Diabeł
M. Night Shyamalan obecnie kojarzy mi się (i zapewne nie tylko mnie) z partactwem. Po świetnym "Szóstym zmyśle" i niezgorszym "Niezniszczalnym" z każdym kolejnym filmem coraz bardziej obniżał sobie poprzeczkę, by ostatecznie sięgnąć dna. Widocznie nie przeznaczone mu bycie świetnym reżyserem. Dużo lepiej radzi sobie natomiast jako producent, co udowodnił ostatnio filmem "Diabeł".
M. Night Shyamalan obecnie kojarzy mi się (i zapewne nie tylko mnie) z partactwem. Po świetnym "Szóstym zmyśle" i niezgorszym "Niezniszczalnym" z każdym kolejnym filmem coraz bardziej obniżał sobie poprzeczkę, by ostatecznie sięgnąć dna. Widocznie nie przeznaczone mu bycie świetnym reżyserem. Dużo lepiej radzi sobie natomiast jako producent, co udowodnił ostatnio filmem "Diabeł".
Wszystko zaczyna się od śmierci pewnego mężczyzny, który skacząc z dachu budynku ląduje na furgonetce. Niby typowe samobójstwo, ale kilka elementów się nie zgadza. Dociekliwość detektywa Bowdena prowadzi policję pod same drzwi wielopiętrowego biurowca. W tym samym czasie, wewnątrz budynku, w windzie uwięzionych zostaje pięcioro nieznajomych sobie ludzi. Kiedy nagle gaśnie światło, jeden z nich ginie. Pozostali szybko stają się wobec siebie podejrzliwi, a nawet wrodzy. Nikomu nie można ufać. Czy detektyw zdoła dostać się do windy, nim będzie za późno? Kto jest mordercą i czy uwięzionych ludzi na pewno nic ze sobą nie łączy?
[image-browser playlist="608236" suggest=""]©2010 Unicersal Pictures
"Diabeł" to pierwsza produkcja wchodząca w skład cyklu Night Chronicles (Nocne Kroniki) wymyślonego przez M. Night Shyamalana. Zresztą scenariusz do filmu Johna Ericka Dowdle'a oparty został na historii, za którą również odpowiada Hindus. W każdym razie cykl skupiać się ma na thrillerach doprawionych motywem nadprzyrodzonym, których akcja osadzona będzie w wielkich miastach. W przygotowaniu jest już "Reincarnate", drugi film z serii, ale na razie przyjrzyjmy się bliżej "Diabłu", aby przekonać się, czy jest w ogóle sens czekać na kolejne tytuły.
Trochę nierówny to film. Ma świetny, intrygujący początek, równie dobry środek, ale słabe zakończenie, a w zasadzie jego brak. Zapomniano o przysłowiowej kropce nad "i", która wszystko ładnie by domknęła. Nie ma jednak co płakać, "Diabeł" to wciąż kawał porządnego thrillera, w którym akcja nie zwalnia ani na moment. Od chwili wejścia bohaterów do windy klimat stale się zagęszcza, a widz przez cały seans stara się rozszyfrować, kto jest mordercą, czy w zasadzie diabłem, który opanował duszę jednego z pasażerów. Przyznam się szczerze, że mnie nie udało się trafnie wskazać czarnej owcy. Poniekąd jest to wina scenarzystów, którzy na dobrą sprawę niewystarczająco zadbali o ten aspekt i o ile dość skutecznie mylą tropy odnośnie tożsamości mordercy, tak już zapomnieli o drobnych detalach, które mogłyby widzów na nią naprowadzić. Dlatego też jeżeli ktoś już trafnie obstawi, to raczej na zasadzie strzału w ciemno, aniżeli sprawnej dedukcji.
[image-browser playlist="608237" suggest=""]©2010 Unicersal Pictures
Strzałem w dziesiątkę było natomiast zatrudnienie niezbyt popularnych aktorów, którzy poradzili sobie ze swoimi rolami nad wyraz dobrze. Nie ma więc znanych twarzy, które mogłyby sugerować, kto przetrwa do końca filmu lub też kojarzących się z bohaterami z ich wcześniejszych produkcji. Chris Messina wcielający się w detektywa Bowdena, czy Logan Marshall-Green odgrywający mechanika wypadają naprawdę nieźle. Do gustu przypadł mi również Geoffrey Arend, jako natarczywy i irytujący sprzedawca materaców. Pozostałym aktorom także niewiele można zarzucić, grają dobrze, nie denerwują.
Niewątpliwym plusem "Diabła" jest jego krótki czas trwania. Nie ma więc zbędnych fragmentów, a od początku do końca coś się dzieje. Szkoda tylko, że twórcy nie zdecydowali się umieścić akcji filmu wyłącznie w windzie, skupiając się na uwięzionych w niej ludziach, wówczas klaustrofobiczna atmosfera nawet przez chwilę nie zostałaby zachwiana przez sceny rozgrywające się poza nią. Oczywiście prowadzone równolegle śledztwo nudne nie jest, aczkolwiek nieco wytrąca z fajnego klimatu, jaki panuje w momencie, kiedy przenosimy się do windy. Mimo że mogło być lepiej, to nie ma co narzekać, bo seans mija bardzo szybko i przyjemnie.
[image-browser playlist="608238" suggest=""]©2010 Unicersal Pictures
"Diabeł", choć nie wnosi do gatunku nic nowego i bazuje na utartych schematach, stanowi miłą rozrywkę. To taka trochę przypowiastka o winie i odkupieniu, nieco łopatologiczna, ale dość sprawnie zrealizowana. Owszem, posiada wady, ale nadrabia klimatem, napięciem i brakiem przestojów, dzięki czemu nie sposób się nudzić. Zdaję sobie sprawę z tego, że za jakiś czas o filmie Dowdle'a prawdopodobnie mało kto będzie pamiętał, ale kierując się czysto subiektywnym odczuciem, wystawiam dość wysoką ocenę, ponieważ najzwyczajniej w świecie mi się podobał i po stokroć wolę obejrzeć "Diabła", aniżeli kolejny film w reżyserii Shyamalana. Jeżeli akurat macie chwilę wolnego czasu i chcecie obejrzeć coś nieskomplikowanego, przegryzając w międzyczasie chipsy i popijając zimne piwko, skuście się na seans omawianego tytułu, z pewnością nie pożałujecie.
Ocena: 7/10
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat