Co wydarzyło się na działce Reggiego Ledoux
Data premiery w Polsce: 15 lutego 2014Po ostatnim dość intensywnym odcinku, w którym Matthew McConaughy dał popis swojej szczytowej formy, zaś współpraca operatorsko-reżyserska wspięła się na wyżyny dopracowania technicznego, trudno było uwierzyć, że może być lepiej. A jest, bowiem fabuła obfitująca w kolejne poszlaki i niedopowiedzenia zaczyna się coraz bardziej zagęszczać.
Po ostatnim dość intensywnym odcinku, w którym Matthew McConaughy dał popis swojej szczytowej formy, zaś współpraca operatorsko-reżyserska wspięła się na wyżyny dopracowania technicznego, trudno było uwierzyć, że może być lepiej. A jest, bowiem fabuła obfitująca w kolejne poszlaki i niedopowiedzenia zaczyna się coraz bardziej zagęszczać.
Sytuacją graniczną pomiędzy relacjami Marty’ego i Rusta a kwestią etyki ich zawodu jest aresztowanie Reginalda Ledoux – osławionego chemika gangu motocyklowego, który skradł niemal cały poprzedni odcinek. Akcja aresztowania na zapuszczonej wśród gąszczu działki nie idzie po myśli policjantów – wszystko się plącze i jest absolutnym przeciwieństwem podręcznikowego przeprowadzenia tego typu nalotów. Tym samym twórcy niejako potwierdzają, że tożsamość rytualnego zabójcy nie jest w serialu najważniejsza, bowiem to doskonale skomponowane i odtworzone postacie, kolejne tajemnice oraz manipulacje odgrywają pierwsze skrzypce. Morderstwo rodem z Hannibala jest tu jedynie pretekstem do pochwalenia się świetnie rozpisanym scenariuszem oraz hermetyczną estetyką całego dzieła. W ramach doprowadzenia śledztwa do końca twórcy postanawiają przyspieszyć nieco czas – dostajemy tutaj wiele rozczulających retrospekcji z życia obu śledczych oraz osobne sceny poświęcone ich życiu prywatnemu. Marty boryka się z córką przechodzącą okres buntu, zaś Rust wciąż jest pochłonięty pracą, czyli w dużej mierze przesłuchiwaniem kolejnych podejrzanych. Do czasu aż jeden z nich nie wspomina o Królu w Żółci, po czym odbiera sobie życie w areszcie. Wszystko to odświeża koncepcję zabójcy będącego na wolności, co jest wodą na młyn Rusta, który wciąga za sobą w efemeryczne śledztwo swojego partnera, Marty’ego.
[video-browser playlist="635269" suggest=""]
Przy okazji ostatnich zdarzeń postać Cohle’a nabrała wiatru w żagle i wyraźnie przeszła od słów do czynów, co wciąż chłonie się w równie hipnotyczny sposób, jak choćby jego egzystencjalne dywagacje na siedzeniu pasażera. Tym samym widz wreszcie dostrzega istotę samotności postaci Rusta – jest on człowiekiem, który z racji swoich doświadczeń potrafi poradzić sobie w każdej sytuacji, dlatego też nie odczuwa potrzeby namacalnej obecności drugiej osoby. Doskonale jest to ukazane w momencie, kiedy siedzi na kanapie ze swoją dziewczyną, która za sprawą jego spojrzenia nagle wydaje się zupełnie obca, nieprzystająca do całej jego rzeczywistości. Dlatego Cohle rzuca się w wir pracy i robi to, co najlepiej mu wychodzi: jest śledczym, tropi i przesłuchuje.
Motywem przewodnim w najnowszym odcinku jest czas, o którym jako pierwszy wspomina aresztowany Ledoux, wyzwalając tym samym cały wzór skojarzeń, nawiązań i kolejnych rozważań porozrzucanych po całym epizodzie. Te małe okruszki, łącząc się z metafizycznymi przemyśleniami Cohle’a w czasie rzeczywistym, doprowadzają do stwierdzenia, że zła nie da się pokonać, bowiem jest ono powtarzalne i zakorzenione głęboko w naturze ludzkiej.
Zdecydowaną wadą odcinka jest wyczuwalna (i jakby niepasująca) muzyka, która w kilku momentach wręcz zdaje się przyćmiewać klimat poszczególnych scen. Jednak z nawiązką wynagradza to poczucie, iż mimo że twórcy zdali się już mocno zaakcentować, w którą stronę zmierza fabuła, to jednak wciąż mam wrażenie, że nie przewidzimy wszystkiego, co dla nas szykują.
Poznaj recenzenta
Jan StąporDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat