Blindspot: Mapa zbrodni: sezon 3, odcinek 3 i 4 – recenzja
Po dość przeciętnych pierwszych dwóch odcinkach tym razem Blindspot nabiera wiatru w żagle. Jest ciekawiej i historia zaczyna mieć więcej sensu.
Po dość przeciętnych pierwszych dwóch odcinkach tym razem Blindspot nabiera wiatru w żagle. Jest ciekawiej i historia zaczyna mieć więcej sensu.
Trzeci odcinek Blindspot w końcu pozwala nam lepiej poznać Patterson. Do tej pory dowiedzieliśmy się o niej strzępek informacje, które nie budują pełnego obrazu. Teraz poznajemy informację o jej hakerskiej przeszłości, która do tego jest związana z Richem. Twórcy wykorzystują ten odcinek do większej ekspozycji Patterson. Udaje się stworzyć obraz kobiety, którą znamy i do której nowe informacje pasują. Zawsze darzyłem tę bohaterkę sympatią, a ten odcinek w sprawny sposób może jedynie pogłębić takie uczucie, zwłaszcza że do tego mamy całkiem nieźle zrealizowaną relację z Richem.
Sprawa odcinki z trzema ślepymi myszami, czyli grupą hakerów, do której należeli Patterson i Rich pozwala zepchnąć inne postacie w tło i dać tej dwójce więcej pola do popisu. Scenarzyści dobrze wykorzystują nadarzającą się okazję, dając do zrozumienia, jak twarda jest Patterson i jak ewoluuje Rich. Sama historia z szaloną koleżanką po fachu jest sztampowa i zwyczajna. Wręcz można ją potraktować jako pretekst wobec dobrego przedstawienia nowych informacji o postaciach.
Czwarty odcinek jest o tyle ciekawszy, że w końcu kształtuje nam wyraźniejszą perspektywę, o co tak naprawdę chodzi w tym sezonie. W poprzednich dwóch mieliśmy tajemnicze tatuaże oraz Sandstorm, więc był określony cel fabularny. Tutaj do tej pory kształtowało się to w bólach i trochę chaotycznie. Teraz mamy bardzo wyraźnie zaakcentowane wątki, które wzbudzają głównie mieszane odczucia. Roman to ciekawa, dwuznaczna postać, która zasługuje na więcej, niż na wątek zemsty na siostrze oparty na wyjawieniu tajemnic jej kolegów. Wydaje się to marnowanie potencjału tego bohatera i tego serialu. Trudno zareagować na nowe informacje czymś więcej niż westchnieniem. Kwestia Sandstorm i rodziny Jane w poprzednich sezonach wywoływała jakieś emocje, a to na razie jest ich pozbawione, bo wszystko oparte jest zbyt mocne na kliszach dających do zrozumienia, że czegoś tutaj brakuje. Obok tego mamy pojawiający się wątek przeszłości Jane, który na razie jest podany szczątkowo, ale dzięki cliffhangerowi dobrze intryguje. Może to należycie zaprocentować w przyszłości.
Nie jestem na razie przekonany do tajnego śledztwa Patterson i Zapaty związanego ze śmiercią Stuarta. Co prawda, zabawne są ich podchody, ale samo w sobie rozwija się zbyt powoli. Mamy jednak kilka ważnych informacji, które sugerują kreta w organizacji, którym może być Reade. Mam nadzieję, że twórcy nie pójdą tą drogą, bo mieliśmy już taki wątek, więc powielanie tego motywu wydaje się nudne i niepotrzebne. Jest w tym jakiś potencjał, ale na razie trudno oczekiwać, by miał zostać wykorzystany.
Nie brak w obu odcinkach rozrywki na solidnym poziomie, śmiesznych pomysłów z sercem (taśmy z wesela Jane i Kurta) oraz sprawnego rozwoju historii. Nic szczególnie nie zachwyca i nie wychodzi ponad typowy poziom serialu. Jeśli do tej pory dotrwaliście, tak jak ja, to czerpiecie z tego frajdę. Jednak liczę, że ten serial szybko złapie wiatru w żagle, bo początek nowych historii rozwija się zbyt wolno.
Źródło: zdjęcie główne: Eric Liebowitz/NBC/Warner Bros
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1969, kończy 55 lat