Batman. Detective Comics. Tom 4: Zgaduj zgadula i inne opowieści - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 20 marca 2024To czwarty i ostatni tom serii Batman. Detective Comics ze scenariuszem Mariko Tamaki. Choć tak naprawdę, najlepiej wypadają w tym zbiorze gościnne opowieści innych scenarzystów.
To czwarty i ostatni tom serii Batman. Detective Comics ze scenariuszem Mariko Tamaki. Choć tak naprawdę, najlepiej wypadają w tym zbiorze gościnne opowieści innych scenarzystów.
Run Mariko Tamaki w ramach Batman. Detective Comics to jedne z najciekawiej rozpisanych przygód Batmana w ostatnich latach. Scenarzystka położyła nacisk na inne niż zazwyczaj aspekty, opisując między innymi perypetie Bruce’a Wayne’a w momencie, kiedy stracił swoją fortunę. Twórczyni przede wszystkim wyciągnęła na wierzch psychiczne konsekwencje tej sytuacji. Być może fani pragną czegoś innego, ale Tamaki w obszarze eksploracji różnorodnych psychicznych i psychologicznych konsekwencji życia w Gotham – nie tylko dotyczących Bruce’a Wayne’a, ale po prostu mieszkańców mrocznego, wielkiego miasta – była bardzo konsekwentna. W trzecim tomie, w rozbudowanej fabularnie Wieży, eksploatowała zachowania pacjentów nowej wersji Azylu Arkham. To była opowieść wypełniona niezłymi fabularnymi pomysłami, która jako całość pozostawia jednak pewien niedosyt. Jak to bywa w opowieściach superbohaterskich, z dużej chmury mieliśmy mały deszcz.
Ostatnie plansze z tego tomu zapowiadały kolejną rozgrywkę Batmana i jego towarzyszy – tym razem z Riddlerem. Tytuł tomu sugeruje, że będzie to najważniejsza część tego zbioru, ale jest inaczej. Historia z Edwardem Nypogmą ze scenariuszem Tamaki składa się tylko z trzech zeszytów, potem dostajemy również niezbyt długą opowieść napisaną przez Nadię Shammas, której bohaterką jest Gotham Girl, a to, co najlepsze, zostaje na koniec. Ale o tym za chwilę
Cały czwarty tom traktuje o urazach psychicznych i sposobach na radzenie sobie z nimi. Główna konkluzja jest taka, że niektórzy nie radzą sobie z tym problemem i schodzą na złą drogę, choć wcale nie muszą być szalejącymi psychopatami. Pytanie Riddlera ze Zgaduj zgaduli, czyli kiedy przestępca nie jest przestępcą, ma całkiem solidne, psychologiczne podstawy – scenarzystkę bardzo nurtuje ta kwestia, a fakt, że postanowiła ją przenieść do swoich scenariuszy komiksowych, nadaje im głębszy wymiar. Rzecz w tym, że nadal są to opowieści superbohaterskie, które muszą być w jakimś stopniu efektowne i intensywne. Podczas lektury Wieży i potem Zgaduj zgaduli czujemy rodzaj rozdźwięku między tymi aspektami komiksów Mariko Tamaki – jakby było to łączenie na siłę ambicji pisarskich z przymusem wyeksponowania bardziej przyziemnych (czytaj: czysto rozrywkowych) elementów. Być może Tamaki musi jeszcze popracować nad tego rodzaju powiązaniami, ale plus za samo podjęcie takiej próby. Rzecz jasna opowieści o Batmanie same w sobie czerpią paliwo fabularne z eksplorowania psychicznych urazów, ale Tamaki wyraźnie chciała opowiedzieć o nich w nieco poważniejszym tonie.
Druga historia z tomu o Gotham Girl, pojawiającej się od czasu do czasu w ostatnich latach w opowieściach z Batmanem, również porusza tę tematykę. Bohaterka wciąż jest młoda, wciąż zdruzgotana tym, co jej się przydarza, samotna w swoim cierpieniu i zarazem nieopanowana, kiedy musi dać ujście emocjom. Przerwana sesja terapeutyczna scenarzysty Sina Grace'a jest przede wszystkim świetna rysunkowo – lekka kreska Davida Laphama nieoczekiwanie podkreśla wewnętrzny dramat bohaterki, a intrygujące zakończenie zapowiada w przyszłości powrót do tej postaci.
Gdy myślimy, że w tym tomie nie znajdziemy już nic zaskakującego, za sprawą scenariusza Matthew Rosenberga (powinniśmy go pamiętać choćby z dobrego Uncanny X-Men: Cyclops i Wolverine) i rysunków Fernando Blanco (plus świetne okładki Jorge Fornesa) dostajemy nie tylko najlepszą opowieść w tym zbiorze, ale też jedną z najlepszych opowieści ze świata Batmana z ostatnich lat. A tych wcale nie było tak dużo, prawda?
Kiedy myślę o głównym runie Batmana i o Batman. Detective Comics od czasu Nowego DC, dochodzi do mnie, że historii, które wywarły na mnie naprawdę duże wrażenie, było niewiele. Te najlepsze to Trybunał Sów, który dołożył najciekawszą cegiełkę do mitologii Gotham w drugiej dekadzie XXI wieku, pierwszy tom Batman Detective Comics pod tytułem Mitologia ze świetnym scenariuszem Petera Tomasiego oraz Sierota z Gotham z niniejszego tomu. Co takiego jest w tej ostatniej opowieści, że tak dobrze ją odbieramy?
Jest w niej to, co bardzo lubię w opowieściach – nie tyle superbohaterskich, co ogólnie popkulturowych. To historia nawet nie pobocznej, a zupełnie nieobecnej wcześniej postaci w znanej nam historii Gotham. Fabuła rozgrywa się tutaj w ciągu wielu lat i nawiązuje do znanych wydarzeń – między innymi do pierwszego starcia Batmana z Bane'em czy do eventu Batman. Ziemia Niczyja. Znane nam wydarzenia i postaci obserwujemy z zupełnie innej perspektywy nacechowanej indywidualnymi przeżyciami tytułowego bohatera, któremu Joker zabija rodziców. W pamięci chłopca z tej tragedii pozostaje nie tylko złoczyńca, ale też spóźniony z interwencją i równie przerażający w zachowaniu Batman.
To ponownie, tak jak w przypadku wcześniejszych historii z tego tomu, opowieść o nieustannie oddziałującej na bohatera traumie i pogłębiających się urazach psychicznych, które mają kluczowy wpływ na wspomnianą powyżej odmienną perspektywę. Nagle oglądamy teoretycznie ten sam świat, ale oczami miotanego przez los chłopca, który nie jest w stanie zapanować nad swoim życiem. Bohater ulega wpływom innych i nie podejmuje sam życiowych decyzji aż do momentu zwrotnego, kiedy w końcu musi za coś wziąć odpowiedzialność i tym samym znajduje w życiu cel. Jak to się dla niego skończy?
Ta powieść ukazywała się w nietypowy sposób, zapewne jako uzupełnienie głównych opowieści z Batman Detective Comics. Składa się z dwunastu krótszych rozdziałów po dziesięć plansz, z których każdy opowiada o kolejnym etapie życia młodego bohatera. Charakterystyczne rysunki, za które odpowiada Fernando Blanco, kreślą niedoskonały świat, spajają się z szybkim rytmem opowieści i stanowią świetną alternatywę dla standardowych objętościowo, często skostniałych historii. Sierota z Gotham udowadnia, że tego rodzaju eksperymenty wnoszą do Uniwersum DC powiew świeżości. Dobrze, że od czasu do czasu trafia się w zalewie superbohaterszczyzny taki klejnot, który przywraca wiarę w siłę kreacji w znanych i przewidywalnych, jak mogło się wydawać, światach.
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat