

Rainbow wraca do pracy po urodzeniu Devante. To doskonały pretekst do poruszenia kolejnego uniwersalnego problemu, z jakim zmagają się miliony kobiet na całym świecie. Jak wrócić do pracy? Jak to powinno przebiec? Co dzieje się z kobietą pod względem emocjonalnym i charakterologicznym? Kenya Barris znów pokazuje, jak to zrobić dobrze, mądrze i ciekawie. A do tego poruszył kwestie równości płci, która została kapitalnie zobrazowana w tym, jak życie Dre z Rainbow w domu stało się wygodne i jak próbuje ją namówić do pozostania. Takim sposobem serial potrafi pokazać różne perspektywy, dać do myślenia i pozwolić zrozumieć, jak to może działać. Zawsze się zaskakuje, że coś tak mądrego może pojawiać się w serialu komediowym.
A właśnie twórcy nie zapominają, że to nadal komedia, więc humoru w tym nie brakuje. Pomimo poważnej tematyki zachowanie Dre w rozmowach z Rainbow jest czasem tak dziwaczne, że aż śmieszne. Szczególnie, gdy weźmiemy tradycyjnie specyficznie gadki w pracy, które motywują go do szaleństw. Humor jest kształtowany tak, by nie był głupi czy prostacki. Ma stanowić dopełnienie tych wątków i pozwolić czerpać przyjemność.
Najzabawniej jest w relacji Rainbow z Juniorem, który nagle zacząć pracę dla ciotki. Jest w tym kilka motywów zabawnych w tej nowej relacji, w reakcjach młodszego rodzeństwa na nieogarnięcie matki czy w samej Santa Marii, której dziwność doskonale uzupełnia się z całą otoczką fabuły odcinka. Zauważcie, że w tym jednym wątku twórcy pośmieli się z zjawiska Mega Kościołów w Ameryce, które bardziej polegają na zarabianiu kasy, niż wierze, hipokryzji w tym temacie oraz jednocześnie dobrze poruszono relacji Rainbow z Juniorem. Takie rzeczy są ważne i rozwijają bohaterów.
Dobrze też wypada wątek Dre i jego siostry, którzy kłócą się o prawdopodobny spadek po matce. Poruszenie kwestii śmierci pozwala postawić Dre w nowej sytuacji, w której świetnie podkreślono jego podobieństwo do matki. Mądre i uniwersalne pokazanie kłótni o spadek, braku możliwości komunikacji czy samej kwestii relacji rodzinnych wygląda kapitalnie. To są te momenty dojrzałości Black-ish, które mogą się podobać.
Black-ish to serial komediowy inny niż wszystkie. Bawi, wzrusza i uczy. Tak się tworzy najlepszą komedię w telewizji.
Źródło: zdjęcie główne: ABC/Byron Cohen
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/


