Better Call Saul: sezon 2, odcinek 3 – recenzja
Moralny konflikt Jimmy'ego przybiera na sile w najnowszym odcinku Better Call Saul. Czyżby naszego bohatera czekała już tylko równia pochyła?
Moralny konflikt Jimmy'ego przybiera na sile w najnowszym odcinku Better Call Saul. Czyżby naszego bohatera czekała już tylko równia pochyła?
Coraz bardziej moralizatorski staje się serial Better Call Saul, budując swoją historię z najstarszych powiedzeń, jak "kłamstwo nie popłaca", czy innych przysłów w stylu „czym skorupka…” itd. Jimmy popełnia błąd za błędem, nie wiadomo, czy z nieznajomości konsekwencji, zbyt wielkiej pewności siebie czy ze zwykłej głupoty. Jasne, osiąga bardzo dobre wyniki i zamierzone cele, ale kosztem, który w końcu go przerośnie.
Demaskowanie kłamstwa stało się ostatnio ulubionym chwytem Goulda i Gilligana. W zeszłym odcinku mieliśmy karty baseballowe i sfabrykowane dowody Jimmy’ego; w Amarillo Mike demaskuje kłamstwo Stacey, a główny bohater po raz kolejny zostaje przyłapany na oszustwie. Tym razem nie przez swoją dziewczynę, lecz szefa.
Cały czas widać jednak mocne poczucie sprawiedliwości, chęci wykonania dobrej roboty. Idealizm i ambicje Jimmy’ego są rzeczywiście nie do przecenienia, a idąca za nimi pomysłowość - godna podziwu. Tym trudniej obserwuje się głównego bohatera błądzącego między łatwym zyskiem a morderczą, niedającą żadnych efektów pracą. Jak to mówią, piekło wybrukowane jest dobrymi intencjami. Te archetypiczne sformułowania i chwyty, jakkolwiek oklepane, w Better Call Saul sprawdzają się znakomicie. Gould i Gilligan zawsze potrafili najprostsze wzorce przekuć w zalety. W Breaking Bad podstawowa historia „od zera do bohatera” zawiera ponadto tak banalne klisze jak arcywroga i dzielnego pomocnika, jednak zostaje zrealizowane to w taki sposób, że krytycy i widzowie rozpływają się nad świeżością i oryginalnością produkcji. W Better Call Saul jest nie inaczej, choć z pewnością twórcy mogą pozwolić sobie na znacznie więcej. W tym wypadku największym przeciwnikiem Jimmy’ego jest on sam.
Tak jak pisałem przed tygodniem, to ostatnie najlepsze chwile Jimmy’ego, a kłopoty zbliżają się wielkimi krokami. Nie tylko w pracy, bo interesy Mike’a z pewnością dotkną także głównego bohatera. Kolejne nawarstwiające się kłamstwa będą tylko kolejnymi szpilami wbijanymi w związek Jimmy’ego i Kim. Trudno wyrokować, jak długo bohater zdoła utrzymać cały świat wokół niego w ryzach.
Nieważne jednak, czy jest dobrze, czy źle, wszyscy grają tutaj z najwyższą klasą. W Amarillo brakuje może wybitnych momentów i wizualnych fajerwerków, a kilka przed tygodniem ich było, nie zmienia to jednak faktu, że Better Call Saul jest serialem z sercem i każda sekunda jest dla widza czystą przyjemnością. Poprzednie odcinki można jednak traktować jako preludium do o wiele intensywniejszych wydarzeń, które z pewnością swoją genezę miały pod koniec trzeciego odcinka. Czyżby to był początek długiej drogi w dół dla Jimmy’ego?
Poznaj recenzenta
Jędrzej SkrzypczykDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat