Bunt. O potrzebie rewolucji seksualnej na Bliskim Wschodzie – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 11 sierpnia 2016Im bliżej jesteś Boga, tym mniej cię widać. Ale czy w noszeniu hidżabu, nikabu czy burki chodzi tylko o wiarę? Mona Eltahawy, egipska dziennikarka zaangażowana w działania na rzecz emancypacji kobiet na Bliskim Wschodzie, w swojej książce rozprawia się z przekonaniem o ścisłym związku pozycji kobiet we współczesnych krajach islamskich z dyktatem Koranu. I jest to lektura tyleż wciągająca, co chwilami wymagająca cierpliwości.
Im bliżej jesteś Boga, tym mniej cię widać. Ale czy w noszeniu hidżabu, nikabu czy burki chodzi tylko o wiarę? Mona Eltahawy, egipska dziennikarka zaangażowana w działania na rzecz emancypacji kobiet na Bliskim Wschodzie, w swojej książce rozprawia się z przekonaniem o ścisłym związku pozycji kobiet we współczesnych krajach islamskich z dyktatem Koranu. I jest to lektura tyleż wciągająca, co chwilami wymagająca cierpliwości.
Punktem wyjścia dla książki Headscarves and Hymens: Why the Middle East Needs a Sexual Revolution jest artykuł dziennikarki opublikowany w opiniotwórczym magazynie Foreign Policy pod wymownym tytułem Why do they hate us (Dlaczego nas nienawidzą). Tekst ukazał się w momencie, gdy przez Bliski Wschód przetaczała się Arabska Wiosna, fala protestów społecznych przeradzających się niekiedy w konflikty zbrojne. O przemianach, które potem nastąpiły, a raczej o ich braku, Eltahawy wypowiada się bardzo krytycznie.
Ma ku temu powody. Jako reporterka była obecna podczas protestów na kairskim Placu Wyzwolenia w 2011 roku. Została zatrzymana, dotkliwie pobita i napastowana seksualnie przez policjantów. Podobnie jak wiele innych kobiet udzielających się w ulicznych protestach Arabskiej Wiosny. Zryw wolnościowy zaktywizował wszystkich, niezależnie od płci, ale jako kobieta Eltahawy czuje się oszukana i zachęca do prawdziwej rewolucji – buntu wobec mizoginii.
Feminizm Mony Eltahawy dojrzewał przez wiele lat. Mieszkając w Wielkiej Brytanii, a później w Arabii Saudyjskiej oraz rodzinnym Egipcie, poszukiwała swojej tożsamości – muzułmanki i kobiety wolnej. Nie była to droga łatwa, o czym opowiada na kartach swojej książki. Trzeba przyznać, że robi to bardzo odważnie: nie unika trudnych tematów i łamie niejedno tabu. Wychodzi bowiem z założenia, że opowiadanie o swoim życiu to "najbardziej wywrotowa broń dostępna kobiecie". Jednocześnie powołuje się na wyniki badań i raportów międzynarodowych organizacji, teksty zaangażowanych społecznie pisarek. Doskonale orientuje się w bliskowschodniej polityce oraz realiach krajów arabskich i Zachodu, wyciąga daleko idące wnioski i zdejmuje, nomen omen, zasłonę hipokryzji męskiego świata na Bliskim Wschodzie.
Pomimo trudnego tematu, książka napisana jest językiem wakacyjnej lektury. Wcale jej to nie umniejsza, wręcz przeciwnie, dzięki temu ma szansę trafić do zwykłego czytelnika i czytelniczki. Pewną słabość jednak ma - jest przepełniona gniewem. Zdecydowanie słusznym, ale czytanie o mężczyznach nienawidzących kobiet wymaga cierpliwości. Lata wojującego feminizmu mamy za sobą i nawet jeżeli rzeczona nienawiść jest tylko figurą retoryczną, może zniechęcać już na wstępie. Miliony kobiet w najróżniejszym wieku są zamykane w domach, pozbawiane prawa do edukacji czy decydowania o swoim życiu, a także rytualne kaleczone i gwałcone. Sprowadzenie tego do wojny płci jest zbyt wielkim uproszczeniem.
Interesujące, że tytuł książki w oryginale brzmi Headscarves and Hymens. Czyżby wydał się polskim wydawcom zbyt kontrowersyjny? Szkoda, bo decyzję o złagodzeniu tytułu można postrzegać również jako swoisty przejaw patriarchatu. Czyli systemu, z którym autorka zaciekle walczy.
Poznaj recenzenta
Ana MatusevicDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat