Criminal: Niemcy: sezon 1 - recenzja
Parę dni temu na platformie Netflix pojawił się serial o tym samym koncepcie, ale w czterech różnych wersjach: policjanci przesłuchujący podejrzanego w sprawie przestępstwa. Jedną z tych wersji jest produkcja niemiecka. Serial nosi tytuł Criminal: Niemcy.
Parę dni temu na platformie Netflix pojawił się serial o tym samym koncepcie, ale w czterech różnych wersjach: policjanci przesłuchujący podejrzanego w sprawie przestępstwa. Jedną z tych wersji jest produkcja niemiecka. Serial nosi tytuł Criminal: Niemcy.
Realizowanie tego samego pomysłu przez reprezentantów czterech różnych państw może nam co nieco powiedzieć o sytuacji politycznej jednego z nich lub o stylistyce, do której przyzwyczajone jest drugie. Oczywiście, jakieś daleko idące wnioski będą błędem, takie wybiórcze projektowanie upodobań jednej grupy na cały naród jest nie ma sensu - to nie statystyki. Mimo to ciekawość wzbudzają zauważalne różnice. Criminal: Niemcy to bowiem interesujący przypadek. Kiedy w wersji brytyjskiej i hiszpańskiej sprawy przestępstw nie były ze sobą powiązane, tak w wersji niemieckiej każdy odcinek zespolony jest tym samym motywem przewodnim: konfliktem klasowym, dominacją jednych nad drugimi.
Criminal: Wielka Brytania: Niemcy, tak jak pozostałe wersje serialu, to trzy odcinki, w których poznajemy przesłuchiwaną lub przesłuchiwanego i śledzimy jakiś poboczny wątek inspektorów. W wersji niemieckiej do zespołu policjantów przesłuchujących przestępców w Berlinie trafia ciężarna nadkomisarz, do której awersję zaczął odczuwać jeden z inspektorów. Współpraca tej dwójki będzie wystawiana na próbę, a różnice między nimi wykorzystywane w trakcie rozgrywki, za którą mają swoje zadania. Nadine Keller i Karl Schultz to jedne z najbardziej wyrazistych postaci ze wszystkich czterech produkcji, ale niestety ucierpiała na tym reszta zespołu. Oprócz nich mamy jeszcze czarnoskórą inspektor siedzącą za szybą, wypowiadającą mądre, oświecone zdania i obserwującą wszystko niczym uwięziony szamański duch. A obok niej siedzi cicho tajemniczy, młody komputerowiec, który przyjeżdża do pracy rowerem i przedstawiony jest jakby był ponad to wszystko. To są bardzo utarte schematy, mające jedynie zapchać tło, a sposób, w jaki dobrano ich charakterystyki, jest bardzo powierzchowny. To czarnoskóra aktorka oraz młody reprezentant młodych na rzecz poprawności politycznej, którzy poza wymienionymi cechami nie mają osobowości. Nawet nie wiemy, czy są faktycznie ludźmi, ponieważ biorąc pod uwagę pokręcone pomysły Niemców na odcinki ich wersji Criminal, równie dobrze mogliby okazać się kosmitami prowadzącymi badaniami nad ludźmi. I to byłoby w sumie fantastyczne.
W Criminal: Niemcy standardowo zostają nam przedstawione trzy sprawy: sprawa popełnionego ponad ćwierć wieku temu morderstwa, sprawa usiłowania zabójstwa żony oraz sprawa odnalezienia zwłok pierwszej ofiary seryjnego mordercy. Każdy odcinek, z większym lub mniejszym powodzeniem, bawi się koncepcją przesłuchań i tajemnicy, tak abyśmy nie spodziewali się, jakie jest rozwiązanie zagadki. Bo wnioski, do których prowadzą tropy, mogą okazać się dla widza zbyt niekonwencjonalne i wymyślne. Jednak serial, dając nam rozrywkę poprzez korzystanie z sensacyjnych historii, próbuje również poruszać tematy problemów społecznych. I to też nie w cukierkowy, naiwny sposób, a to się ceni.
To bardzo porządnie stworzona produkcja z silnie zarysowanymi bohaterami, wyraźnym rozwojem pobocznego wątku, ciekawie wykorzystaną lokalizacją oraz interesującą fabułą. Mimo że czasem serial idzie na skróty, dając nam momentami banalne sceny czy bohaterów, to jednak jest wart uwagi i z pewnością uprzyjemni płynący jesienią czas.
Poznaj recenzenta
Mateusz PonikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat