„Constantine”: sezon 1, odcinek 12 – recenzja
Przedostatni odcinek 1. sezonu jest dobry, ale trudno doszukiwać się w nim przygotowań do wielkiego finału. Oby "Constantine" chował coś w zanadrzu na epizod 13.
Przedostatni odcinek 1. sezonu jest dobry, ale trudno doszukiwać się w nim przygotowań do wielkiego finału. Oby "Constantine" chował coś w zanadrzu na epizod 13.
Zaczynam odnosić wrażenie, że twórcy serialu „Constantine” nie planowali zakończyć 1. sezonu na ledwie 13 odcinkach - bo strasznie dziwnie to wygląda: jesteśmy o krok od finału, a dostajemy fabułę, która równie dobrze mogłaby trafić w środek serii. To już kolejny tydzień, gdy przewodni wątek zostaje zepchnięty na bok, by zrobić miejsce dla mało zajmującej sprawy tygodnia, przede wszystkim zaś - na lepsze przyjrzenie się bohaterom.
Bo to drugi trop – zamiast dawać nam akcję, scenarzyści postanowili, że końcówka 1. sezonu będzie skupiać się na postaciach, poszerzać naszą wiedzę o nich i pokazywać złożoność ich relacji. Zupełnie jakby „Constantine” był serialem nie o łowcy demonów, ale o tym, jak współżyje on z bliskimi sobie osobami, czyli Chasem i Zed, a nawet Mannym. Potwierdza to najnowszy odcinek – gdzieś w tle rozgrywa się historia dziwnych morderstw i popełniającego je wielkiego brutala, tak naprawdę chodzi jednak o Zed, o jej pobyt w szpitalu, a także o Manny’ego i to, jaką rolę anioł postanowi odegrać w życiu Johna. I o samego Johna, czyli człowieka, który stracił tak wiele, że teraz najbardziej na świecie boi się przywiązać do innych; to dlatego jest dupkiem.
[video-browser playlist="660230" suggest=""]
To wszystko czyni „Constantine'a” serialem wyjątkowym i w dużej mierze zaskakującym – zamiast efekciarskiej opowieści o walce z demonami i innymi pomiotami zła, z mnóstwem czarów i dzielnym bohaterem, otrzymujemy gorzką historię człowieka noszącego wielkie brzemię, dźwigającego je niechętnie, ale jednocześnie niemogącego zrezygnować. Znamiennym jest, że dla każdego z trojga głównych bohaterów ich dary są również ich przekleństwami – twórcom serialu zależało na pokazaniu fachu Johna od tej drugiej, mniej hollywoodzkiej strony.
I dobrze, to się ceni. Ale chciałoby się, żeby 1. sezon dawał jakiekolwiek odpowiedzi, tym bardziej gdy już wiemy, kto stoi za narastającą ciemnością. Może otrzymamy je w ostatnim odcinku – oby. Co nie zmieni jednak faktu, że pod względem dramaturgii zdecydowanie lepiej wypadły epizody emitowane zaraz przed grudniową przerwą.
Choć w przypadku „Angels and Ministers of Grace” warto też odnotować bardzo dobry wątek Manny’ego – sporo w tym było humoru, dużo zabawy postacią, co świadczy o pewności scenarzystów, którzy uznali, że w 12. odcinku bohater ten już na tyle zżyje się z widzami, że tego typu gry nie wypadną żenująco. Nie wypadły – były najmocniejszymi punktami tej historii.
Czytaj również: „Constantine” przeniesie się do Syfy jako „Hellblazer”?
Tradycyjnie: „Constantine” nie może zostać anulowany.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat