Berdo - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 26 lutego 2020Chyba każdy z nas miał w swoim życiu taki okres, w którym chciał rzucić wszystko i uciec w Bieszczady. Dziewicza przyroda i tajemnicza aura tych gór od dawna działają pobudzająco na wyobraźnię. Anna Cieślar swoim debiutem wkracza do zaszczytnego grona artystów, którzy zapraszają czytelnika na bieszczadzkie szlaki. Czy warto dać się poprowadzić początkującej autorce?
Chyba każdy z nas miał w swoim życiu taki okres, w którym chciał rzucić wszystko i uciec w Bieszczady. Dziewicza przyroda i tajemnicza aura tych gór od dawna działają pobudzająco na wyobraźnię. Anna Cieślar swoim debiutem wkracza do zaszczytnego grona artystów, którzy zapraszają czytelnika na bieszczadzkie szlaki. Czy warto dać się poprowadzić początkującej autorce?
Moja fascynacja Bieszczadami zaczęła się raczej mało oryginalnie – obejrzałam serial Wataha (który nadal uważam za jedną z najlepszych z polskich produkcji) i totalnie zakochałam się w dzikich, zamglonych krajobrazach. Sięgając po Berdo – debiutancką powieść Anny Cieślar, zastanawiałam się, czy jest szansa, że źródła naszych fascynacji były podobne. Już po pierwszych stronach zdałam sobie jednak sprawę, że do stworzenia bieszczadzkiej historii pisarkę musiało zainspirować coś zupełnie innego. Coś dużo głębszego niż sensacyjna zagadka.
Berdo, mimo tego, że opowiada głównie o mężczyznach, jest powieścią bardzo kobiecą. Jej motywem przewodnim są trudne relacje na linii ojciec – syn. Michał Mosler, czyli tytułowy Berdo, to kwintesencja wolnego ducha. Być może przyczyn takiego stanu rzeczy można doszukiwać się w pochodzeniu bohatera, który w połowie jest Romem. Berdo uwielbia samotne wędrówki. Wydaje się podzielać dzikość, którą na każdym kroku można spotkać w Bieszczadach. Już tych kilka zdań może dać sporo do myślenia odnośnie tego, czy Michał Mosler jest dobrym materiałem na ojca. Na tym jednak nie kończą się wątpliwości. Nie bez znaczenia pozostaje przydomek bohatera – Berdo w języku Wołochów oznacza wyjątkowo stromą górę o skalistych stokach, jest symbolem niedostępnego, trudnego do ujarzmienia obszaru. Osobowość Moslera idealnie współgra z jego pseudonimem. Czy niespełna siedmioletni chłopiec będzie w stanie pokonać wszystkie przeszkody, by nawiązać jakąkolwiek relację z własnym ojcem?
Relacje na linii ojciec – syn bardzo często bywają problematyczne. W przypadku Berdo i jego małego syna Radka sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Mosler jest jedynym opiekunem chłopca. Jego priorytetem powinno być zatem dbanie o potrzeby dziecka, oferowanie mu niezbędnej pomocy i wsparcia. Tymczasem Berdo nie tylko nie stara się zapewnić chłopcu bezpiecznego domu, ale nawet wydaje się nim zupełnie nie interesować. Być może wynika to z faktu, że bohaterowie wprost niewyobrażalnie się różnią. Aż trudno uwierzyć, że dzielą ze sobą połową genów. Jedną z najbardziej różniących ich kwestii jest podejście do przyrody. Mały Radek jest nią zafascynowany, chce odkryć każdą jej tajemnicę. Szczególnym zainteresowaniem wrażliwy chłopiec obdarza zarówno oswojone, jak i dzikie zwierzęta. Całymi dniami może tropić ich ślady, a bezpieczny czuje się jedynie wtulony w sierść ulubionego psa. Berdo mimo tego, że również ceni sobie dzikość przyrody, to jednak postrzega ją bardziej w kategoriach praw silniejszego i słabszego. Wystarczy dodać, że jest jednym z lepszych kłusowników w Bieszczadach i to wystarczy, by zrozumieć skąd bierze się niechęć syna do własnego ojca.
Książka Anny Cieślar wciąga. Bohaterowie są żywi i intrygujący. Klimat też wydaje się być odpowiedni i fantastycznie dopasowany do wyobrażenia (przynajmniej mojego) o Bieszczadach. Mimo tych wszystkich zalet, nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że zaliczę Berdo do grona moich ulubionych powieści. W fabułach konstruowanych przez autorów, bez względu na gatunek, ponad wszystko cenią sobie logikę. Wyznaję zasadę, że każdy motyw, wątek czy postać powinna pojawiać się na kartach książek w jasno określonym celu. Tymczasem u Anny Cieślar narracja niepokojąco przypomina życie – mało co ma tam sens. Nie chcąc zdradzać zbyt wiele, napisze tylko, że Berdo w pełnym momencie popełnia totalnie bezsensowny błąd. Następnie, zamiast wybrać jakiekolwiek logiczne wyjście z tej sytuacji, jeszcze bardziej pogrąża się w bezsensie. Nie można zatem oczekiwać, że w finale powieści kręta droga nagle stanie się prostą. Przy każdym kolejnym kroku bohatera, przy każdej kolejnej decyzji czytelnikowi pozostaje wyłącznie popukać się w głowę.
Warto pamiętać, że książka Anny Cieślar jest mimo wszystko debiutem i jako debiut powinna być oceniana. Berdo ma niewątpliwie kilka bardzo mocnych zalet, ale to jednak wciąż za mało, by mnie usatysfakcjonować. Wszystko to nie zmienia faktu, że od tej pory będę wyczekiwać kolejnych dzieł autorki, bo wierzę, że to dopiero przedsmak tego, na co ją stać.
Poznaj recenzenta
Patrycja ŁydzińskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat