Bolesne skutki pomyłek
Drugim Kolumbem nie zostanę i Ameryki nie odkryję stwierdzeniem, że trzeci sezon Dochodzenia jest genialny, ale takie właśnie są fakty. Na tę chwilę ten serial po prostu nie posiada jakichkolwiek wad - wszelkie niedociągnięcia dwóch poprzednich serii zostały zwyczajnie wyeliminowane. Przykład kryminału idealnego? Jak najbardziej.
Drugim Kolumbem nie zostanę i Ameryki nie odkryję stwierdzeniem, że trzeci sezon Dochodzenia jest genialny, ale takie właśnie są fakty. Na tę chwilę ten serial po prostu nie posiada jakichkolwiek wad - wszelkie niedociągnięcia dwóch poprzednich serii zostały zwyczajnie wyeliminowane. Przykład kryminału idealnego? Jak najbardziej.
Dochodzenie jest jedną z nielicznych produkcji, która w tak wiarygodny i nie przekoloryzowany sposób przedstawia pracę detektywów i piętno, jakie odciska na ich psychice. Każda porażka pozostawia dożywotnią bliznę, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Jest to zawód wyniszczający człowieka od środka, a mimo to niektórzy nie są w stanie z niego zrezygnować. W trzecim sezonie niejednokrotnie mieliśmy okazję oglądać, jak kiepsko Linden z Holderem radzą sobie w sferze prywatnej. Praca zdominowała całe ich życie i poza nią nie potrafią się odnaleźć, a każda próba stworzenia stałego związku kończy się fiaskiem. Patrząc na nich można dojść do wniosku, że są zaledwie cieniem dawnych siebie.
Dziewiąty odcinek w głównej mierze poświęcono Holderowi, który kompletnie się załamał. Pewne tragiczne wydarzenie ma na niego druzgoczący wpływ, rozbijając w drobny mak poukładaną egzystencję, jaką przez kilka ostatnich miesięcy mozolnie budował. W tak złym stanie jeszcze tego bohatera nie widzieliśmy. Serial od zawsze kładł silny nacisk na emocje, próbując wyzwolić w widzach empatię, a i nierzadko złość, raz z lepszym, raz z gorszym skutkiem, ale podczas seansu "Reckoning" nawet tym bardziej odpornym zakręci się w oku łza. Współczucie - to właśnie ono będzie nam towarzyszyć w chwili, gdy zobaczymy płaczącego Holdera.
Trzecia seria powoli zbliża się do końca, a rozwiązanie zagadki nadal wydaje się bardzo odległe. Niby schwytano sprawcę, ale zbyt wiele elementów układanki wciąż do siebie nie pasuje i doskonale wiemy, że prawda ukryta jest dużo głębiej. Wątek Sewarda, motyw z Adrianem, wszystko to rodzi zbyt wiele pytań, na które nie sposób znaleźć odpowiedź, bo twórcy ani myślą naprowadzić nas na właściwy trop. Perfekcyjnie udaje się podtrzymywać napięcie, jak i zainteresowanie widowni, oby tylko wyjaśnienie całej tajemnicy było równie satysfakcjonujące, co dotychczasowe epizody. W szczególności liczę na sensowne powiązanie historii Sewarda z głównym wątkiem, gdyż mimo szczerych chęci nie potrafię dostrzec związku. Polubiłem tę postać, jest niejednoznaczna, trudna do rozgryzienia, ale wzbudza sympatię i szkoda by było, gdyby nagle okazało się, iż została wciśnięta trochę na siłę. Ten bohater rozwinął się w zbyt ciekawym kierunku, aby ostatecznie zmarnować jego potencjał, zwłaszcza, że być może nie uda mu się uniknąć egzekucji. Pokładam jednak ogromną wiarę w scenarzystów i jestem pewien, że uraczą nas czymś niebanalnym.
[video-browser playlist="635711" suggest=""]
Recenzowany epizod przyniósł kilka zaskakujących motywów, z których najbardziej szokującym był ten z udziałem syna jednego z klawiszy. Intrygujące zagranie, które miejmy nadzieję doczeka się stosownego rozwinięcia. Nie mniejszym zaskoczeniem okazał się jeden ze współwięźniów Sewarda, który swoim niepokojącym zachowaniem zgasił w mężczyźnie ostatnią tlącą się iskrę nadziei, dobitnie pokazując mu w jak beznadziejnej sytuacji się znalazł. Atmosfera tej opowieści swoim ciężarem doprawdy potrafi przytłoczyć i zdołować, a momenty wypełnione radością można policzyć na palcach jednej ręki.
W pełni świadomie mogę powiedzieć, że The Killing to najlepszy z obecnie emitowanych seriali, który w dodatku postaciami stoi. Takiej chemii, jaka panuje między Linden i Holderem próżno szukać gdziekolwiek indziej. To najbardziej oryginalna i przekonująca para detektywów, jaka gościła na ekranach telewizorów w ciągu kilku ostatnich lat. Początkowa niechęć, którą się darzyli przerodziła się w przyjaźń, a kto wie, czy może nawet nie w coś więcej, w końcu mogą polegać tylko na sobie i nikt nie zrozumie ich lepiej niż oni sami. Miejscami można odnieść wrażenie, iż nie jest to historia śledztwa, ale dwójki zagubionych ludzi, których los nie oszczędzał. Bohaterowie, przywiązanie do detali oraz realistyczna konwencja składają się na sukces tej produkcji. To właśnie takie sceny jak napaść na Linden czy niezręczna próba pocałunku w wykonaniu Holdera nie pozwalają się oderwać od ekranu. Profilaktycznie, na wypadek, gdyby finał miał rozczarować, wystawiam teraz maksymalną notę, bo ten serial po prostu na to zasługuje.
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat