Avengers. Czas się kończy #02 – recenzja komiksu
Avengers. Czas się kończy #02 to drugi tom serii mającej stanowić prolog dla eventu Tajne Wojny. Tym razem w komiksie napotkamy nie tylko na wielowątkową opowieść, ale również na klasyczną, superbohaterską jatkę z prawdziwego zdarzenia.
Avengers. Czas się kończy #02 to drugi tom serii mającej stanowić prolog dla eventu Tajne Wojny. Tym razem w komiksie napotkamy nie tylko na wielowątkową opowieść, ale również na klasyczną, superbohaterską jatkę z prawdziwego zdarzenia.
Avengers. Czas się kończy #02 to druga odsłona serii, która siłą rzeczy stała się zarówno podsumowaniem dotychczasowych wydarzeń, jak i zapowiedzią jeszcze większych zmian w komiksowym uniwersum Marvela. Scenarzysta Jonathan Hickman z właściwą sobie swadą i zamiłowaniem do nieoczywistej struktury narracyjnej snuje wielowątkową opowieść o Mścicielach, w skład której wchodzą zeszyty Avengers #38-39 i New Avengers #26-28. Podobnie jak w przypadku pierwszego albumu sięganie po dwie odmienne serie, przyprawiane jeszcze odwołaniami do istotnych elementów świata Domu Pomysłów, może sprawić trudności niektórym czytelnikom. Jeśli jednak lubujecie się w bezkompromisowym stylu Hickmana w podejściu do fabuły, również najnowszy tom przypadnie Wam do gustu. Tym bardziej, że autor zdecydował się przeprowadzić operację na doskonale nam znanym, zakorzenionym w popkulturze wizerunku ikonicznych herosów. Dość powiedzieć, że podstarzały Steve Rogers traci tu sporo ze swojej szlachetności i musi zmagać się z naprawdę ciężkim brzemieniem, a Doktor Strange lewituje pomiędzy światami wśród tajemniczych kapłanów, mając po temu osobliwy cel.
Mija już 8 miesięcy od ujawnienia działań Iluminatów, którzy chcą niszczyć jedne światy po to, by ratować inne. Naprzeciw grupy, w skład której wchodzą m.in. Reed Richards, Hank McCoy i Bruce Banner, wyłania się postać Steve'a Rogersa, aktualnie dowodzącego organizacją S.H.I.E.L.D. Bohaterowie są podzieleni; część z nich pragnie wziąć się za łby z kolegami po fachu, inni próbują powstrzymać większe zagrożenia widoczne już na horyzoncie. Jest jeszcze Thanos i jego Koteria, która ma swój własny punkt widzenia na całą sytuację, a także Doktor Doom, który w swoim ambitnym planie ma zamiar wykorzystać Molecule Mana. W albumie w zaskakujący sposób powracają dawno niewidziani Tony Stark i Stephen Strange, a jego ukoronowaniem staje się Cap wymierzający sprawiedliwość w starym dobrym stylu. Innymi słowy: w drugim tomie serii coś dla siebie znajdą zarówno miłośnicy komiksowej jatki, jak i ci, którzy uwielbiają skupiać się na skomplikowanych zależnościach pomiędzy grupami herosów i poszczególnymi postaciami.
Hickman może nie należy do grona komiksowych wizjonerów, ale jego rzemieślnicze zacięcie i miłość do obrazkowych historii raz po raz będą nam się ujawniać w trakcie lektury. W odróżnieniu od pierwszej odsłony serii, w Avengers. Czas się kończy #02 scenarzysta chce mocniej zaakcentować irracjonalną stronę postępowania protagonistów - tym razem niektóre wątki niekoniecznie mają zazębiać się w jedną całość, ale ukazywać postacie w nieoczywistych sytuacjach i wydobywać z nich coś, co moglibyśmy określić pierwiastkiem ludzkiej ułomności. Takie podejście osłabia nieco liczba twistów fabularnych, które autor chce nam zaserwować w finale opowieści. Kontrastują one z do bólu logicznym postępowaniem Richardsa i jego klakierów, którzy za punkt honoru stawiają sobie rozpracowanie wroga na poziomie myślowym - niekiedy tego typu zabiegi mogą wzbudzić niechęć czytelnika. Na całe szczęście ten mankament niepostrzeżenie ginie w całej serii bratobójczych pojedynków między herosami. Nazwijmy rzeczy po imieniu: mamy tu do czynienia z pierwszorzędną komiksową bitką, której zmieniające się tempo powinno spodobać się większości odbiorców. W dodatku Hulk będzie tu walczył z... Hulkiem.
Bez zarzutu spisali się również autorzy warstwy graficznej, Stefano Caselli, Mike Deodato, Kev Walker, Mike Perkins i nasz krajan, Szymon Kudrański (choć trzeba zauważyć, że ilustracji ostatniego z nich znalazło się w tym tomie stosunkowo mało). Rysownicy nawet bardziej niż w poprzedniej odsłonie serii zdołali oddać tempo i zmieniającą się dynamikę fabularną, a w dodatku ich prace tym razem utrzymane są w podobnej tonacji, co przypadnie do gustu mniej wymagającym odbiorcom. Swój talent autorzy warstwy wizualnej ujawniają przede wszystkim w sposobie prezentowania szeroko zakrojonych bitew i wszędobylskiej w tym albumie pożogi.
Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że Hickman jest fanem relatywnie wolnego odsłaniania wszystkich kart swoich historii - z Avengers. Czas się kończy #02 co prawda dowiadujemy się więcej na temat `kondycji świata i herosów Marvela, jednak opowieść wciąż skrywa przed nami wiele tajemnic. Mimo to scenarzysta umiejętnie operuje narracją; robi to w taki sposób, by nieustannie podtrzymywać w czytelniku napięcie i zachęcać go do budowania własnego poglądu na przedstawione wydarzenia. Pamiętajmy, że cała seria stanowi jedynie prolog do eventu Tajne Wojny. Patrząc przez ten pryzmat, praca Hickmana ma poniekąd na celu uwięzić fanów w uniwersum Domu Pomysłów - na tyle, by chcieli odkryć całą opowieść. I z tego zadania scenarzysta wywiązuje się znakomicie.
Źródło: Zdjęcie główne: Egmont
Poznaj recenzenta
Piotr PiskozubDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat