Chirurdzy: sezon 14, odcinek 6 – recenzja
Po intensywnych wydarzenia z poprzedniego odcinka, najnowszy epizod Chirurgów stawia raczej na powrót do standardowego schematu. Niczym szczególnym się nie wyróżnia, po prostu ani ziębi, ani grzeje.
Po intensywnych wydarzenia z poprzedniego odcinka, najnowszy epizod Chirurgów stawia raczej na powrót do standardowego schematu. Niczym szczególnym się nie wyróżnia, po prostu ani ziębi, ani grzeje.
znęcał Serial wraca na swoje stare tory, omawiając na przemian sprawy pacjentów i osobiste problemy życiowe swoich bohaterów. Niestety, proponowane pomysły nie angażują za bardzo widzów, a sam odcinek wydaje się średniej jakości, choć na szczęście zdarzają się małe wyjątki.
Motywem przewodnim są dylematy bohaterów. Dr Shepherd - po operacji guza mózgu - stara się wrócić do pracy, a szczególnie na sale operacyjne. Jej wątpliwości we własne siły miały poruszać widzów. Niestety nie wyszły tak wyraziście, jak można było sobie tego życzyć. Zabrakło dramatu, a jej pierwsza operacja po powrocie poszła dość zgrabnie i bez większych problemów. Serial niejednokrotnie udowadniał, że postać dr Shepherd jest stworzona do intensywnych i głębokich scen - w tym przypadku nie było tego w ogóle widać. Odrobina humoru, którą tutaj nam sugerowano również wyszła blado. Nie pomógł nawet duet z dr Koriacikiem, który przez swoje aroganckie usposobienie miał rozśmieszać, chociażby ironią.
Dr Avery - niejako za namową dr Kareva - kupił łódź i w ramach radzenia sobie z własnymi emocjami urządził męskie party. Ta niekonwencjonalna chwila relaksu dla chirurgów przyniosła kilka ważnych informacji, które stanowią dobry podkład pod późniejsze ewentualne wydarzenia. Ben w końcu wyjawił prawdę na temat własnych planów, które wielokrotnie przewijały się na ekranie. Dostał się na trening dla strażaków, co oznacza, że raczej opuści Grey Sloan Memorial Hospital. Z kolei dr Avery widocznie waha się nad swoimi uczuciami wobec dr Pierce. Zasięga nawet po kryjomu rady swoich kolegów po fachu. Niby takie nic, a jednak okazuje się, że jest to mały element komediowy, który ogląda się z zainteresowaniem.
Największym plusem odcinka była niebanalna sprawa pacjentki. Do szpitala przyjęto kobietę, która próbowała przemycić do więzienia pistolet dla swojego chłopaka. Użyła do tego swoich narządów płciowych, co samo w sobie wydaje się absurdalne. Kolorytu całej sprawie dodaje fakt, że podczas wstępnego badania broń wypaliła i postrzeliła pacjenta obok. Dawno serial nie oferował tak skrajnego przypadku, który ożywiłby nieco szpitalne mury. Wyszło nietuzinkowo i zabawnie. Nie przeszkadza nawet nikłe prawdopodobieństwo takiego zdarzenia. Tego typu niezwykłe przypadki niegdyś stanowiły popularny motyw w serialu. Teraz są rzadkością, która przywołuje miłe wspomnienia z początków serii.
Wątek dr Grey rusza do przodu. W końcu doceniono główną bohaterkę za osiągnięcia zawodowe . Jej wizerunek został umieszczony na jednej z okładek magazynu medycznego, który cieszy się popularnością w lekarskim światku. Do tego otrzymała nominację do nagrody Averego, co stanowi jedno z najważniejszych wyróżnień zawodowych. Ten wątek niesie ze sobą coś jeszcze - decyzję dr Wilson o rozwodzie z mężem, który znęcał się nad nią w przeszłości. W gruncie rzeczy zgrabnie połączono oba motywy. Tym bardziej, że proponowana relacja pomiędzy bohaterkami prowadzona jest w ciekawy sposób. O ile w poprzednim sezonie dr Wilson była jedną z najbardziej irytujących postaci, o tyle teraz widać ewolucję tej postaci i po prostu daje się lubić.
W życiu pozostałych lekarzy sprawy toczą się powoli i bez zbędnych rewelacji. Dr Robbins szykuje się na powrót córki. W międzyczasie dr Kepner rozprawia, a może raczej rozpacza nad swoim życiem miłosnym. Tutaj również twórcy sugerują nam, że więzi pomiędzy bohaterkami się zacieśniają. Obie lekarki zaczynają mieć coraz więcej wspólnych scen. Jest to ciekawy motyw, biorąc pod uwagę staż tych postaci w serialu. Osobiście bardzo cieszy mnie to, że scenarzyści w miarę naturalnie kierują swoimi bohaterami i ich relacjami. Dr Karev w dalszym ciągu jest lojalny wobec dr Grey, a dr Wilson trzyma się bliżej z dr DeLucą. Może są to niuanse, ale przy tak długiej obecności serialu na ekranach nabiera to znaczenia.
Wcześniej wspomniana nijakość odcinka może być spowodowana chęcią stworzenia swoistego rodzaju suspensu. Następny odcinek jest 300. w karierze serialu i twórcy przygotowali specjalne atrakcje dla swoich widzów. Przeniesienie sił na świętowanie okrągłej liczby odcinków mogło się odbić na jakości innych, czego jesteśmy obecnie świadkami. Jest w porządku, choć chciałoby się po prostu więcej. Serial w dalszym ciągu potrafi być kreatywny, ale nie wykorzystuje swojego potencjału w całości. Szkoda, ponieważ po tylu wspólnych latach nostalgia to nie wszystko.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Paulina WiśniewskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat