Dalszy ciąg kłopotów
Perypetie Callie nadal się komplikują i są niezłym pokazem postrzegania patologii oraz międzyludzkich relacji. Gmatwają się też sprawy w życiu Marianny i Jesusa.
Perypetie Callie nadal się komplikują i są niezłym pokazem postrzegania patologii oraz międzyludzkich relacji. Gmatwają się też sprawy w życiu Marianny i Jesusa.
Trochę mnie irytuje zachowanie Callie, która zawsze była przedstawiana jako doświadczona przez życie i niegłupia dziewczyna. Teraz jej wizerunek zakochanej nastolatki podejmującej idiotyczne i irracjonalne decyzje stoi w sprzeczności z tym wszystkim. Wiadome było, że jej złamanie zasady opuszczania domu będzie mieć konsekwencje, lecz szkoda, że tak mało istotne. Na razie nie widać tutaj zbyt wielkiego wpływu tych wydarzeń na Callie, która dopuszcza się coraz bardziej niekonwencjonalnych czynów. Sytuacja podczas wycieczki jest tego dobrym dowodem, a gdyby nie dawny wróg, wszystko mogło zakończyć się o wiele gorzej. Dobrze, że poruszono kwestię postrzegania transgenderów. Poważny temat ponownie potraktowana z głową, sercem i podsumowano odpowiednim morałem.
Wygląda na to, że twórcy The Fosters kompletnie rezygnują z postaci Lexie. Wszystko wskazuje na to, że szykowany jest nowy wątek romantyczny dla Jesusa - z koleżanką z drużyny zapaśniczej. Nowa postać kobieca na razie wzbudza wiele sympatii i jest wyrazistsza od koleżanki Marianny. Może to być zdecydowanie ciekawszy motyw, który dostarczy lepszych wrażeń. Prawdopodobnie możemy być pewni, że gdy przyjdzie co do czego, Lexie zjawi się, by jeszcze bardziej skomplikować sprawy.
[video-browser playlist="634270" suggest=""]
Nie wychodzi historia Marianny - jest banalna i okropnie przewidywalna. Taki obrót spraw z Kelsea był do przewidzenia już w poprzednim epizodzie, więc nie ma tu żadnych zaskoczeń. Oczekiwany rozwój wydarzeń komplikuje życie młodej Fosterówny i może z tego wyjść coś przyzwoitego, ale taki zabieg powinien zostać zastosowany wiele odcinków temu.
Odpowiednia dawka emocji pojawia się w relacji małżeństwa bohaterek, gdy Stef wraca do pracy. Jej nowy partner zapewnia dawkę humoru, a u Leny, zgodnie z oczekiwaniami, widać lęk. Pokazano to prawdziwie i przekonująco, a to najważniejsze w tego typu wątkach obyczajowych. Cieszy koniec, bo ostatecznie Callie wie, że Fosterowie ją kochają, więc czyżby to miał być motywator młodej bohaterki?
The Fosters to wciąż całkiem miła i lekka produkcja, która jednak potrafi zmusić do myślenia rozsądnym poruszaniem problematycznych kwestii.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat