Fot. Netflix
Chupa to film familijny oparty na interesującym koncepcie, bo chupacabra to istota dość intrygująca. Wykorzystanie jej do opowiedzenia historii w stylu takiego klasyka jak E.T. to pomysł z dużym potencjałem. Szkoda więc, że scenariusz został tak źle napisany. Myślę, że hejtowana przez wielu sztuczna inteligencja stworzyłaby coś mądrzejszego i wywołującego większe emocje. I to doskonale pokazuje, jak bardzo Netflixowi nie wyszło.
W tym filmie udała się jedynie postać chupacabry. Widać, że twórcy mieli na nią pomysł i dobrze go zrealizowali. Bohater jest uroczy – w końcu to film dla dzieci, więc stworek musi być sympatyczny. To się sprawdza i początkowo nawet jest w stanie wzbudzić zainteresowanie. Ale jest też na pewnym poziomie straszne, bo okazuje się, że wytwór komputera jest najbardziej ludzkim elementem, jaki zobaczymy na ekranie.
Prowadzenie historii jest totalnie pozbawione pomysłu i charakteru. Do produkcji wkrada się nuda, a wszystko jest pełne oczywistości, przewidywalne i pozbawione emocji. Trudno się zaangażować w opowieść, gdy scenariusz wydaje się tak odtwórczy i leniwie napisany. Nie ma żadnego głębszego sensu i morału, a przecież dobre kino familijne właśnie z tego słynie. Nic tu nie wzrusza, nie emocjonuje. I nawet kluczowe sceny, w których powinniśmy drzeć o losy bohaterów, zostały nakręcone z taką obojętnością, że to aż boli. Trudno poczuć stawkę wydarzeń przez karygodnie napisany czarny charakter, w którego wciela się Christian Slater. Bohater ten nie ma motywacji, przypomina postać z kiczowatej kreskówki. Zbyt dużo tu banału, uproszczeń i głupot.
Chupa mógł być filmem familijnym w stylu najlepszych klasyków. Niestety twórcy nie potrafili przekuć pomysłu na przynajmniej przyzwoity efekt. Wszystko jest mechaniczne i sztuczne pod kątem emocji, więc nie mogę polecić Wam tej produkcji. Szkoda, że zmarnowano nawet potencjał relacji dzieci z dziadkiem.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/