Debris: sezon 1, odcinek 7 i 8 - recenzja
Debris nieźle się rozkręca, kierując się bardziej w stronę konspiracji i wywiadowczych rywalizacji niż odcinków opartych na schemacie

7. odcinek Obcy element w większości jest oparty na sprawie odcinka. Ponownie twórcy udowadniają, że mają dobre i przemyślane pomysły na to, by nie było jednostajnie i nudno. W wątku dziwnego kontrolowania ludzi szybko narasta wiele pytań: czy ta część szczątków jest świadoma? Czy to dziwne dziecko jest opanowane przez kosmitów? Teorii i spekulacje na temat tego, co oglądamy, narasta dużo i takim sposobem fabularnie widz jest angażowany w historię. To właśnie jest jednym z lepszych aspektów Debris, bo przez to ogląda się wszystko z zainteresowaniem.
Gdy prawda wychodzi na jaw, odcinek traci swój impet. Jakieś dziwne uzależnienie od mocy szczątków i kontrolowanie innych ludzi stało się mnie interesujące, niż to, co mogliśmy sobie wyobrażać po danych, które otrzymaliśmy. To taki typowy wątek, w którym droga do celu jest bardziej ekscytująca niż samo rozwiązanie.
Debris staje się jeszcze bardziej interesujące w 8. odcinku w pełni skupiającym na głównym wątku sezonu. Sam motyw uwolnienia ojca Finoli jest oczywiście dość banalny, ale twórcy wyszli z tego obronną ręką, wprowadzając otwarty konflikt pomiędzy agencjami. A to też podwyższyło stawkę i moralny dylemat Briana. Dzięki temu cała akcja, szybkie, ale ważne decyzje okazały się na tyle emocjonująco, że całość pozostawia z dobrym wrażenie. Akcja odbicia - choć schematyczna - spełniła swoją rolę lepiej, niż można było tego oczekiwać.
Ten odcinek należy do Rian Steele, która aktorsko jako Finola wyciągnęła maksimum tego, co w tym projekcie siedzi. Do tej pory jej serce i empatia były stereotypowe, ale aktorka nadawała im znaczenie. Tutaj dostajemy ważną, przejmującą rozmowę z ojcem, w której emocje buzują w aktorce. Świetna scena, która buduje ważne dla tego serialu emocje. Pod kątem fabularnym relacja z ojcem oczywiście ma też być motorem napędowym końcówki sezonu, więc twórcy na razie bawią się w ogólniki i niedomówienia. Dobrze chociaż, że w oczywisty sposób wyjawili wskrzeszenie ojca, co w świecie z mocami szczątków statku jest po prostu akceptowalne i naturalne.
Debris to całkiem solidny serial, który jest przemyślany, ma wiele dobrych pomysłów i dobrze się ogląda. Niby nie ma tutaj nic spektakularnego, ale współtwórca Fringe daje coś, czego w ostatnich latach w serialach po prostu nie ma.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/



naEKRANIE Poleca
ReklamaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 52 lat
ur. 1947, kończy 78 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1989, kończy 36 lat
ur. 1960, kończy 65 lat

