„Defiance”: Ukryta bestia – recenzja
Defiance trochę zwalnia tempa, skupiając się na wątku pobocznym, ale znakomicie udaje się nim rozwinąć relacje postaci.
Defiance trochę zwalnia tempa, skupiając się na wątku pobocznym, ale znakomicie udaje się nim rozwinąć relacje postaci.
Defiance prezentuje pierwsze sygnały powstającej rebelii. Na początku wątek prezentuje się dość sztampowo - ot, mamy napad na transport (dlaczego w ogóle sam burmistrz nim jechał?), poniżenie i śledztwo. Niby zwyczajna historia odcinka, jakich wiele w tym serialu, ale z czasem okazuje się, że ma ona głębszy sens. Przede wszystkim ukazuje dynamikę relacji postaci - Nolana względem przedstawicieli Republiki Ziemi, wobec innych mieszkańców oraz współpracowników. Jest przede wszystkim interesująco i emocjonująco. Defiance prostotą potrafi przyciągnąć, zapewnić kawał dobrej rozrywki i zachęcić do powrotu oraz obejrzenia kolejnego odcinka.
Kluczem okazuje się końcowa scena z krewniakiem Rafe'a, która jest jedną z największych niespodzianek. Dokładnie wiemy, dlaczego Rafe zrobił to, co zrobił, ale nawet z tą wiedzą wydaje się to drastyczne. Bohater podjął praktycznie niemożliwą decyzję, która pozwoliła mu zachować życie. Jestem przekonany, że burmistrz zabiłby go bez wahania w innym wypadku. Ten objaw buntu i potraktowanie Rafe'a wydaje się pierwszym krokiem w kierunku nieuchronnej rebelii. Doskonale wiemy, że Rafe to poważany członek społeczności, więc jego ewentualne internowanie lub jakikolwiek złe potraktowanie ze strony Republiki Ziemi mogłoby doprowadzić do powstania iskry, która przeobraziłaby się w jasno świecący płomień.
Czytaj także: Recenzja 3. odcinka 2. sezonu "Defiance"
[video-browser playlist="633989" suggest=""]
Najjaśniejszym punktem jest cały wątek Dataka, próbującego odbudować swoją pozycję w organizacji i przestępczym światku. I za to Defiance lubię - twórcy bawią się schematami w tak rozrywkowy sposób, że świetnie się to ogląda. Pierwszą oznaką, że Datakowi może coś nie wyjść, jest otwarty spór z synem na oczach żołnierzy. Prawdą jest, że Datak to brutal, który często nie panuje nad swoimi instynktami i daje się ponieść emocjom. Taki przywódca w nowym świecie nie ma szans na przetrwanie, co większość odcinków Defiance doskonale udowodniła - z Dataka jest po prostu kiepski polityk. Stahma to co innego - ta postać błyszczy w sieci manipulacji, a dzięki charyzmie Jamie Murray ogląda się ją z nieskrywaną przyjemnością. Dlatego też finał tak bardzo cieszy, bo dostajemy w końcu wyzwolenie Stahmy i to w wielkim stylu. Zdecydowanie ma w sobie bestię, którą w odróżnieniu od Dataka potrafi ujarzmić i kontrolować. Dzięki jej nowoczesnemu podejściu i politycznemu zmysłowi jest idealną przywódczynią organizacji przestępczej.
Defiance to serial gwarantujący prostą i przyjemną rozrywkę, w którym nie brak dobrego klimatu science fiction, sympatycznych postaci i niezłych historii. Idealna propozycja dla widza oczekującego lekkiej, sprawnie zrealizowanej zabawy.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat