Conan O’Brien wylatuje: sezon 2 - recenzja
Gospodarz tegorocznych Oskarów powraca na platformę Max z drugim sezonem swojego podróżniczego serialu. Tym razem również nie obyło się bez niepohamowanego humoru i pięknej katastrofy, od której trudno oderwać wzrok.
Gospodarz tegorocznych Oskarów powraca na platformę Max z drugim sezonem swojego podróżniczego serialu. Tym razem również nie obyło się bez niepohamowanego humoru i pięknej katastrofy, od której trudno oderwać wzrok.

Conan O’Brien wylatuje to serial podróżniczy irlandzko-amerykańskiego komika, który przemierza świat w poszukiwaniu nowych kultur i wrażeń. Podczas swoich tułaczek poznaje fanów z każdego zakątka globu i generuje komedię tworzoną na podstawie tych doświadczeń i spotkań. Był już w Norwegii, Argentynie, Tajlandii i rodzimej Irlandii, a teraz wojaże zaprowadziły go do Hiszpanii, Nowej Zelandii i Austrii.
Sezon drugi Conan O'Brien wylatuje był nagrywany w grudniu zeszłego roku, czyli już w trakcie intensywnych przygotowań do Oskarów. Z tego powodu ma on trzy, a nie cztery odcinki, jednak drobne okrojenie produktu nie wpłynęło zbytnio na jego odbiór. Każdy kraj otrzymał wystarczający czas antenowy, pełny bogatych aktywności. Zdecydowanie najlepiej wypadł odcinek z Hiszpanii, gdzie Conan przemierzał nie tylko Madryt, ale i prowincje w poszukiwaniu esencji kultury Półwyspu Iberyjskiego. Pojawiło się dubbingowanie filmów, wścibianie nosa w sprawy miłosne swoich widzów i pilotowanie samolotu (na szczęście tylko w kabinie treningowej). Smaczku całej podróży dodaje Javier Bardem, który towarzyszył Conanowi podczas spaceru ulicami Madrytu. Sam komik wspomniał, że tańce, muzea i restauracje nie były pierwotnie w planach, a pojawiły się z inicjatywy hiszpańskiego aktora. Zapewne dlatego pierwszy odcinek tak doskonale zgłębia historię i zwyczaje całego kraju. Nowa Zelandia i Austria cierpią przez brak tak doświadczonego przewodnika. Odczuwa się to w nieco pobieżnym przemierzaniu kultury Maorysów i ojczyzny Zygmunta Freuda. Na szczęście jest Conan O’Brien, który potrafi wyczarować coś z niczego.
W serialu poza kwestią podróżniczą potrzebny jest konsekwentny humor. Jak zwykle nie ma scenariusza, a komedia bazuje na Conanie jako centralnym punkcie, który – jak sam mówi – potrzebuje niewiele do stworzenia dowcipów sytuacyjnych. Jest może trochę sucho, hece są tworzone naprędce, ale maniera i osobowość Conana zawsze wywołują uśmiech na twarzy. Umiejętność budowania komedii z próżni to chyba jedna z jego najlepszych cech.
Nie sposób pominąć również wybitnej zdolności Conana do tworzenia narracji. Przejawia się ona nie tylko w Hiszpanii, kiedy refleksja wciąga go w świat Don Kichota, ale i w Austrii, kiedy staje się Zygmuntem Freudem. I już jako Freud odwraca sytuację, buduje fikcyjną historię, która śmieszy i wciąga swoją absurdalnością. Ta frywolność, wyczucie czasu i genialne budowanie opowieści to coś, czego trzeba szukać ze świecą u współczesnych komików. Poza tym, nawiązując jeszcze do Don Kichota, w Hiszpanii i Austrii pojawia się przyjaciel, stały bywalec i giermek Conana – Jordan Schlansky. Dynamika ich relacji już od lat bawi fanów na całym świecie. Tutaj było podobnie, choć trzeba przyznać, że Jordanowi z biegiem lat coraz trudniej utrzymać kamienną twarz podczas wybryków O’Briena.
Conan O’Brien wylatuje to świetny pomysł na spędzenie popołudnia. Komik od lat udowadnia, że potrafi rozśmieszyć w każdej sytuacji. Co ważne, nieznajomość jego uniwersum w niczym nie przeszkadza. To pozycja godna polecenia na połączenie przyjemnego z pożytecznym – uśmiechu i poszerzania własnych horyzontów.
Poznaj recenzenta
Patryk Szcześniak


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1992, kończy 33 lat
ur. 2000, kończy 25 lat
ur. 1993, kończy 32 lat
ur. 1958, kończy 67 lat
ur. 1959, kończy 66 lat

