Chirurdzy: sezon 14, odcinek 8 – recenzja
Za nami ostatni odcinek przed zimową przerwą. Trochę się dzieje pod względem fabuły, a sam odcinek kończy się zaskakującym cliffhangerem.
Za nami ostatni odcinek przed zimową przerwą. Trochę się dzieje pod względem fabuły, a sam odcinek kończy się zaskakującym cliffhangerem.
Po ostatnim bardzo symbolicznym odcinku serial stawia na akcję. Nie rzuca jednak widzów na głęboką wodę. Pierwszy akt jest jak najbardziej prawidłowym budowaniem gruntu pod nadchodzącę wydarzenia. Następujące po sobie sceny obrazują codzienne życie bohaterów, które wydaje się sielankowe i ustatkowane. Jest miło, lekko i przyjemnie, a bohaterowie korzystają z uroków życia i celebrują swoje sukcesy.
Do czasu, kiedy w szpitalu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Sprzęt monitorujący stan chorych zaczyna wariować, pokazując m.in. zatrzymanie akcji serca. Następnie pracownicy szpitala tracą dostęp do danych pacjentów, historii chorób, podawanych leków itp. Krótko mówiąc, okazuje się, że szpital stał się ofiarą ataku hakerów, którzy domagają się ogromnej sumy pieniędzy w zamian za przywrócenie sprawności systemu komputerowego. Trzeba przyznać, tego jeszcze w Chirurgach nie było.
Pomysł okazuje się trafiony, ponieważ atak hakerów – doskonale zresztą przeprowadzony – stopniowo blokuje dostęp do wszystkich danych. Rozwiązania, na które lekarze wpadli jeszcze parę chwil temu, szybko stają się nieaktualne. Cyberprzestępcy odcinają dostęp do kolejnych sprzętów i archiwów. Następuje chaos. Opanować go może tylko jeden człowiek – dr Webber.
To właśnie jego postać stanowi w tym odcinku element komediowy, od razu rzucający się w oczy. Mowa tutaj głównie o jego tradycyjnych umiejętnościach, którymi lekarze posługiwali się, zanim internet i tablety na stałe zagościły w szpitalnych salach. Każdą kolejną radę udziela z niedającym się ukryć poczuciem wyższości i cieniem uśmiechu w kącikach ust. To właśnie te niuanse ukazują przewagę jego doświadczenia nad młodszymi stażem lekarzami. Dzięki temu w bardzo ciekawy sposób ponownie poruszono motyw ageingu, który był wielokrotnie wspominany przy okazji starszej części personelu. Jest to jeszcze bardziej widoczne, kiedy dr Kepner jasno określa jego metody jako wyjęte prosto z epoki kamienia. Ten swoistego rodzaju powrót do przeszłości został wypełniony medycznymi trikami i smaczkami – paradoksalnie, bardzo odświeżającymi atmosferę serialu.
Jednak napięcia całej sytuacji dodaje fakt, że kilku pacjentów potrzebuje natychmiastowej pomocy. Bardzo zgrabnie połączono tutaj przypadki pacjentów z komplikacjami, które wynikały z ataku hakerów. Dr Grey, co prawda, może i przeprowadza rutynową operację, ale brak dostępu do sytemu, zapasów krwi czy późniejsze problemy z energią zagrażają życiu pacjentki. W kolejce do przeprowadzenia skanu czaszki czeka m.in. mały chłopczyk, konkurując o pierwszeństwo z ofiarą wypadku. Scenarzyści w ten sposób poddają pod ocenę pewien moralny dylemat, nie tylko lekarzom, ale również i widzom. Bawią się z nimi zarówno wizualnie, jak i emocjonalnie. Robią to jak najbardziej świadomie, wkładając w usta bohaterów doskonale o tym świadczące dialogi.
Jeśli mówimy o relacjach pomiędzy bohaterami, zwłaszcza tymi romantycznymi, to odcinek nie rozczarowuje. Niezręczna scena w windzie, w której przez krótką chwilę zostali zamknięci dr Hunt, dr Carina DeLuca i dr Robbins jest już klasyczną perełką serialu. Z kolei na froncie dr Avery i dr Pierce nie widać większych zmian. Ich potencjalny związek nadal ciągnie się w ślimaczym tempie, jednak nie ujmując im żadnego uroku. Tym razem zrezygnowano z unikania siebie nawzajem, co jest miłą odmianą. W końcu dostajemy kilka scen z ich udziałem i z przyjemnością można zauważyć, że do siebie pasują, a dynamika między postaciami dobrze zgrywa się z koncepcją serialu.
Coraz więcej uwagi dostają również nowi stażyści, którzy stanowią barwne uzupełnienie wydarzeń. Ich większa niż zazwyczaj nieporadność, a także przywiązanie do technologii dało się odczuć właśnie teraz, podczas sytuacji kryzysowej. Nie można zaprzeczyć, że wnoszą nową krew do serialu (niektórzy nawet dosłownie – scena, w której stażysta Levi oddaje krew), nawet jeśli nie wydają się jeszcze stałym punktem serialu. Póki co ich obecność przyniosła kilka pozytywów i pozostaje liczyć, że tak już zostanie.
Był to ostatni odcinek przed dłuższą, zimową przerwą, dlatego twórcy nie zamknęli tematu ataku hakerów w jednym epizodzie. Wręcz przeciwnie, pozostawiono widzów z wielkim znakiem zapytania, dotyczącym nie tylko kondycji szpitala, ewentualnej opłaty żądanego okupu i losów pacjentów, ale także dr Wilson. Dosłownie w ostatnich sekundach rzucono bombę fabularną – w szpitalu pojawia się jej mąż, dr Stadler (Matthew Morrison). Mimo wcześniejszych informacji o dołączeniu aktora do obsady serialu, nie do końca można było się spodziewać, w którym momencie to nastąpi. Pomysł zadziałał tym bardziej, że uwaga widzów była całkowicie skupiona na innych wydarzeniach niż poprzednie związki dr Wilson. Ot, taki książkowo zastosowany zabieg fabularny, który w tym przypadku sprawdza się w stu procentach.
Ten stan wielkiej niewiadomej będzie utrzymywał się przez chwilę, ponieważ serial ma swoją zwyczajową, zimową przerwę w emisji. Na ekrany wraca dopiero w styczniu, pozwalając widzom delektować się oczekiwaniem i niepewnością.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Paulina WiśniewskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat