„Carrie” DVD – recenzja
Data premiery w Polsce: 18 października 2013Są filmy kultowe, takie, które nawet pomimo upływu lat niemal się nie starzeją. Zapadają w pamięć, a niektóre sceny przechodzą do annałów kina i znajdują się w przeróżnych zestawieniach. Jednym z takich filmów jest bez wątpienia Carrie (1976) Briama De Palmy z hipnotyzującą rolą Sissy Spacek. Na nieszczęście widzów Hollywood wie lepiej i postanawia tworzyć remaki. Tym sposobem dostajemy małego potworka.
Są filmy kultowe, takie, które nawet pomimo upływu lat niemal się nie starzeją. Zapadają w pamięć, a niektóre sceny przechodzą do annałów kina i znajdują się w przeróżnych zestawieniach. Jednym z takich filmów jest bez wątpienia Carrie (1976) Briama De Palmy z hipnotyzującą rolą Sissy Spacek. Na nieszczęście widzów Hollywood wie lepiej i postanawia tworzyć remaki. Tym sposobem dostajemy małego potworka.
Niektórych dzieł się nie rusza. Albo przynajmniej nie powinno się ruszać. Tak było chociażby z Pamięcią absolutną, którą postanowiono nakręcić raz jeszcze, żeby - jak to pięknie w komunikatach prasowych mówiono - zbliżyć obraz do oryginalnego opowiadania. Podobnie postąpiono z {{f|:robocop--2|RoboCopem}} albo "Wojowniczymi Żółwiami Ninja". W międzyczasie Hollywood zabrał się raz jeszcze za debiut pisarski mistrza horrorów, Stephena Kinga. Mowa o Carrie.
Oryginał z 1976 roku, będący dość wierną adaptacją książki, opowiadał o losach nastoletniej Carrie, która odkrywa w sobie moce telekinetyczne. Jako że jest nielubiana w szkole, gnębiona, wyśmiewana, a w dodatku ma despotyczną matkę będącą fanatyczką religijną, to jej życie usłane różami niestety nie jest. Problemy w szkole, pierwsza miesiączka, do tego sławetny bal maturalny itd. Zresztą kto nie widział tego arcydzieła horroru? Największą robotę robiła tam doskonała Sissy Spacek, która ukradła dla siebie cały film i po dziś dzień kojarzy się właśnie z tą rolą.
W 2013 roku Hollywood postanowiło raz jeszcze zmierzyć się z legendą, robiąc remake. Zatrudniono szerzej nieznaną Kimberly Peirce, specjalistkę od dramatów, która miała zagłębić się w kobiecą naturę tytułowej bohaterki. Wgryźć się w jej lęki, problemy z matką, zrozumieć i przedstawić dramat młodej, niewinnej dziewczyny. Wszystko okraszone potężną dawką horroru, którego w książce nie brakuje. King jest jednak mistrzem słowa, a Peirce nie czuje ani horroru, ani współczesnej młodzieży. Tym sposobem wyszła miałka papka, która ma więcej wspólnego z produkcją MTV niż pełnokrwistym horrorem. Mimo że krwi nie brakuje.
Właściwie to dwa obrazy, które dzieli blisko 40 lat, tak naprawdę niewiele różni. Poza dodaniem kilku scen, uwspółcześnieniem szkoły i realiów świata przedstawionego (wszędobylskie komórki, social media) ekranizacja jest niemal wierną adaptacją obrazu Briana De Palmy. Przy tym wszystkim pozostaje oczywiście wierna książkowemu oryginałowi, ale o to nie było trudno, gdyż debiut Kinga liczy niewiele ponad 200 stron.
Trudno na pierwszy rzut oka stwierdzić, co w filmie nie zagrało. Zgromadzono naprawdę dobrą obsadę, bo Chloe Grace Moretz jest zdolną aktorką młodego pokolenia, która udowodniła, że potrafi grać w dramato-horrorach ("Pozwól mi wejść"), a w roli matki obsadzono Julianne Moore, która świetnie sobie radzi w roli despotycznej matki będącej ofiarą gwałtu. To wszystko mogło się złożyć na doskonały film, wyszło jednak źle.
Podstawowym problemem jest fakt, że reżyserka za nic nie czuje stylu horrorów. Odwzorowanie sławetnej sceny z filmu De Palmy nie czyni z Carrie horroru. Podobnie jest z kilkoma efektami specjalnymi na końcu i obłąkanym, nieobecnym wzrokiem Moretz. Chociaż młoda aktorka dwoi się i troi, żeby wypaść przekonująco w roli tytułowej dziewczyny, nie przykuwa. Może brak jej tego magnetyzmu charakteryzującego Sissy Spacek? A może po prostu jest za ładna i nie pasuje na szarą myszkę wychowywaną przez obłąkaną Moore? Brak w filmie pewnej szczerości i autentyczności - wszystko wydaje się idealnie wykalkulowane pod nastoletnią widownię pragnącą zobaczyć horror. Co gorsza, dzieło nie wpisuje się nawet w trend filmów grozy dla nastolatek, które tak dobrze wyszło chociażby przy okazji "Domu w głębi lasu" albo odświeżonego "Martwego zła".
Carrie udowadnia, że jest jeszcze jednym nikomu niepotrzebnym remakiem nastawionym na zysk bez żadnego wysiłku. Brak tutaj autorskiej reinterpretacji, więcej jest naśladownictwa i odtwarzania gotowych rozwiązań. A niestety nie tędy droga. Pokolenie MTV woli oglądać Martwe zło niż dzieło Peirce. I chwała mu za to.
Zobacz również: Dziwactwa na plakatach "American Horror Story: Freak Show"
Wydanie DVD nie zachwyca, chociaż udało się w dodatkach oprócz zwiastuna zmieścić ciekawy materiał na temat realizacji filmu. Twórcy opowiadają, w jaki sposób chcieli nakręcić dzieło, jak zmierzyli się z oryginałem Briana De Palmy oraz literackim pierwowzorem Stephena Kinga. Reżyserka wypowiada się na tematy wyobcowania, prześladowań w szkole i aż dziw bierze, że efekt końcowy jest tak różny od zapowiedzi. Również sama Chloe Grace Moretz opowiada, w jaki sposób przygotowywała się do roli. Drugi materiał już nie jest tak rozbudowany, ale dla ciekawskich twórcy przygotowali kilka niespodzianek, jak wkręcali przechodniów.
Wydanie DVD |
Dodatki: zwiastun, plan filmu "Carrie", telekinetyczna niespodzianka w kafejce |
Język: angielski - 5.1, polski (lektor) - 5.1 |
Napisy: polskie |
Obraz: 16:9 |
Wydawca: Monolith |
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat