Company of Heroes 3 - recenzja gry
Company of Heroes 3 to kontynuacja kultowej serii. Czy możemy liczyć na elementy, które spodobały nam się w poprzedniej części? A może twórcy uraczą nas jakimiś nowościami?
Company of Heroes 3 to kontynuacja kultowej serii. Czy możemy liczyć na elementy, które spodobały nam się w poprzedniej części? A może twórcy uraczą nas jakimiś nowościami?
Company of Heroes 3 wciąga na wiele godzin. Po przygodzie trwającej ponad tydzień mogę stwierdzić, że gra zachowała wszystko to, za co uwielbiałem Company of Heroes 2, a jednocześnie zaserwowała wiele nowych rozwiązań. Jeśli oczekujecie konkretnych elementów, które spodobały Wam się w poprzedniej części, możecie być spokojni – dostaniecie je też i w najnowszej odsłonie. Twórcy doskonale wiedzieli, co zadziałało, więc dodatkowo to usprawnili. Dzięki temu gra jest jeszcze pełniejszym doświadczeniem – gwarantuje frajdę i nie pozwala nawet na chwilę nudy. Tak tworzy się fantastyczne kontynuacje!
Jedną z bardziej rzucających się w oczy nowości jest kampania włoska. To tutaj dostajemy dynamiczną mapę Italii, na której możemy podejmować mnóstwo decyzji wpływających na rozwój wydarzeń. Innymi słowy: nie jest to liniowa kampania – przesuwając oddziały i wybierając różne kierunki ich rozwoju, możemy decydować o gameplayu. Gra na dynamicznej mapie jest turowa. Mamy tutaj szereg różnych rzeczy do zrobienia – poza tym, że musimy torować sobie drogę do Rzymu, który jest głównym celem. Możemy pracować nad zbiorem surowców, rozwijać armię, ostrzeliwać wrogów ze statku lub prowadzić naloty samolotami, które produkuje się na zdobytych lotniskach. Mamy realny wpływ na to, co się dzieje. Do tego mapa jest zaskakująco duża, a przeciwnicy podejmują przeróżne działania ofensywne, a nie tylko się bronią. W jakimś stopniu część kampanii na mapie strategicznej przypomina serię Total War, chociaż nie ma aż takiej swobody działania.
Mamy wpływ na rozwój wydarzeń i kierunek ofensywy, ale musimy w określonych momentach wejść na pole bitwy, by osiągnąć dane cele. W zależności od miasta, które atakujemy, może to być misja do wykonania, potyczka lub innego rodzaju walka z wrogiem. W walce samych armii mamy dostępną walką automatyczną, ale jest to dość wybiórcze. Nie można z tego korzystać przy atakach na miasto, gdy jest tam jakiś rodzaj misji lub potyczka. Szkoda, bo tym samym nasza swoboda działania jest ograniczona. Cieszy fakt, że wpływ na rozgrywkę mają rozmaite zadania, które dostajemy od naszych doradców, czyli dowódców części brytyjskiej i amerykańskiej, a także lokalnych partyzantów. Tutaj brak liniowości obrazuje się w systemie lojalności – podejmujemy różne decyzje, a w zależności od tego, kogo wesprzemy, będziemy mogli liczyć na jego lojalność. Mamy różnego rodzaju losowe zadania, które są warte uwagi – wraz ze zwiększeniem lojalności, dostajemy ważne bonusy, które mają znaczenie w ogólnym rozrachunku. To urozmaicenie wpływa dobrze na nieliniowość kampanii i pozwala poczuć, że jesteśmy osobami decyzyjnymi.
Werbując oddziały na dynamicznej mapie, podczas turowej rozgrywki możemy skupić się na Amerykanach lub Brytyjczykach. Ich oddziały są zupełnie od siebie różne, a tym samym mają wpływ na to, jak gramy. Do tego nasze armie zdobywają doświadczenie, które potem gwarantuje nam punkty – a te znowu pozwalają nam się rozwinąć. Dostajemy bonusy w postaci fajnych zalet lub dodatkowych oddziałów. Wszystko wpływa na to, jak silna będzie nasza armia, i na to, jakie jednostki będziemy mogli wykorzystać w trakcie misji.
Obok tego mamy dodatkową kampanię, w której gramy Wehrmachtem w Afryce Północnej. W odróżnieniu od tej włoskiej jest ona bardziej tradycyjna – w stylu tego, co znamy z poprzedniej części gry. Krok po kroku przechodzimy misje zgodnie z ustaloną przez twórców fabułą. Pozwala to na zupełnie inną rozgrywkę, która wcale nie jest gorsza. Po prostu to bardziej tradycyjne wyzwanie, ale nadal wciągające i gwarantujące dobrą zabawę. Obie kampanie różnią się od siebie pod każdym względem i tym samym dają potrzebną różnorodność grze.
Sama walka działa mniej więcej tak samo jak w poprzedniej części, ale jest bardziej dopracowana i rozbudowana. Wprowadzono wiele różnych detali oraz przebudowano system destrukcji. Do tego Company of Heroes 3 doskonale wygląda! Niszczycielska moc naszych oddziałów lub wykorzystywanego wsparcia (bombowców, nalotów, ostrzału ze statków) robi wrażenie. Prezentuje się to kapitalnie i wpływa doskonale na samą rozgrywkę – w końcu wymaga odpowiedniego działania, by ewentualne miejsca do obrony szybko zlikwidować. Co ciekawe, nadal nie chodzi tutaj o szybkość czy zmasowany atak na wroga, ale przede wszystkim o powolne i wnikliwe planowanie swoich kroków, by osiągnąć sukces. Taki rodzaj strategii czasu rzeczywistego jest najlepszy, bo staje się wyzwaniem. Dzięki dobrze przygotowanej sztucznej inteligencji nawet pozornie prosta misja staje się wyśmienitą zabawą, wymagającą od nas czegoś więcej. W walce wiele drobnych detali i graficznych niuansów potrafi zachwycić, bo widać, ile tego typu rzeczy dają realizmowi ukazanych walk.
Nowością jest taktyczna pauza podczas walki. Z pewnością spodoba się to wielu graczom. Po wciśnięciu jej możemy wydać naszym oddziałom rozkazy, które zostaną zrealizowane po jej odblokowaniu. Na polu bitwy panuje chaos, więc ta opcja pozwoli Wam lepiej odnaleźć się w Company of Heroes 3.
Multiplayer nie został przeze mnie sprawdzony, ponieważ przed premierą nie ma za bardzo z kim tego przetestować. Opcja gry przeciwko sztucznej inteligencji pokazuje mniej więcej, jak to może działać. Daję plus za to, że mamy więcej frakcji do wyboru niż w poprzedniej części. Obok Amerykanów czy Brytyjczyków jest Wehrmacht i Afrika Korps. Zabawę gwarantują także dobrze rozbudowane mapki, które są wyzwaniem dla graczy i stanowią o sile rozgrywki.
Company of Heroes 3 nie tylko spełnia moje oczekiwania, ale znacznie je przewyższa. Twórcy dali nam elementy, które spodobały nam się w poprzedniej odsłonie, ale ubogacili je świetnymi nowościami. Z czystym sumieniem mogę polecić. Zabawa na wiele godzin gwarantowana! Minusem jest fakt, że na tym etapie gry zdarzają się bugi, ale jest ich niewiele i są sporadyczne.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat