Bloodborne #1: Powrót do Yharnam – recenzja komiksu
Produkcje towarzyszące filmom czy grom wideo mają to do siebie, że zwykle są słabe. Komiksowy Bloodborne, przynajmniej po lekturze pierwszego numeru, przeczy tym faktom.
Produkcje towarzyszące filmom czy grom wideo mają to do siebie, że zwykle są słabe. Komiksowy Bloodborne, przynajmniej po lekturze pierwszego numeru, przeczy tym faktom.
Wydawnictwo Titan Comics opublikowało pierwszy zeszyt komiksu Bloodborne: The Death of Sleep, który powstał na podstawie gry o takim samym tytule wydanej wyłącznie na PlayStation 4. Zeszyt niestety nie jest dostępny w polskim przekładzie, więc chętni na lekturę muszą skusić się na import lub zakup cyfrowego egzemplarza. Skusiłem się na próbę, w końcu 4 dolary to nie majątek, a że świetnie bawiłem się przy Bloodborne na konsoli (nasza recenzja w tym miejscu), to miałem nadzieję, że równie dobrze będzie się bawił przy komiksowym odpowiedniku. Nie zawiodłem się. Po lekturze 1. zeszytu wiem, że opowieść będę kontynuował.
Ales Kot, pisząc scenariusz okraszony rysunkami Polaka Piotra Kowalskiego, puszcza oko do graczy, którzy bardzo szybko odnajdą się w historii. Opowieść zapoczątkowana w premierowym numerze skupia się na koszmarze łowcy, który musi sprostać pewnemu zadaniu, jeśli chce wykroczyć poza łowy. Po lekturze 24-stronicowego zeszytu czytelnik nie jest w stanie powiedzieć, co było koszmarem, a co działo się na jawie. Niewykluczone, że ta niepewnośc towarzyszyć nam będzie do końca opowieści. Nie brakuje też odniesień do fenomenalnej moim zdaniem produkcji studia From Software, w tym klasycznego już "You died", które często towarzyszyło grającym, przez co sekwencję trzeba było powtarzać od nowa. Także w komiksie Łowcę spotyka ten sam smutny los, przez co trafia do znanej z gry lokacji zwanej Hunter’s Dream, gdzie spotyka znajome nam twarze.
Z narracyjnego punktu widzenia dzieje się niewiele. Raczej jest to powolne wprowadzenie do fabuły, która zapowiada się interesująco i znów uderza bezpośrednio do graczy, którzy od lat głowią się i wymyślają teorie spiskowe związane z czymś, co w grze nazwano paleblood. Może właśnie komiks przyniesie odpowiedź na wszelkie pytania i rozwieje teorie graczy? W Bloodborne #1 więcej do powiedzenia mają obrazki niż tekst pisany. To zrozumiałe, wszak to Bloodborne, gdzie śmierć i niebezpieczeństwo czai się za każdym narożnikiem, przez to więcej miejsca poświęcono właśnie temu aspektowi.
W tym momencie na arenę wkraczają doskonałe rysunki Piotra Kowalskiego, któremu udało się oddać klimat gry. Design potworów i przeciwników, w tym także bestii żądnej krwi – jednego z bossów gry – jest co najmniej bardzo dobry. Niewątpliwie na pozytywny odbiór wpływa także wkład kolorysty Brada Simpsona, który najwyraźniej też doskonale zaznajomił się z pierwowzorem, bo efekt jego pracy, w tym cieniowanie czy wykorzystanie barwy, są naprawdę godne podziwu.
Bloodborne: The Death of Sleep zapowiada się na świętą przygodę w mrocznym Yharnam i miejmy nadzieję innych lokacjach znanych ze świata gry. Historia napisana przez Kota godna jest polecenia, jednak głównie dla osób, które mają za sobą kontakt z grą. Pozostali po lekturze mogą niestety czuć się zagubieni i zdezorientowani.
Źródło: fot. Titan Comics
Poznaj recenzenta
Michał CzubakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat