Cel numer jeden: sezon 1, odcinek 1 i 2 - recenzja
Cel numer jeden to nowy thriller platformy Apple TV+. Ma on jednak kluczowy problem, który nie pozwala się zainteresować na dłużej.
Cel numer jeden to nowy thriller platformy Apple TV+. Ma on jednak kluczowy problem, który nie pozwala się zainteresować na dłużej.
Cel numer jeden to przykład kreatywności platformy Apple TV+. Trzeba przyznać, że trudno tam znaleźć seriale oparte na oklepanych pomysłach czy rozwiązaniach. Nawet te, które nie są zbyt pochlebnie odebrane, są pokazem interesującej pomysłowości, by zrobić coś innego. Nowy thriller wpisuje się w tę ideę, ale nie jest w stanie stać się atrakcyjnym kąskiem dla fanów seriali. To thriller, któremu absolutnie brak budowy napięcia, a oba odcinki są przesiąknięte monotonią i nudą.
Po pierwszych dwóch odcinkach tak naprawdę nie wiadomo, czym ma być Cel numer jeden. Na papierze ma być to thriller, ale fabularnie twórcy nie są w stanie opowiedzieć wartkiej i atrakcyjnej historii. Jest jakaś tajemnica, ktoś nagle ginie, agenci obserwują matematyków i ktoś nie chce, by coś sprawdzano. Tak można pokrótce opisać te dwa odcinki, które poruszają się w obrębie ogólników i stereotypów, nie próbując ani pogłębić tej fabuły, ani dać widzom do zrozumienia, z czym mamy mieć do czynienia. Czy to historia szpiegowska? Jeśli tak, to jakie znaczenie mają archeologiczne wykopaliska z Bagdadu? Pytań jest wiele, a nie dostajemy nawet sugestii odpowiedzi, aby nasza ciekawość pozostała jakkolwiek zaintrygowana i poruszona. Niby coś się dzieje, ludzie giną, ale napięcia brak, a my jako widzowie wiemy, że nic nie wiemy i niekoniecznie można poczuć się zachęconym do sprawdzenia tego, co będzie dalej.
Kino i telewizja nieraz brały na warsztat geniuszów, którzy w różnych scenariuszach sprawdzali się jako bohaterowie, złoczyńcy czy jednostki wybitne odpowiedzialne za coś przełomowego. Leo Woodall gra studenta i zarazem matematycznego geniusza. Decyzja, by bohater był ekscentrycznym i dość osobliwym matematykiem stawia przed twórcami wyzwanie, by sprawić, aby widzowie nawiązali z nim jakąś emocjonalną więź i zainteresowali jego losami. To właśnie jest największy problem Celu numer jeden. Ta postać jest ekstremalnie stereotypowa, nieciekawa i pozbawiona charyzmy. Woodall nie ma za bardzo co tu grać, ponieważ dostajemy bohatera nijakiego, który wpisuje się we wszelkiego rodzaju stereotypy, a brakuje mu czegoś, co by sprawiło, że będzie zwyczajnie po ludzku interesujący. Jego decyzje, specyficzne zachowanie i czasem sprzeczne reakcje na różne sytuacje związane z niedostosowaniem społecznym, stawiają wyzwanie przed widzem, by nie wyłączyć tego serialu w trakcie. Gdy bohater jest irytujący, mało interesujący i nudny, to trudno śledzić historię, która na tym etapie nie nadrabia niczym atrakcyjnym.
Gdyby chociaż sama tajemnica z liczbami pierwszymi była jakoś z sensem zaakcentowana, ale każdy element konstrukcji Celu numer jeden można podsumować prostymi słowami: wszystko jest kształtowane po macoszemu. Jakby sami twórcy nie wiedzieli, który element na tym etapie ma być tym fajnym i ciekawym, więc powrzucali ich do kotła całkiem sporo i żaden nie jest w stanie wybrzmieć na tyle, by zainteresować. Nawet dość niezłe ostatnie sekundy drugiego odcinka, nie są w stanie przykryć ogromu wad, które uniemożliwiają czerpanie z tego jakiejś satysfakcji.
Koncept jest świetny, a nawet bez problemu można dostrzec potencjał i wiele niezłych pomysłów w tych dwóch odcinkach. To jednak pozostaje bez znaczenia, jeśli premiera Celu numer jeden nie jest w stanie wywołać żadnych emocji ani zainteresowania. Dawno nie oglądałem czegoś, co by pozostawiło w tak wielkiej obojętności.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicanaEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1957, kończy 68 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1965, kończy 60 lat