mięsem na prawo i lewo. Momentami rzeczywiście może to odrobinę razić, jednak patrząc na film jako na całość, nie widać w nim przesady, a skontrastowane charaktery uzupełniają się wzajemnie, nadając produkcji równowagi. Dzieje się tu niezwykle dużo, jednak czuć jednocześnie precyzyjną kontrolę na całą fabułą – choć sytuacje głównych postaci wymykają się spod ich kontroli, filmowe wątki są uporządkowane i dopięte na ostatni guzik.
Przy całej swojej komediowości, Atak paniki porusza także kilka istotnych problemów, z jakimi mierzy się człowiek w XXI wieku. Mamy tu zjawiska wirtualnej prostytucji, uzależnień, toksycznych relacji rodzinnych, uleganie presji społeczeństwa, a także bardzo ludzką kwestię braku asertywności. Wszystkie z sytuacji wydają się nam zatem znajome – jeśli nie z doświadczeń osobistych, to przynajmniej z opowieści, ponieważ nie są to zjawiska abstrakcyjne. Uniemożliwia to jednocześnie zaklasyfikowanie filmu wyłącznie do gatunku komedii – całość nabiera momentami bardzo dramatycznego wydźwięku, prowokując do myślenia. Twórcy znaleźli złoty środek, umiejętnie balansując na granicy gatunków – film spodoba się zarówno tym, którzy poszukują w nim prostej rozrywki sytuacyjnej, jak i miłośnikom skomplikowanych międzyludzkich relacji, które śmiało można poddawać głębszej analizie. Przy tym niemal wszystkie sceny prowokują do szczerego śmiechu, prezentując świetny humor. Nie ma tu prymitywnych żartów z niskiej półki, za co duży plus.
Główna obsada spisuje się na medal, tworząc postaci bardzo przekonujące i wzbudzające w widzach emocje. Możemy czuć wobec nich sympatię lub antypatię, ale z całą pewnością żaden z bohaterów nie jest przezroczysty. Moją ulubioną historią jest ta, która rozgrywa się na pokładzie samolotu – Artur Zmijewski i Dorota Segda stanowią świetny duet, najbardziej zapadając widzowi w pamięć. Brawa należą się także debiutującej jako scenarzystka Aleksandra Pisula, która świetnie poradziła sobie z bardzo odważnymi scenami rozbieranymi, wcielającemu się w kelnera-furiata Bartlomiej Kotschedoff i Magdalena Popławska, grającej niestabilną emocjonalnie kobietę. Słabiej wypada natomiast wątek nastoletnich chłopców, który staje się najbardziej poboczną ze wszystkich historii. Mam wrażenie, że gdyby wyciąć go z filmu, widz nie zauważyłby większej różnicy.
Atak paniki to naprawdę dobra polska produkcja, która – co najważniejsze – rzeczywiście bawi. Interakcje między bohaterami są niewymuszone i szczere, dzięki czemu wydają się oni namacalni i jeszcze bardziej przekonujący. Format wielu zestawionych ze sobą wątków działa tylko na korzyść filmu, podobnie jak świetne zdjęcia i przykuwający oko montaż. Historie momentami przybierają tak niedorzeczny obrót, że możemy tylko współczuć postaciom tego, z czym przyszło im się mierzyć. Ode mnie 8/10.
Źródło: zdjęcie główne: Hubert Komerski
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat