Brygada żydowska – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 19 września 2018Brygada żydowska to kolejny komiks Marvano. Jak wypada jego opowieść wojenna? Sprawdzamy.
Brygada żydowska to kolejny komiks Marvano. Jak wypada jego opowieść wojenna? Sprawdzamy.
Długo byłem wielbicielem Marvano. W pełni akceptowałem jego rozwiązania estetyczne w cyklach SF, nawiązujących do czasów wojny wietnamskiej. Pierwsze schody zaczęły się przy realistycznej opowieści „Grand Prix” - samochody cacuś, ale z samolotami już kłopot, podobnie z mundurami. Ale za odlot można uznać Brygadę żydowską, która nie ma dużo wspólnego z rzeczywistością powojenną wymyśloną we flamandzkich pieleszach gwiazdy europejskiego komiksu. Integral Brygada żydowska stanowi luźną kontynuację cyklu „Grand Prix”, co pozwala poznawać powojenne losy bohaterów bez obawy o znajomość opowieści o przedwojennych zmaganiach rajdowych.
W albumie Marvano zebrał trzy opowieści o żołnierzach Brygady Żydowskiej. Pierwszy został poświęcony egzekutorom, drugi nielegalnej operacji Bricha, sprowadzającej się do transportowania Żydów ocalałych z Zagłady do Palestyny. Trzecia finałowa część podejmuje temat wojny o niepodległość nowo utworzonego Izraela. Walki z Palestyńczykami oraz Arabami z Transjordanii przypominają o walkach na jednym z frontów powstającego Erec Izrael. Żydów zaatakowali wówczas pozostali sąsiedzi z Syrii, Libanu i Egiptu.
Komiks opowiada o tytułowej Brygadzie Żydowskiej, zwanej też Żydowską Grupą Brygadową (Jewish Brigade/ Jewish Brigade Group/ Jewish Infantry Brigade Group) rozwiniętej z pułku palestyńskiego (Palestine Regiment). Jednostka, składająca się z trzech batalionów piechoty, oddziałów wsparcia i służb tyłowych, liczyła do 5.500 żołnierzy pochodzenia żydowskiego. Jej dowódcą został brygadier Ernest Benjamin, będący kanadyjskim Żydem. Żołnierze nosili naszywkę z flagą żydowską i gwiazdą Dawida na prawym ramieniu bluzy mundurowej. Po szkoleniach w Egipcie i południowych Włoszech, Żydzi objęli pozycje obronne nad rzeką Senio w rejonie miasteczka Alfonsino. Walki pozycyjne sprowadzały się do potyczek patroli, zasadzek w celu wzięcia jeńców oraz zdobycie Monte Ghebbio. Ostatecznie Brytyjczycy skierowali ich od 14 do 21 kwietnia 1945 do walk na kierunku Bolonii - o ironio nadal w rezerwie X Korpusu. Od połowy maja stacjonowali w Tarvisio, położonym w miejscu zbiegania się granic austriackiej, jugosłowiańskiej i włoskiej - byli wysuniętą awangardą, oficjalnie mającą przeciwdziałać infiltracji komunistów jugosłowiańskich. Ale faktyczną treścią powojennych tygodni było zaangażowanie żołnierzy w operację Bricha, pomagając Żydom ocalałym z Holocaustu w przedostaniu się do ówczesnej Palestyny. Żołnierze zaopiekowali się 800 ocalałymi dziećmi żydowskimi, odnalezionymi w alpejskiej miejscowości Selvino. Z szeregów Jewish Brigade wywodzili się mściciele, poszukujący i przeprowadzający egzekucji funkcjonariuszy SS, zaangażowanych w Zagładę.
Właśnie z tym epizodem wiąże się całkowite niezrozumienie realiów wschodnioeuropejskich, co gorsza pozostawione bez próby wyjaśnienia największych absurdów. Oto dwaj żołnierze żydowscy. To Ari i Leslie, podróżują w czerwcu 1945 roku gdzieś po Polsce. Trafiają do małej wioski, w której w przebraniu księdza ukrywa się SS-Standartenführer Falk Kleemann (na zdjęciu występujący w stopniu SS-Sturmbannführera). Jego likwidacja na oczach Polaków nie budzi żadnej reakcji, a z mściciele odjeżdżają z poznaną, młodą Żydówką – Safają. Troje głównych bohaterów zostaje zaprezentowanych na pierwszych stronach przez Marvano. Właśnie one budzą największe zaskoczenie, skąd tyle niechęci do Polaków u flamandzkiego rysownika. Zadałem sobie kilka pytań, na które nie mogę znaleźć logicznej odpowiedzi:
- dlaczego esesowiec ukrywał się na polskiej wsi jako ksiądz?
- kto pozwolił i zaakceptował nieznanego księdza, który na dodatek jako Niemiec, nie umiał posługiwać się językiem polskim biegle?
- dlaczego rysownik przedstawił młodych „polskich antysemitów” jako zaskoczonych lub zdumiałych lub wystraszonych przez żołnierzy żydowskich?
- dlaczego dwaj Żydzi w brytyjskich mundurach poruszali z taką łatwością po zrujnowanym kraju, w którym trwało powstanie antykomunistyczne?
- dlaczego nie widać w komiksie sowieckiego NKWD, czy polskiej „bezpieki”?
I można zapytać by scenarzystę i rysownika w jednej osobie, skąd takie uproszczenia w sportretowaniu tej części Europy, która doświadczyła okupacji czy wolą inni zniewolenia sowieckiego. Niestety wyobrażenia Marvano są dalekie od powojennych realiów „dzikiego kontynentu” czy tego co działo się na terenach „wyzwalanych” przez Armię Czerwoną. I żadną miarą okrucieństw sowieckich nie można równać do tego co doświadczyli mieszkańcy Europy Zachodniej z rąk Amerykanów, Brytyjczyków czy innych sojuszników. Ale obrazki korumpowania Rosjanina kartonem papierosów Lucky Strike, wyglądają całkowicie nieprzekonywająco, gdy herosi Marvano robią, co chcą.
Flamandzki rysownik zajął się jako kolejny twórca postmodernistyczny ciekawym wątkiem żydowskich mścicieli. A przecież można było z nieznaczną fantazją skierować ich na froncie włoskim do walki przeciwko niemieckim „zielonym diabłom”, czyli elitarnym strzelcom spadochronowym. W ten sposób flamand ominąłby mielizny narracyjne, przed czym nie uchronił się przecież i Quentin Tarantino w Bękartach wojny. A później opowiedzieć o przygotowaniach do wytrucia całego obozu jenieckiego, które zostały odwołane w ostatniej chwili. W zamian dostajemy fantasmagoryczną wyprawę po Europie Wschodniej, gdzie Ari i jego rudowłosy towarzysz w okularach, a raczej ich chwilowi antagoniści karynccy jeźdźcy w staromodnych pikelhaubach, mordujący napotkanych Żydów, budzą bardziej skojarzenie z bohaterami westernów - kowbojami oraz Indianami. Wszystko rozgrywa się z uśmiechem, brawurą i odwagą - Ariemu i Lesliemu nic nie jest straszne, ale oczywiście do czasu.
Marvano dał się poznać jako sprawny rysownik. Rysując beskidzkie połoniny i wioski nie sprawdził zbytnio jak wygląda tamtejsza architektura, a wystarczał wizyta w skansenie w Sanoku lub nawiązanie korespondencji e-mailowej z tamtejszym działem naukowym. Do włoskich krajobrazów Friuli-Wenecji Julijskiej czy pustynnych pejzaży Palestyny nie można mieć większych zastrzeżeń - widać research został przeprowadzony. Widać na stronach Brygady żydowskiej poprawne bryły kolonialnych fortów brytyjskich w Palestynie, ale dziwią nienaturalne stanowiska 75 mm haubic górskich M8, których nie używał Legion Transjordański. Podobnie jak liczne niedokładności historyczne, poza wspomnianymi fantazmatami polskimi: żołnierze żydowscy nie zwalczali na froncie włoskim niemieckich czołgów Pz.Kpfw VI Ausf. B Tiger II; nie latały tam brytyjskie samoloty odrzutowe Gloster Meteor; przezabawnie wyglądają używane do połowy 1941 roku czołgi artyleryjskie KW-2 ze 152 mm haubicami L20 lub M-10T; zaskakuje wprowadzanie do komiksu samolotów transportowych Lisunow Li-2 w malowaniu sowieckim, podczas gdy bez problemu można było kupić z demobilu oryginalne Douglas C-47 Skytrain; zdumiewają niemieccy żołnierze Waffen-SS w swoich mundurach feldgrau na służbie arabskiej, co mogło si zdarzyć, ale do tego czasu Niemcy lub inni najemnicy dawno zostaliby wyposażeni w tropikalne sorty mundurowe. Ręce opadają przy scenie finałowej, gdy bohaterowie szarżują na Jeepach uzbrojonych w 12,7 mm wukaemy M2 przeciwko egipskim ciężkim czołgom IS-3, który nie dałyby żadnej szansy podjechać nieopancerzonym samochodom.
Częściowo wpadki narracyjne poprawił redaktor albumu - o Otto Skorzenym, który poddał się w Alpach Salzburskich, a nie ze swoim oddziałem w samym Salzburgu. Ale z drugiej strony wspominający o Dywizji (sic!) Żydowskiej i zapominający, że armia izraelska powstała z połączenia Hagany, Irgunu i Lechi.
Styl rysunkowy Marvano zdominowały jasne barwne - podyktowane akcją rozgrywającą się w słonecznej Italii oraz Palestynie. Artysta poradził sobie z samochodami i ciężarówkami, nie mając dobrych trafień przy innych wspomnianych powyżej czołgach i transporterach opancerzonych. Niestety Brygada żydowska jest tylko komiksem przeciętnym, rozpraszając lekturą swoimi nieścisłościami. Obraz wojny, powojnia oraz walk o Izrael pozostaje mocno problematyczny, nie mając zbyt wiele wspólnego z ówczesną rzeczywistością. A szkoda, że nie zapytał historyka.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Hubert KuberskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat