fot. Netflix
Bitwa samurajów została stworzona z myślą o widzach z całego świata i zgodnie z zasadami streamingu. Pierwsze sekundy mają przykuć naszą uwagę, podekscytować i zapowiedzieć, z czym będziemy mieć do czynienia. A mamy tutaj historię samuraja znanego jako Zguba Ludzi, który szybko dowodzi słuszności swojego przezwiska, przedzierając się przez wrogów w imponujący i efektowny sposób. Mężczyznę, który ma zespół stresu pourazowego, poznajemy w okresie upadku ery miecza. Ciekawy punkt wyjścia, który w pierwszych dwóch odcinkach buduje intrygującą historię, fascynującą w ukazaniu rzeczywistości, określanej przez polityków mianem rodu samurajów i pogardzanej po wiekach dominacji. Ta cała otoczka społeczno-polityczna okazuje się mieć większe znaczenie, niż początkowo myślałem, ale zarazem pomaga nacechować ją określonym klimatem.
Korea Południowa ma Squid Game, Japonia ma Kodoku z Bitwy samurajów. Fundamentem fabuły jest gra, do której zaproszono chętnych wojowników, a walka toczy się o wielką nagrodę pieniężną. To tylko pozory, bo tajemniczy organizatorzy, wpływowi i bogaci biznesmeni oraz powiązanie tego z polityką Japonii nadaje wszystkiemu inny wydźwięk, niż można oczekiwać po zwiastunie. Wbrew pozorom nie jest to opowieść wyłącznie o walkach i zabijaniu. Sama gra jest punktem wyjścia do pokazania bardzo intrygującego starcia nowoczesności z tradycją. Samurajowie nie mają ani dobrego życia, ani najlepszej opinii. Muszą walczyć w grze, by pomóc rodzinie i bliskim w ponurej i trudnej rzeczywistości. Przedstawienie tego w sześciu odcinkach daje historię przemyślaną, prostą, ale dobrze skonstruowaną. Twórcy wiedzą, jak pobudzić zainteresowanie, bez utraty walorów serialu i tego, co buduje jego wyjątkowy klimat. Wątki, w których powolne odkrywanie tajemnicy jest kluczowe, dostarczają większych wrażeń, niż można by się spodziewać po pierwszych odcinkach.
To serial z postaciami, które wykraczają poza stereotypy. Poznajemy bohaterów przemyślanych i całkiem dobrze rozpisanych. Każdy wojownik biorący udział w grze ma swoją historię, osobowość i motywacje. Nawet gdy są wpisani w określony schemat (barbarzyńca, honorowy, złoczyńca, szpieg, mistyczny zabójca), zostają przedstawieni z charakterem i pomysłem. To pozwala docenić starania twórców – wykorzystują dość proste narzędzia i budują za ich pomocą bohaterów zapadających w pamięć. Pod kątem fabularnym i emocjonalnym nie jest to przekombinowane. Okazuje się, że w prostocie leży potężna siła.
Bitwa samurajów zachwyca przede wszystkim imponującą realizacją scen walk. Yunichi Okada gra głównego bohatera, samuraja Shujiro Sagę (znanego jako Kokusho, Zguba Ludzi), ale odpowiada również za choreografię wszystkich walk. Już pierwsze minuty z bitwą pokazują, czego można się spodziewać. A to jest jeszcze nic! Od wyjątkowo efektownej bitwy w świątyni na początku gry po kolejne pojedynki w dalszych odcinkach – to prezentacja umiejętności na najwyższym, światowym poziomie. Okada rozsmakowuje się w długich ujęciach bez cięć. Kamera swobodnie obserwuje walczących, a my podziwiamy taniec śmierci z katanami, który mógłby zawstydzić i zarazem podekscytować reżysera Johna Wicka. Na pochwałę zasługują elementy, takie jak jakość, dynamika oraz kreatywne podejście do choreografii i emocji. To kluczowe, bo choćby ostatnie sceny drugiego odcinka – zarówno pod względem emocjonalnym, jak i aktorskim, w połączeniu z kapitalną sceną walki – wywołują ciarki. Klimat wylewa się z ekranu, sprawiając, że mimowolnie krzyczymy „wow!”. Jest też pojedynek pomiędzy Sagą a Sakurą (dawnym samurajem w armii organizatorów), który został nakręcony z taką dynamiką we władaniu kataną, że wygląda to imponująco. Mógłbym wymienić i opisać inne sceny, w których walki wyglądają obłędnie. One jednak w oderwaniu od kontekstu fabularno-emocjonalnego są tylko efektowne. Dopiero gdy działają te dwa wymienione czynniki, odbiera się je jeszcze lepiej. Bitwa samurajów stoi akcją, opowiada w dużej mierze nią historię i szczerze imponuje.
Do piątego odcinka serial stara się zachować realizm epoki, uniwersalność i przystępność opowieści, aby docierała do widza na całym świecie. W piątym odcinku ta równowaga w konwencji zostaje zachwiana. W kulminacyjnej walce Sagi z pewnym ważnym przeciwnikiem następują przegięcia w choreografii i ogólnym pomyśle na pojedynek. Takie, które automatycznie wybijają widza z rytmu (w końcu weszliśmy w bardziej realistyczną konwencję niż to, co obserwujemy w ostatnim epizodzie). Widać, że postawiono o jeden krok za daleko i zatracono najważniejszą zaletę. Podobnie jest z pewnym bardziej mistycznym wojownikiem, z którym starcie zakrzywia ustaloną rzeczywistość. Z jednej strony rozumiem takie decyzje, bo są one wpisane w DNA samurajskich historii, a z drugiej sam serial podchodzi do bohaterów trochę jak do postaci z mitów i legend. Padają nawet słowa, że są widmami. Być może zbyt dosłowne potraktowanie tego popsuło finałowy odcinek, gdy doszło do kluczowych walk. Czuć taki zgrzyt, który pozostawia z myślą: "przesadzili!".
Bitwa samurajów to znakomity serial, który dostarcza sporo efektownej i kapitalnie nakręconej rozrywki. Możemy rozsmakowywać się w imponująco nakręconych scenach walk i klimacie. Historia zaskakuje, bo ma elementy nadające jej głębszy charakter. Podczas seansu wiele razy wymsknęło mi się: "wow"! Yunichi Okada – zarówno aktorsko, jak i pod kątem choreografii walk – pokazał, że japońskie seriale mogą mieć jakość na światowym poziomie.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/