BrainDead: sezon 1, odcinek 7 – recenzja
Po niezłym szóstym odcinku BrainDead nie złapał zadyszki. Jest ciekawie i emocjonująco, wciąż jednak trzeba przymykać oko na niektóre scenariuszowe głupoty. Opowieść jako całość wciąga, ale twórcy nie potrafią racjonalnie wyjaśnić fabularnych posunięć.
Po niezłym szóstym odcinku BrainDead nie złapał zadyszki. Jest ciekawie i emocjonująco, wciąż jednak trzeba przymykać oko na niektóre scenariuszowe głupoty. Opowieść jako całość wciąga, ale twórcy nie potrafią racjonalnie wyjaśnić fabularnych posunięć.
W The Power of Euphemism: How Torture Became a Matter of Debate in American Politics do serialu po krótkiej nieobecności wraca wątek FBI i jest to powrót, który wywołał u mnie mieszane uczucia. To trochę śmieszne, bo bez agentów federalnych ten odcinek nie miałby sensu i nie byłoby całej dramaturgii, ale jeżeli amerykańskie służby działają w sposób, jaki tutaj przedstawiono, to ten kraj czeka zagłada.
Siódmy odcinek BrainDead rozkręca się, gdy agenci FBI zabierają Laurel. Teoria, że główna bohaterka ma coś wspólnego z wybuchami głów, bo była na miejscu pierwszego wydarzenia, jest bardzo mocno naciągana. Ile było takich wypadków, w których ona nie uczestniczyła? Czy resztę świadków, których widziano raz na miejscu zdarzenia, też się tak traktuje? Zachowanie Anthony'ego również specjalnie zbyt mądre nie jest. Mówi innym, że Laurel go będzie oskarżać o napaść, ale w zasadzie skąd on wie, że akurat jego? OK, widzowie wiedzą, ale agenci federalni już nie. Dla mnie wyjaśnienie w stylu „bo to kłamczucha” nie jest zbyt wiarygodne, tym bardziej że Anthony nagle zmienił zdanie na temat całej afery. Ja bym przez to nabrał podejrzeń co do osoby agenta, więc niezrozumiałe jest dla mnie, czemu inni wierzą mu bez zająknięcia. I do tego rozmowa Onofrio z Healy o inwazji, która odbyła się przy kamerze (co jeszcze przypomniano widzom, jeżeli to było zbliżenie mające pokazać oglądającym, że urządzenie jest wyłączone, to nie wyszło). Rozmówcy nie szeptali do siebie, nie było tam półsłówek, ale magicznie nikt tego nie słyszał, chociaż przy monitorze cały czas ktoś siedział (a przynajmniej tak zasugerowała produkcja). Nie wspominając już o lekarzu, który w pewnym momencie ma wątpliwości, czy Laurel można poddać torturom ze względu na podejrzenie psychozy. Dlaczego się nie upewnił? Wszyscy tak bardzo chcieli ją przesłuchać, że nie zważali na nic, a przecież to siostra senatora. Jeżeli by się co do niej pomylili, to konsekwencje dla agentów i agencji byłyby ogromne.
Jeżeli tylko przymknąć oko na te wszystkie fabularne nieścisłości, to zarówno pobyt (i niepewność z nim związana), jak i część pt. „Czy Lukowi uda się pomóc siostrze” wyszła naprawdę dobrze. Cały czas się zastanawiałem, jaki finał będzie miała ta sytuacja. Rozważałem nawet scenariusz, w którym dochodzi do przesłuchania, bo to mogłoby ciekawie wpłynąć na Luke'a (przecież – mimo że nieświadomie – podpisał zgodę na tortury własnej siostry, którą tak bardzo kocha). Nieocenioną pomocą dla senatora Healy'ego w rozwiązaniu problemu był Gareth. Tak na marginesie, jego reakcja na wiadomość o istnieniu mrówek wyszła wiarygodnie i zaliczam ją na plus. Nie wiem, czy uwierzył swojej dziewczynie (można ich już tak nazwać?), ale na pewno stara się zachować otwarty umysł.
Po raz kolejny z zainteresowaniem oglądało się duet Rochelle-Gustav. Dobrze, że ta pierwsza zaczyna wychodzić z pomysłami na mrówki. Dzięki temu jej postać zyskuje, bo nie robi tylko za tło dla sympatycznego kolegi. Jestem ciekaw, co ta dwójka jeszcze wymyśli w imię walki z kosmitami. Sposób, w jaki rozprawili się z komisją, był zabawny i pomysłowy. Liczę na więcej takich chwytów w BrainDead, bo dzięki nim tę produkcję przyjemnie się ogląda.
Najnowszy twór małżeństwa Kingów już się rozkręcił. Z tygodnia na tydzień zmagania bohaterów obserwuje się coraz przyjemniej. Szkoda, że akurat to postacie są największym atutem tego serialu. Chyba fabuła jest mimo wszystko ważniejsza, chociaż najlepiej by było, gdyby zarówno opowieść, jak i postacie stały na wysokim poziomie. Mam nadzieję tego doczekać, wystarczy tylko odrobinę doszlifować scenariusz.
Źródło: zdjęcie główne: Michael Parmelee/CBS
Poznaj recenzenta
Mateusz TutkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat