Crimson Peak. Wzgórze krwi – recenzja DVD
Data premiery w Polsce: 23 października 2015Guillermo del Toro potwierdza, że ma świetne oko do scenografii, strojów, fantastycznych stworów i pięknie skomponowanych kadrów. W Crimson Peak. Wzgórzu we krwi chyba jednak nieco za daleko posunął się w kwestii naśladowania tropów fabularnych powieści gotyckich.
Guillermo del Toro potwierdza, że ma świetne oko do scenografii, strojów, fantastycznych stworów i pięknie skomponowanych kadrów. W Crimson Peak. Wzgórzu we krwi chyba jednak nieco za daleko posunął się w kwestii naśladowania tropów fabularnych powieści gotyckich.
Del Toro wprawdzie ma w swojej filmografii rozrywkowy blockbuster Pacific Rim, jednak to wyjątek w jego trwającym od lat związku z horrorem. Świat poznał go dzięki Kręgosłupowi diabła, w Hollywood pokazał się jako reżyser Blade’a: Wiecznego łowcy II i Hellboya (też horror, choć romansujący z konwencją superbohaterską), potem był głośny Labirynt fauna, drugi Hellboy, serial o wampirach Wirus, a wreszcie Crimson Peak, czyli nowy trop w jego przygodzie z grozą.
Crimson Peak to horror gotycki. Choć tak naprawdę trzeba by ten film klasyfikować jako gotycki romans z elementami grozy, bo tak skonstruowana jest opowieść. Mamy tu duchy i nawiedzony dom, ale przede wszystkim śledzimy losy młodej Edith (Mia Wasikowski), uwiedzionej przez charyzmatycznego Thomasa (Tom Hiddleston), wspieranego przez oziębłą i nieco demoniczną siostrę Lucille (Jessica Chastain). O serce głównej bohaterki walczy także grany przez Charliego Hunnama Alan, przeczuwający złe intencje rodzeństwa, mogący jednak tylko bezradnie przyglądać się, jak Edith wpada w ich sidła.
Akcja toczy się tu nieśpiesznie. Wprawdzie od czasu do czasu powieje grozą, co powodować będą pojawiające się duchy, przez większość filmu obserwujemy jednak Edith i Thomasa, narodziny ich związku, przemianę mężczyzny, jego wewnętrzną walkę z uczuciami. Zwroty akcji są raczej przewidywalne, intencje bohaterów czytelne, więc Crimson Peak nikogo nie zaskoczy. Chyba jednak nie o to tu chodzi: del Toro postarał się, aby jego film był w pełni zanurzony w wybranej konwencji, bez żadnych uwspółcześnień, wymuszonych dostosowywaniem się widza w XXI wieku. Dlatego Crimson Peak potrafi się dłużyć. Dlatego Crimson Peak raczej nikogo nie przerazi – oczywiście nie brakuje tu bardzo mocnych i trzymających w napięciu scen, duchy okazują się jednak postaciami tragicznymi (ale wciąż prezentują się niesamowicie), jak to w horrorach gotyckich, a nie głodnymi krwi monstrami.
Jednakże nawet w momentach, gdzie dzieje się niewiele, widz nie może się nudzić. Del Toro nakręcił jeden z piękniejszych filmów ostatnich lat, perfekcyjny, jeżeli chodzi o kostiumy, rekwizyty, scenografię, lokacje, kompozycje kadrów i barw w nich, co tylko wspiera dopasowana muzyka. Tutaj każde ujęcie to wart podziwiania obraz, tu wszystko przypomina najlepsze dekoracje z teatru.
Dlatego też, biorąc pod uwagę perfekcję techniczną filmu, a także to zatopienie Guillermo del Toro w konwencji gotyckiej, szkoda, że polskie wydanie DVD w sekcji Materiały Dodatkowe prezentuje ledwie kilka wyciętych scen. Ten obraz aż prosi się o możliwość zajrzenia za kulisy, posłuchania del Toro i poobserwowania go przy pracy nad szkicami koncepcyjnymi czy kompozycjami scen.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat