Coda. Tom 2 - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 25 maja 2020Drugi tom serii komiksowej zatytułowanej Coda przynosi jeszcze więcej szczegółów dotyczących świata przedstawionego. Przeczytajcie recenzję komiksu utrzymanego w konwencji fantasy.
Drugi tom serii komiksowej zatytułowanej Coda przynosi jeszcze więcej szczegółów dotyczących świata przedstawionego. Przeczytajcie recenzję komiksu utrzymanego w konwencji fantasy.
Pierwszy tom serii Simona Spurriera nie był może wybitny, ale z pewnością mógł wzbudzić zainteresowanie. Oryginalnie pomyślany świat fantasy po apokalipsie, w wyniku której zaczęła znikać magia, stał się scenerią dla historii bohatera, który pragnie odzyskać żonę. I nie cofnie się przed niczym, by to osiągnąć. Jednakże finał tomu pokazał, że zwodził on nie tylko inne postaci, ale też czytelnika.
I tu zaczyna się fabuła drugiego tomu. Ukochana Huma jest razem z nim, ale nie jest to radosna historia miłosna. Bohater nadal toczy wojnę o duszę żony; a przynajmniej tak mu się wydaje, gdyż ona sama wydaje się mieć nieco odmienne spojrzenie na tę kwestię. Dalej mamy to, co już widzieliśmy w pierwszym tomie Cody: kombinacje, oszustwa, wodzenie za nos. I jest to mieszanka dość udana.
Najsilniejszą stroną Cody wydaje się świat przedstawiony. Spurrier tworzy go bez nadmiernego wdawania się w szczegóły, wiele pozostawiając niedopowiedzianym, ale rezultat jest intrygujący. Realia fantasy, w których magia zniknęła, to swego rodzaju klimaty postapokaliptyczne. Istoty zamieszkujące świat Cody walczą o drobiny pozostałej magii, wykorzystują każdą okazję, by ją pozyskać. To świat dziwnych stworzeń, obleganych miast, szaleństwa i absurdu.
W porównaniu z realiami, sama fabuła Cody jest prosta, by nie powiedzieć zwyczajna. Mamy tu popularne w fantasy motywy i rozwiązania, choć Spurrier stara się je trochę przypudrować czy pokazać w krzywym zwierciadle. Pomagają w tym postacie: niespecjalnie szczegółowo zarysowane, ale wyraziste i z charakterem.
Podobnie jak w pierwszym tomie, tak i tu wyróżnia się strona graficzna. Matias Bergara nie sili się na skomplikowane rysunki, ale prostymi środkami, z dodatkiem bogatej kolorystyki, odmalowuje przedziwny, fantastyczny i szalony świat.
W drugim tomie Cody historia okrzepła, świat stał się bardziej klarowny, a postacie barwniejsze. Efektem jest udany, lepszy od „jedynki” album. Rzecz przede wszystkim dla tych, którzy lubią fantasy, ale jednocześnie szukają w niej przynajmniej lekkiej odmiany od utartych wzorców, szczególnie na polu realiów, bo już niekoniecznie samej fabuły.
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat