DiRT Rally – recenzja
Data premiery w Polsce: 5 kwietnia 2016DiRT Rally to najlepsze, co w ostatnich wielu latach spotkało miłośników rajdów samochodowych, ale czy to wystarcza, by zadowolić najbardziej wybrednych?
DiRT Rally to najlepsze, co w ostatnich wielu latach spotkało miłośników rajdów samochodowych, ale czy to wystarcza, by zadowolić najbardziej wybrednych?
Zazdrość mnie ściskała, kiedy gracze PC otrzymali we wczesnym dostępie grę DiRT Rally. Z natury nie grywam na PC, więc tym bardziej zazdrościłem pecetowcom, którzy po kawałku otrzymywali kolejne nowości w grze. W końcu i ja, tak jak miliony innych graczy na PlayStation 4 oraz Xbox One, mogłem położyć swe ręce na tej produkcji. Długo nie mogłem się pozbierać po pierwszym kontakcie z nowym tytułem Codemasters. Wiedziałem, że będzie trudno, ale żeby aż tak?! W stwierdzeniu, że gra to wyścigowe Dark Souls, nie ma ani krzty kłamstwa. Grając w nowe rajdy od Brytyjczyków, trzeba przygotować się na to, że rzucanie mięsem występuje tutaj tak samo często jak w trylogii From Software.
DiRT Rally nie grzeszy zawartością. Gra zawiera zaledwie sześć rajdów i kilkadziesiąt samochodów z różnych okresów historycznych. Na papierze wygląda to słabo, ale w praktyce nie ma aż takich wielkich powodów do narzekań, tym bardziej że siadając za kierownicą każdego nowego auta, musimy się go uczyć od nowa. Ten sam łuk, który setki razy pokonywaliśmy na trasie, w każdym kolejnym pojeździe - nawet z tej samej klasy rozgrywkowej - pokonuje się inaczej. Jedyną słuszną metodą w tej grze jest metoda prób i błędów. Inaczej się nie da, bo Codemasters postanowiło zrezygnować z poziomów trudności jako takich i dać tylko jeden - ekstremalnie wymagający. Oczywiście można sobie nieco (ale tylko odrobinkę) ułatwić rozgrywkę, włączając określone ułatwienia (ABS, kontrola trakcji itp.) i zwiększając ich wpływ na rozgrywkę, niemniej im więcej tych usprawnień, tym mniej dodatkowego mnożnika przy zliczaniu waluty.
Osią rozgrywki jest tryb kariery. Na start zabawy otrzymujemy niewielką ilość pieniędzy, za którą musimy sobie kupić pierwsze auto. Nie liczcie na wiele - gotówka na start raptem pozwoli Wam na zakup rajdowego autka z lat 60. czy 70. ubiegłego stulecia. Wybór tego samochodu jest istotny, gdyż spędzimy w nim dobrych kilka godzin, warto zatem poważnie przyjrzeć się specyfikacjom dostępnych w naszym zasięgu cenowym samochodów.
Pierwsze godziny w nowym aucie to wałkowanie w kółko tego samego. Jak już wspomniałem, gra zawiera sześć rajdów, po kilka, kilkanaście odcinków w zależności od poziomu zaawansowania naszego wirtualnego kierowcy. Zaczynamy oczywiście od najniższej klasy rozgrywkowej, gdzie mamy w rajdzie do przejechania cztery OS-y. Podium z klasyfikacji generalnej awansuje wyżej i tak dalej. Nie łudźcie się, że będziecie brylować w tych rajdach. Sukcesem jest dojechanie w punktowanej ósemce zawodników. Awans wyżej oznacza większą nagrodę za kolejne rajdy, zatem warto się starać. Jak łatwo się domyślić, większa kasa to lepsze samochody i dodatkowe godziny doskonałej zabawy.
Gotówka w DiRT Rally przydaje się też do innego celu. Jak w każdej podobnej grze, tak i tutaj nasz pojazd ulega awariom, zniszczeniom, które trzeba naprawiać. Również na to idą nasze pieniądze zarobione w startach. Część tych środków przeznaczamy na zatrudnienie szefa i ekipy mechaników. Początkowo mamy tylko jeden slot mechanika, ale z liczbą przejechanych w grze kilometrów te nam się odblokowują. Im więcej mamy ludzi w ekipie, tym naprawy są szybsze i przede wszystkim tańsze. Raz przyjęty do zespołu mechanik nie musi w nim zostać na stałe. Tych, w odróżnieniu od szefa teamu, zatrudniamy na konkretną liczbę odcinków specjalnych. Każdy z nich opisany jest współczynnikami napraw, ceną kontraktu i jego długością.
W przypadku zespołu mechaników zdecydowano się także zastosować możliwość stosowania perków. Każdy z usmarowanych na twarzy "chirurgów samochodów" posiada trzy sloty na perki. Te odblokowujemy, przejeżdżając kolejne kilometry z mechanikiem na kontrakcie. Jeśli jednak na miejsce tego z odblokowanymi perkami zatrudnimy nowego, to całą zabawę zaczynamy do zera. W niewielkim stopniu wprowadza to do gry element ekonomiczny. Tak niewielki bajer, ale cieszy. Owe perki mają jedno zadanie: powalają zmniejszyć czas potrzebny na zdobycie ulepszeń do aut.
Jak łatwo się domyślić, w grze kluczową rolą jest grindowanie umiejętności. Żmudna praca przynosi oczekiwane rezultaty, ale dopiero po kilku i nawet jeszcze większej liczbie godzin spędzonych na trasach. Najgorsze jest to, że z przesiadką na każde kolejne auto niejako zaczynamy swój grind od zera. To w połączeniu z niewielką liczbą dostępnych rajdów powoduje frustrację oraz szybkie nudzenie się grą. Ten stan rzeczy troszkę poprawiają niespodziewane zdarzenia, które mogą dotknąć każdego uczestnika rajdów. Miło się patrzy na rozgrywkę, w której nawet mistrzowie mogą wycofać się z trasy. Zdarzenia losowe występują tutaj niezwykle często. Po każdym z odcinków specjalnych na tablicy z czasami OS-u pojawiają się dodatkowe adnotacje tłumaczące, co kogo spotkało na etapie. To sprawia, że nawet będąc na z góry przegranej pozycji, warto jechać do końca, bo a nuż kilku zawodników przed nami wpadnie w zaspę, urwie koło czy wypadnie z trasy i tym samym straci cenne sekundy, dzięki którym nasz wirtualny mistrz wskoczy o kilka pozycji wyżej i wywiezie z rajdu chociażby jeden punkt.
Grind w grze jest o tyle ważny, że ta nie wybacza błędów. Denerwuje licznik 15 sekund, który włącza się za każdym razem, gdy tylko wyjedziemy z trasy. Oznacza on z góry ustalony czas, jaki gracz ma na powrót na właściwą trasę. Licznik informuje nas też, ile sekund kary dostaniemy, gdybyśmy zdecydowali się na reset pojazdu do właściwej pozycji. Na krętych serpentynach w Monte Carlo czy błotnistych trasach w Walii nie jest trudno wyłapać dodatkowe kilkadziesiąt sekund straty za samą jazdę po obrzeżach, a wtedy możecie zapomnieć o rywalizacji z najlepszymi.
DiRT Rally dba o detale. To najlepiej wyglądająca gra na rynku, która skupia się na ujęciu rajdowego aspektu rozgrywki. Liczba pojazdów nie robi oszałamiającego wrażenia, ale każdy z nich został pieczołowicie odwzorowany. Tyczy się to nie tylko zewnętrznego wyglądu aut, ale także widoku w kokpicie. Tak, gra pozwala poczuć się jak kierowca rajdowy, który siedzi wewnątrz pojazdu. Wszystkie wnętrza to wierne kopie oryginałów. Można nawet pobawić się ustawieniami wirtualnego fotela, aby ułożyć się jak najwygodniej. Dźwiękowo to również pierwsza klasa. Muzyka nie jest szczególnie interesująca, ale dźwięki otoczenia owszem. Każdy pojazd brzmi inaczej. Potwory z grupy B ryczą najwspanialej dla motomaniaka, a zmiana kamery na taką z wewnątrz moduluje te dźwięki jeszcze lepiej. Dodatkowo pozwala to usłyszeć niemal każdy kamyczek, który wyrwał się spod kół samochodu i uderzył o podwozie. Pod tym względem jest cudownie!
Chociaż rajdy od zawsze towarzyszyły serii DiRT, to w nowej odsłonie nie brakuje innych form samochodowej rywalizacji. Produkt jest licencjonowany w postaci FIA World Rallycross Championship, czyli zawodów, w których na zamkniętych torach z tzw. jokerem ściga się kilka pojazdów. Te z najgorszym czasem odpadają z dalszej rywalizacji. W grze znajdziemy także Pikes Peak International Hill Climb oraz Down, czyli wjazd i zjazd na czas po jednej z najbardziej kultowych tras wyścigowych.
Nie ma żadnych wątpliwości, że DiRT Rally jest obecnie najlepszą tego typu grą na rynku. Sebastian Loeb Rally Evo czy WRC 5 nie zapewnią Wam takiej dawki adrenaliny. Żadna z tych gier nie wygląda i nie brzmi tak jak nowa produkcja Mistrzów Kodu. Jednak trzeba liczyć się z tym, że granie w ten tytuł do łatwych nie należy, aczkolwiek nie warto się poddawać. Za to zdecydowanie warto DiRT Rally mieć w swej kolekcji - tym bardziej, jeśli uważacie się za motomaniaków.
PLUSY:
+ znakomity i wymagający model jazdy,
+ pieczołowicie oddane samochody,
+ doskonała grafika i dźwięk,
+ stałe 60 klatek na sekundę,
+ najlepsze rajdy samochodowe od wielu, wielu lat.
MINUSY:
– brakuje zawartości,
– zbyt duży nacisk na grind,
– kontrowersyjny system kar.
Poznaj recenzenta
Michał CzubakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat