Divinity: Original Sin II: Definitive Edition. Perfekcja w każdym calu – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 31 sierpnia 2018Pecetowcy mają swojego złotego Graala. Teraz mają go także konsolowcy. Divinity: Original Sin II – Definitive Edition zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie.
Pecetowcy mają swojego złotego Graala. Teraz mają go także konsolowcy. Divinity: Original Sin II – Definitive Edition zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie.
Granie na PC to nie moja bajka, nie mój świat. I przełamać się nie mogę. Fakt, zdaję sobie sprawę z tego, że wiele produkcji, czasami topowych, mnie z tego powodu omija, ale są takie perełki, jak Divinity: Original Sin II – Definitive Edition, retro-RPG, które króluje na blaszakach i w końcu jest dostępne dla konsolowców - po prostu strzał w dziesiątkę! Divinity: Original Sin II – Definitive Edition nie tylko wypełnia konsolową niszę gatunkową, pochłania ją całkowicie, wciąga gracza i przez bite kilkadziesiąt godzin nie wypuszcza. Zresztą ten sam nie chce opuszczać krainy Rivellon.
Ostateczna Edycja
Divinity: Original Sin II – Definitive Edition, jak sama nazwa wskazuje, jest edycją ostateczną, definitywną i tą jedyną. Belgowie ze studia Larian Studios nie rzucają słów na wiatr. Błędy pierwotnego wydania, czyli pecetowej wersji z 2017 roku, zostały naprawione. Wszystkie albo większość z nich. Nie sposób mi ich zweryfikować, bo oryginał był i nadal jest dla mnie nie osiągalny, ale bacząc na internetowe komentarze zapalonych graczy, występujące problemy zostały wyeliminowane. Jak jednak poradzić sobie z przeniesieniem mechanik typowej dla klawiatury i myszki na pada, na którym z założenia gra się gorzej w tego typu produkcje?
I znów Larian Studios poradziło sobie perfekcyjnie, dostosowując grę do potrzeb konsolowców. Obłożenie przycisków, korzystanie z interfejsu oraz prowadzenie rozgrywki za pomocą pada nie nastręcza żadnych problemów. Gracz pecetowy od razu powie, że mamy do czynienia z „drewnem” i że jak tak można grać, ale to jest konsola, tu jest pad i tu musi wszystko współgrać idealnie. Tak z konsolowego punktu widzenia się dzieje. Mechanicznie Divinity: Original Sin II – Definitive Edition nie ma sobie nic do zarzucenia. Widać, że przyłożono się do tego, żeby konsolowcy odczuwali taką samą przyjemność jak koleżanki i koledzy korzystający z dobrodziejstwa myszy i klawiatury.
Zasadniczą zmianą (pewnie ze względu na konsolowców) jest właśnie ułatwienie rozgrywki względem edycji PC. Gra dodaje tryb przygody, który obniża trudność potyczek z przeciwnikami. Nie jest to wprawdzie niedzielny spacerek po parku, ale też nie jest to tak trudne, jak w oryginale. Próbowano znaleźć złoty środek, który sprawiłby, żeby nie było zbyt łatwo, ale jednocześnie nie było trudno. Ma to być ukłon w stronę tych graczy, którzy lubią delektować się opowieścią, a same walki – chociaż niezbędne – to jednak mają stanowić tylko urozmaicenie, a nie konieczność, przez którą w dodatku trudno się przebić. Po co zniechęcać graczy, jak można ich zachęcić. I tak się dzieje w Divinity: Original Sin II – Definitive Edition. Zresztą sam tryb przygody jest coraz częściej obecny w grach i zapewne niebawem stanie się normą.
Rozbudowany do granic
Można zrobić grę sporych rozmiarów i nie pakować jej w otwarty świat? Można. Tytuł jest produkcją o okazałych rozmiarach świata przedstawionego. Rzut izometryczny, czyi perspektywa z której obserwujemy rozgrywkę, pozwala na tworzenie i zwiedzanie lokacji, których w normalnych warunkach nie dałoby się odtworzyć w pełnym 3D. Niby wydaje się, że tego jest mało, ale już sam początek i wielopłaszczyznowa konstrukcja lokacji pokazują, że miejsc do zwiedzania w grze jest od groma. Dodajmy do tego mnogość rozwiązań fabularnych i niezliczoną ilość questów pobocznych, to mamy produkt, który pochłonie setki godzin z Waszego życia. Już sama kampania fabularna, to zabawa na kilkadziesiąt godzin, a gdzie tu jeszcze wątki poboczne.
Jeden z sześciorga
Gra oddaje nam w ręce szóstkę bohaterów, z których każdy ma swoją interesującą historię ciekawie wplecioną w wątek główny gry. Niekoniecznie odbywa się to na zasadzie, do której produkcje nas przyzwyczaiły. Prywatna vendetta nie musi mieć tu zastosowania, w dodatku tło fabularne bohaterów nie jest znane od A do Z, wręcz przeciwnie. Informacje te są dozowane i dawkowane w sposób pozwalający skupić się na głównym wątku gry, ale jednocześnie interesuje nas przeszłość naszej postaci. Gra pozwala także stworzyć własnego bohatera, w końcu to RPG, więc jest edytor postaci, ale szczerze – polecam grać jedną z istniejących postaci.
Klasa postaci nie ma znaczenia, bo w trakcie gry możemy dowolnie modyfikować jej umiejętności, przez co możemy ją dostosowywać do aktualnie pilnych potrzeb.
Jak mawiał Piotr Fronczewski, „przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę”, trochę w tym miejscu pozostańmy. Bo i ile w Divinity: Original Sin II – Definitive Edition można grać samemu to prawdziwej radości dostarcza rozgrywka wieloosobowa. W grze maksymalnie możemy grać w cztery osoby, ale co istotne, dobór graczy nie musi się już odbywać na zasadzie takiej, że Ty jesteś magiem, a już mamy maga, więc z nami nie zagrasz, bo potrzebny jest np. gracz z klasą rycerza. Dzięki temu, że punkty rozwoju można modyfikować, jak się chce, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Stasiek grał rycerzem, a Zosia rangerem, mimo iż nie takie specjalizacji wybrali podczas swojej rozgrywki. Ten system sprawia, że w końcu w RPG-a możemy grać z przyjaciółmi i doskonale cieszyć się tą zabawą, a nie z takimi ludźmi, których akurat potrzebujemy.
Klasa sama w sobie
Rozpływać się nad perfekcyjnością portu gry można by bardzo długo. Ale po co Was męczyć kolejnymi superlatywami dotyczącymi produkcji. Warto jednak wspomnieć, że port graficznie i dźwiękowo to udana konwersja oryginału. Oprawa muzyczna jest fenomenalna i świetnie buduje klimat, natomiast oprawa wizualna to już najwyższa półka. Bo przecież gry nie muszą wyglądać, jak God of War czy Forza Motorsport 7, żeby były piękne, prawda? Właśnie taką wyjątkowo piękną oprawę graficzną ma Divinity: Original Sin II – Definitive Edition.
Divinity: Original Sin II – Definitive Edition nigdy nie było na moim celowniku, cieszę się jednak, że gra trafiła właśnie do mnie, a nie do innych członków redakcji. Tytuł belgijskiego studia sprawił, że znów obudziła się we mnie nadzieja na to, że retro-RPG mogą z powodzeniem poradzić sobie na konsoli. Wizyta Rivellon to doświadczenie, o którym nie prędko zapomnę. Ten czas spędzony z tak rozbudowaną grą to czas spędzony znakomicie, a o to przecież chodzi, żeby miło spędzać czas. Gwarantuje Wam, a w szczególności jeśli retro-RPG to Wasz konik, Divinity: Original Sin II – Definitive Edition wynagradza oczekiwania konsolowym graczom na taki właśnie gatunek.
PLUSY:
+ piękny świat krainy Rivellon,
+ wątek fabularny,
+ konstrukcja i ogrom świata,
+ przyjazny interfejs,
+ polonizacja,
+ wyważony poziom trudności w trybie przygody,
+ turowy klasyczny system walki,
+ mnóstwo poprawek względem wersji PC,
+ doskonała do zabawy online.
MINUSY:
- brak.
Poznaj recenzenta
Michał CzubakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat