Brooklyn 9-9: sezon 3, odcinek 7 i 8 – recenzja
Data premiery w Polsce: 27 września 2017Brooklyn 9-9 odzyskał formę i raduje widzów tym, co ma najlepsze - wyśmiewaniem schematów i umieszczaniem bohaterów w nietypowych sytuacjach. Dzięki temu komediowa warstwa serialu znów bardziej opiera się na poszczególnych bohaterach, a dobre pomysły jedynie w tym pomagają.
Brooklyn 9-9 odzyskał formę i raduje widzów tym, co ma najlepsze - wyśmiewaniem schematów i umieszczaniem bohaterów w nietypowych sytuacjach. Dzięki temu komediowa warstwa serialu znów bardziej opiera się na poszczególnych bohaterach, a dobre pomysły jedynie w tym pomagają.
Brooklyn Nine-Nine w końcu musiał poruszyć kwestię związku Amy z Peraltą i tego, jaki ma on wpływ na ich relację zawodową. Do tej pory to oddzielano, ale tym razem pokuszono się o pokazanie ich pracujących razem nad sprawą. Wprawdzie każdy etap śledztwa rozgrywa się dość przewidywalnie i można domyślić się rychłej kłótni, jednak to szczególnie nie przeszkadza, bo z jednej strony było potrzebne do podbudowania tej relacji i podkreślenia jej wagi, a z drugiej dobrze się ich ogląda razem i jest zabawnie.
To, co Brooklyn Nine-Nine robi dobrze, to rozłożenie akcentów na całą obsadę. Zawsze ktoś dostaje swoje 5 minut na wykazanie się, gdy inna postać będzie jedynie wspomagać gagami. Taki przypadek jest w 7. odcinku w związku z Rosą. Dobrze to działa, bo wykorzystano cały potencjał charakteru i temperamentu bohaterki. Z jednej strony pojawia się kilka dobrych gagów rozsądnie wykorzystując Terry'ego jako ogniwo zapalające, z drugiej wątek jednocześnie pozwala rozwinąć charakter. To właśnie jest dobre w tym serialu - twórcy wiedzą, jak rozwijać postacie, a niewiele seriali komediowych potrafi robić to dobrze.
W 7. odcinku dobrze został wykorzystany Boyle, którego konflikt z Holtem okazuje się wątkiem ciekawym, acz w pewnym sensie trochę przesadzonym. Twórcy starają się ostatnio manipulować charakterem Holta, pokazując go trochę z innych perspektyw, ale bazowa osobowości nadal pozostaje, więc trudno uwierzyć, że pedantyczny bohater mógłby tak zaparkować. Jest parę dobrych gagów, Boyle w końcu ma coś ciekawego roboty, ale i tak poniżej oczekiwań.
Ava to też historia ważna dla relacji grupy i rozwoju bohaterów. Znamy Peraltę jako trochę nieodpowiedzialnego i głupkowatego, więc ten odcinek jest tak naprawdę bardzo potrzebny, by nabrał trochę więcej wyrazistości. Zrobiono to fajnie, bo Peralta w roli opiekuna ciężarnej staje na głowie, podchodzi do tematu poważnie i na serio, ale zarazem nie traci nic ze swojej głupkowatości. Dobrze to przemyślano i fajnie wykonano - niektóre gagi bawią naprawdę mocno.
Holt kradnie cały odcinek swoimi zachowaniem i celebrowaniem sztuki focha. Z jednej strony jego podejście do ciężarnej bawi, bo wiemy, że on nie zdaje sobie sprawy, jak do niej mówi; z drugiej jego obruszenie się po informacji od Peralty również wypada komicznie. Weźmy za przykład scenę, w której Holt mówi o ulubionej gumie i bardzo wymownie patrzy na Peraltę. Piękna sekwencja. Szkoda trochę gościnnego występu Nicka Offermana w roli byłego Holta - kompletnie niewykorzystany aktor.
Odcinek 8. wygrywa praktycznie tylko wątkiem Holta i ciężarnej żony Terry'ego. Reszta jest miłym i sprawnie pokazanym dodatkiem uzupełniającym najjaśniejszy punkt (szczególnie Terry i Rosa w akcji, by tylko przywieźć go na czas). W zasadzie najsłabiej wygląda motyw z Amy i Boyle'em, bo nie porywa i jakoś szczególnie nie bawi. Można odnieść wrażenie, że jest wciśnięty trochę na siłę.
Nie mogę narzekać na Brooklyn Nine-Nine. Oba odcinki zaserwowały to, co w tym serialu lubię - rozwój postaci, wyśmiewanie schematów i gagi z Holtem na świetnym poziomie. Oby tak dalej.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat