Captain Fantastic – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 10 marca 2017Captain Fantastic to nowa produkcja z Viggo Mortensenem w roli głównej. Jest też najlepszym przykładem na to, jak w bardzo kameralny i intymny sposób wprowadzić widza w prawdziwy stan zmieszania i błogości zarazem.
Captain Fantastic to nowa produkcja z Viggo Mortensenem w roli głównej. Jest też najlepszym przykładem na to, jak w bardzo kameralny i intymny sposób wprowadzić widza w prawdziwy stan zmieszania i błogości zarazem.
Ben uważa kapitalizm za najgorszą bolączkę, która dręczy jego wspaniały kraj, jakim są Stany Zjednoczone. W związku z tym postanawia zadbać, aby jego dzieci nie wpadły w sidła tego potwornego systemu. Najlepszym sposobem na to jest zamieszkanie w buszu, z dala od cywilizacji. Pięcioro dzieci Bena nie ogląda telewizji, a obsługa komputerów i Internetu jest im obca. Znają za to elementy sztuki przetrwania, potrafią obezwładnić przeciwnika, a definicję Karty Praw recytują z pamięci. Jednak po śmierci matki będą w końcu musiały zmierzyć się z rzeczywistością, która jest poza buszem.
Film rozpoczyna scena polowania na jelenia, po którego złapaniu ojciec namaszcza syna na mężczyznę. I rzeczywiście to jest doskonała metafora całego filmu, obrazu o dorastaniu, w różnych znaczeniach tego słowa. Reżyser produkcji, Matt Ross, doskonale pokazuje właśnie ten etap przemian poszczególnych bohaterów. Nie sili się przy tym na wymyślenie ognia na nowo, cała metamorfoza postaci jest wpleciona organicznie w narrację filmu. I tak mamy dzieci, które muszą dojrzeć do pewnych decyzji w swoim życiu i poznania świata bez zaburzania swojego światopoglądu. Najlepiej sprawdzają się tu wątki dwóch synów głównego bohatera. Grający ich George MacKay i Nicholas Hamilton w bardzo dobry sposób odgrywają wszelkie rozterki, które targają ich bohaterami. Z jednej strony chcą zachować swoją tożsamość, z drugiej wiedzą, że nie mogą już dłużej kryć się przed światem. Wytworzony w ten sposób kontrast doskonale działa na ekranie.
Jednak najciekawszym elementem pokazywanych w filmie przemian jest metamorfoza głównego bohatera, Bena, w którego nawiązując do tytułu produkcji, fantastycznie wcielił się Viggo Mortensen. Jego bohater wbrew pozorom musi najbardziej dojrzeć podczas tej przygody. To Ben staje przed największym dylematem, który zaważy na jego dalszym życiu. Musi znaleźć kompromis pomiędzy swoimi ideałami a szczęśliwym życiem. Postać Mortensena próbuje usilnie stawiać na swoim, jednak w głębi serca wie, że nie będzie mógł do końca prowadzić swojego wymarzonego życia. Aktor ukazuje nam tego bohatera jako szereg skrajności, które jednak bardzo dobrze budują rys psychologiczny Bena. Z jednej strony wymagający trener i nauczyciel, jednak także kochający ojciec. Nienawidzący kapitalizmu człowiek, jednak znający jego zasady i potrafiący je przyswajać. Mortensen doskonale czuje się w tej roli, przykuwa uwagę widza. Jednak nie byłoby to możliwe, gdyby nie bardzo dobra interakcja pomiędzy resztą obsady. Wspomniałem już o Hamiltonie i MacKayu, ale także reszta młodej ekipy świetnie wchodzi w interakcję ze sobą. Annalise Basso, Samantha Isler, Shree Crooks i Charlie Shotwell w przekonujący i ujmujący sposób budują relację filmowej rodziny, jej kolektyw, wzajemne wsparcie i zrozumienie. W tej produkcji tak naprawdę każda osoba decyduje o jej wyjątkowości, jest ważnym trybem w pracy tej dobrze funkcjonującej maszyny. Moimi faworytami są najmłodsi w obsadzie Shotwell i Crooks, którzy każdą swoją linijką tekstu potrafią ukraść scenę starszym kolegom i koleżankom.
Matt Ross ukazuje w filmie zderzenie z rzeczywistością jako pewnego rodzaju moment zapalny przemian bohaterów. Właśnie to starcie z kapitalistycznym obliczem USA kształtuje kolejne decyzje i ruchy wszystkich postaci w filmie. Wywołuje także pewne zmieszanie widza, jednak w dobrym tego słowa znaczeniu. Kiedy mamy na co dzień do czynienia z komputerami, reklamami, wszelkimi przejawami kultury popularnej, tak naprawdę w pewnym momencie nie wiemy, czy współczuć głównych bohaterom, czy im zazdrościć. Złapałem się na tym, że po jakimś czasie zacząłem się utożsamiać z naszą ekranową rodziną i pewnie nie tylko ja. Bo właśnie o to zapewne chodziło twórcy, aby wywołać w nas nie jakiegoś rodzaju szok kulturowy, ale wykreować sferę do przemyśleń. Po tym filmie każdy z nas zastanowi się, czy tak naprawdę szczęście daje ilość pieniędzy, które mamy na koncie, lub to, co posiadamy. Nawet tytuł filmu Captain Fantastic bawi się z bardzo popularnym dzisiaj gatunkiem kina superbohaterskiego, mocno związanego z popkulturą. Ta produkcja jest świetnym przykładem tego, jak w intymny i familijny sposób zmusić do zastanowienia się nad ważnymi kwestiami.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat