Cień i kość: sezon 2 - recenzja
Data premiery w Polsce: 28 listopada 20242. sezon serialu Cień i kość nie rozczarowuje, a daje nam rozrywkę na oczekiwanym, dobrym poziomie.
2. sezon serialu Cień i kość nie rozczarowuje, a daje nam rozrywkę na oczekiwanym, dobrym poziomie.
Cień i kość zaskakuje w 2. sezonie naprawdę dobrym tempem opowiadania historii. W tych ośmiu odcinkach nie czuć dłużyzn czy specjalnego przeciągania. Nie ma też fillerów, czyli zapychaczy, które miałyby wypełnić czas ekranowy czymś, co w sumie nie ma znaczenia. Pod tym kątem sposób opowiadania historii jest bliższy końcówce pierwszego sezonu. Nie ma tu czasu na spowolnienia, bo stawka poszczególnych wątków jest za duża, by pozwolić sobie na rozkojarzenie. Dzięki temu cały sezon ogląda się o wiele lepiej. Fabuła nabrała rozpędu w finale poprzedniej serii i w ogóle nie czuć, aby zwalniała. Twórcom należą się brawa, bo postawili na jakość. Przynajmniej w zdecydowanej większości.
W ostatnim odcinku coś nie do końca gra pod względem tempa. Finał powinien być najlepszy i najbardziej dynamiczny, a sedno opowieści kończy się mniej więcej w połowie – do tego momentu jest kapitalnie, a później wkrada się nuda. Pozostaje wrażenie, jakbyśmy oglądali serię zakończeń na siłę przedłużającą ten odcinek. Coś, co można byłoby zamknąć w kilku minutach, ciągnie się przez jakieś pół godziny. Oczywiście dostajemy sceny otwierające furtkę dla 3. sezonu i/lub może nawet spin-offu, co buduje potencjał, ale i tak jesteśmy zmęczeni niepotrzebnym przedłużaniem wątków. Emocje powinny nas trzymać do ostatniej minuty, a my tylko wypatrujemy końca. To zbyt duża skaza na tym jakże dobrym sezonie.
Tak naprawdę mam tylko jeden duży zarzut do 2. sezonu serialu Cień i kość. Rozwój relacji Aliny z Malem poszedł po linii najmniejszego oporu. Wątek jest nudny, oklepany i stereotypowy – tak bardzo, że staje się to wręcz irytujące. Związany z tą więzią twist z końcowych odcinków pozwala troszkę poprawić to wrażenie i zbudować dobre emocje, ale nie da się tak do końca przymknąć oko na tę skazę, bo Alina i Mal to centralni bohaterowie serialu. Szkoda mi szczególnie Mala, który stracił charakter i stał się nieciekawą postacią.
Najciekawiej wypada wątek Wron, czyli Kaza i spółki, bo jest niejednoznaczny pod każdym względem. Świetnie rozwija grupę bohaterów, dodając każdemu z osobna głębszych warstw i potrzebnych emocji. Nikt tutaj nie stoi w miejscu, dlatego ten wątek tak znakomicie działa. Największą przemianę przechodzi Kaz – może czasem popada w niepotrzebne skrajności, ale ostatecznie dostarcza najwięcej wrażeń. Świetnie się ogląda tę grupę, a sam wątek ostatecznie powiązany z historią Aliny jest szalenie rozrywkowy, emocjonujący, czasem zabawny i przede wszystkim angażujący. Udaje się zachować najlepsze cechy ich opowieści z pierwszego sezonu i znacznie rozwinąć elementy, które wyraźnie podwyższają jakość produkcji.
Nie da się ukryć, że twórcy cały czas dostarczają emocji i rozwijają ten świat. W 2. sezonie nie odgrzewają tego, co doskonale znamy, a ciągle dają nam coś nowego, atrakcyjnego i zaskakującego. To sprawia, że serial nabiera wyrazu i – zgodnie z ideą najlepszych opowieści – nie "poprawia" tego, co działało. To też tyczy się wprowadzenia nowych postaci, które stają się mocnym punktem historii.
Budżet 2. sezonu serialu Cień i kość był większy. Widać to w wielu scenach wymagających wykorzystania mocy griszów i kapitalnie nakręconej akcji (niektóre pięknie sfilmowane na długich ujęciach bez cięć!). Twórcy wiedzą, jak zarządzać pieniędzmi i budują rozrywkę z dobrą jakością wizualną. Są nawet momenty, które pod tym względem będą w stanie wywołać ciarki na plecach. Dzięki temu serial angażuje widzów lubiących świat fantasy. Na minus zaliczam charakteryzację Kirigana, która wpisuje się w kuriozalny trend: jak oszpecić przystojnego aktora tak, by go nie oszpecić? Stąd też trudno uwierzyć w to, co widzimy na ekranie. Te blizny (pokazywane też w trailerze) wydają się zbyteczne.
Sam Kirigan to postać, która niewątpliwie może wywołać mieszane uczucia. Czasem za bardzo przypomina złoczyńcę z kreskówki. W pierwszej serii był niejednoznaczny i ciekawszy. Co prawda taka kreacja sprawdza się w tej historii, ale zaczyna przeszkadzać, gdy twórcy chcą pogłębić motywacje bohatera. Wówczas wypada to sztucznie. Ta postać wiele straciła na tym podejściu. Nawet nowinki fabularne mające związek z tym, co się z nim stało w Fałdzie, nie zmieniają dość ambiwalentnych odczuć. Jednak ostatecznie spełnia on swoją funkcję pomimo tych wyraźnych wad.
Cień i kość to wyjątek w ofercie Netflixa, bo nowy sezon daje tak samo dobrą, a momentami nawet lepszą rozrywkę niż pierwsza seria. Świetna, charyzmatyczna i angażująca grupa postaci nadrabia wiele wad wynikających z niektórych złych decyzji scenariuszowych czy realizacyjnych. Trochę szkoda, że niektóre elementy, zwłaszcza te z finału, marnują potencjał na coś lepszego. Dawno tak nie miałem, że chciałem natychmiast obejrzeć kolejny odcinek. A najlepsze jest to, że każdemu seansowi towarzyszyły emocje, a one pozwalają przymknąć oko na niektóre wady.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1956, kończy 68 lat