Death Stranding: Director's Cut - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 24 września 2021Nowa-stara zawartość prezentuje się jeszcze lepiej, ale czy posiadacze oryginału mają tutaj czego szukać? Oceniamy Death Stranding: Director’s Cut.
Nowa-stara zawartość prezentuje się jeszcze lepiej, ale czy posiadacze oryginału mają tutaj czego szukać? Oceniamy Death Stranding: Director’s Cut.
Nie bez powodu Hideo Kojima czepia się, gdy o Death Stranding: Director's Cut mówi się "wersja reżyserska". Po zagraniu w nią trudno się nie zgodzić z ojcem serii Metal Gear Solid. To nie jest coś, jak wersja reżyserska Ghost of Tsushima. Reedycja ostatniego dzieła Kojimy to w zasadzie coś, co powinniśmy dostać już przed dwoma laty. Kompletny produkt, który rzuca znacznie więcej światła na zakręconą i trudną do zrozumienia fabułę gry.
Kurier na zawołanie
W Death Stranding: Director’s Cut wcielamy się w Sama Portera Bridgesa, jednego z kurierów, którego rolą jest… dostarczanie przesyłek. Tak, Kojima wziął na warsztat najbardziej znienawidzone rodzaje zadań w grach i obudował je doskonałą fabułą. Ta w wersji reżyserskiej nie zmienia się wcale, więc zainteresowanych wątkami fabularnymi odsyłam do pierwotnego tekstu opartego na wrażenia z gry w wydaniu na PS4.
W przypadku Director’s Cut dodano kilka kwestii dialogowych, które rozbudowują wątek fabularny, ale nie jest to coś pokroju osobnej zawartości, a jedynie uzupełnieniem braków, dzięki czemu fabuła gry staje się bardziej przystępna i zrozumiała dla graczy. Niemniej ciągle mówimy o Kojimie, więc nie spodziewajcie się niczego podanego na tacy.
Skoro jesteśmy przy kurierze, to gra była mocno krytykowana za fakt, że jedynymi zadanymi jest tylko to – dostarczanie przesyłek. Nie ma zaskoczenia, w Director’s Cut to się nie zmieniło. Śmichy-chichy się nie kończyły, do czasu aż… gra zadebiutowała na PC i rozbiła bank. Sony chce jechać na tym koniu jeszcze jakiś czas i stąd pewnie decyzja o reedycji na PS5.
Więcej kosmetyki, mniej zawartości
Zasadniczą zmianą w stosunku do oryginału jest oprawa graficzna. Pamiętam, że nad nią zachwycałem się w Death Stranding na PS4. Pisałem wówczas tak:
Podpisuję się pod tym rękami i nogami. Grafika w Death Stranding: Director's Cut wgniata w fotel. Trudno napatrzeć się i przy okazji nadziwić, jak udało się wyciągnąć graficznie tę produkcję, bądź co bądź przygotowywaną z myślą na konsole PS4. To kosmetyka, która cieszy oko, ale czy jest warta dodatkowych pieniędzy?
Na szczęście oprawa graficzna 4K w 30fps to niejedyne, co stanowi nowość w grze. Były już wspomniane dodatkowe opcje dialogowe, ale jest też nowa zawartość. Nie oczekujcie zbyt wiele. Bliżej jej jednak do wirtualnych misji rodem z Metal Gear Solid niż do konkretnej treści, którą możemy wykorzystać, przemierzając zdewastowaną Amerykę.
Starsi gracze zapewne pamiętają misje, czy raczej wyzwania z serii MGS z cyklu VR Missions. Podobne otrzymaliśmy w DS: Director’s Cut, gdzie możemy szlifować swoje umiejętności eliminowania mułów i śrubować czasy na konkretnych planszach.
To jednak nie jest wszystko. Kojima zdecydował dołączyć do gry faktyczne usprawnienia, które rzeczywiście mają wpływ na rozgrywkę. Nowe, lepsze stabilizatory, katapulty do przerzucania paczek na dłuższe odległości czy autonomiczne roboty ułatwiające przenoszenie ładunków. To tylko kilka z przykładów nowości, jakie znajdziemy w grze. Generalnie wszystko to, co dodano, w zasadzie sprowadza się do ułatwienia transportu towaru z punktu A do punktu B. Skracają czas dotarcia do wyznaczonego punktu odbioru paczki i tym samym znacznie ułatwiają zabawę oraz levelowanie naszego kuriera. Dzięki temu produkcja jest zdecydowanie lepiej przyswajana dla graczy, którzy dopiero przy okazji tego tytułu zapoznają się z ŁD, wynurzonymi i dziwnym światem zrodzonym w głowie Hideo Kojimy.
Adaptacyjne triggery w DualSense, znakomita oprawa i kilka nowych kawałków dodanych do ścieżki dźwiękowej nie przekonają nieprzekonanych. Nawet znacznie skrócone czasy ładowania gry nie będą w stanie tego zmienić, ale posiadacze oryginału na poważnie powinni zastanowić się nad ulepszeniem gry do next-genowego wydania. Zwłaszcza że nie są to duże pieniądze, co w przypadku Sony jest pozytywnym zaskoczeniem.
Z wielką przyjemnością odwiedziłem plażę i przeszedłem Amerykę wzdłuż, by raz jeszcze połączyć Stany Zjednoczone i zjednoczyć ludność. Tym razem było łatwiej, ale nadal tak samo przyjemnie – tylko znacznie, znacznie ładniej.
PLUSY:
+ grafika;
+ bardziej zrozumiała fabuła;
+ ułatwienia rozgrywki;
+ nowa zawartość;
+ wstecznie kompatybilny save z PS4;
+ znakomity soundtrack.
MINUSY:
- za mało nowości na miano Director's Cut;
- schemat misji może szybko się znudzić.
Poznaj recenzenta
Michał CzubakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat