„Dochodzenie”: Szkoła przetrwania – recenzja
Dochodzenie nie miało w telewizji łatwego życia. Przetrwało dwie kasacje i tyleż samo razy było wskrzeszane – raz przez AMC, a teraz przez platformę Netflix. Detektywi Linden i Holder również przeżyli wiele na przestrzeni 3 bardzo wyczerpujących śledztw, a ich wspólna wędrówka zwieńczona jest znakomitą serią finałową. Czy odnaleźli w końcu swoje właściwe miejsce w tym mrocznym i niebezpiecznym świecie?
Dochodzenie nie miało w telewizji łatwego życia. Przetrwało dwie kasacje i tyleż samo razy było wskrzeszane – raz przez AMC, a teraz przez platformę Netflix. Detektywi Linden i Holder również przeżyli wiele na przestrzeni 3 bardzo wyczerpujących śledztw, a ich wspólna wędrówka zwieńczona jest znakomitą serią finałową. Czy odnaleźli w końcu swoje właściwe miejsce w tym mrocznym i niebezpiecznym świecie?
Dochodzenie ("The Killing") zniechęciło do siebie wielu widzów (jak również krytyków), po tym jak twórcy zdecydowali się zakończyć 1. serię cliffhangerem. Duński pierwowzór zamknął najważniejsze wątki w jednym sezonie, ale Amerykanie sztucznie je wydłużają! To był jeden z wielu powodów frustracji, a ci bardziej wytrwali fani musieli czekać kolejny rok, aby dowiedzieć się, kto zabił Rosie Larsen. Jedno jest pewne – warto było czekać, bo koniec tej historii okazał się nieprzewidywalny i szokujący. Scenarzyści potykali się po drodze kilkukrotnie, ale ostatecznie wyszli ze wszystkiego obronną ręką. Szkoda, że w międzyczasie serial uzyskiwał słabszą oglądalność, co skutkowało pierwszym jego anulowaniem.
Recenzja zawiera spoilery!
AMC nieoczekiwanie znalazło sponsorów (w tym Netflix), którzy umożliwili przywrócenie Dochodzenia na antenę. Koncept 3. serii zakładał przeprowadzenie całego śledztwa w ramach 12 odcinków i tym razem słowa dotrzymano. To była największa niespodzianka zeszłego sezonu letniego w telewizji. Niemal perfekcyjnie poprowadzona, bardzo dojrzała fabuła poruszająca nękające Amerykę społeczne patologie i niezwykle angażującą sprawę seryjnego mordercy. Trudno zapomnieć o wątku Raya Sewarda (rewelacyjny Peter Sarsgaard) i być może najlepszym odcinku w historii serialu – "Six Minutes". Jakiekolwiek wady udało nam się zauważyć na przestrzeni tych kilkudziesięciu epizodów, nigdy drastycznie nie psuły one obrazu całości, a po chwili zapominaliśmy o nich, delektując się mrocznym klimatem deszczowego Seattle. Na tę unikalną atmosferę w Dochodzeniu zawsze można było liczyć.
Zobacz skrót pierwszych 3 sezonów:
[video-browser playlist="633521" suggest=""]
Kolejny powrót z telewizyjnych zaświatów opowieści o Linden i Holderze zafundował fanom Netflix, zamawiając ostatni, 4. sezon. Było to wręcz konieczne, wszak ponownie zdecydowano się na zakończenie, które gwałtownie wyszarpuje nas ze świata przedstawionego w momencie, w którym emocje sięgają zenitu. Godne pożegnanie z tymi postaciami było potrzebne i na szczęście dostajemy takowe w tych finałowych 6 odsłonach. Są one płynnym rozwinięciem wydarzeń z poprzedniej serii, a protagoniści muszą trzymać się razem, by nie wyszło na jaw morderstwo, które razem zatuszowali. Tym samym Dochodzenie nie powiela podstawowego błędu ostatniego sezonu Dextera, gdyż od pierwszej minuty scenarzyści zaciskają pętlę na szyi bohaterów, którzy bezustannie oglądają się za siebie. Więź pomiędzy detektywami ulega degradacji z każdym kolejnym odcinkiem, stopniowo tracą oni do siebie zaufanie i wpadają w paranoję. Wszystko jest zagrane po mistrzowsku przez Enos i Kinnamana, a chemia między nimi jest mocniejsza niż dotychczas.
Czytaj także: Wywiad z Joan Allen
Nawet po wpakowaniu Linden i Holdera w takie bagno twórcy nie mogli zakończyć serialu bez zaserwowania jeszcze jednej kryminalnej zagadki. Tragiczna i niezwykle brutalna śmierć niemal całej rodziny z przedmieść Seattle ma tylko jednego podejrzanego. Kyle Stansbury (szalenie dobry Tyler Ross) stracił właśnie oboje rodziców i dwie młodsze siostry. Tylko on ocalał z tej krwawej masakry, z raną postrzałową głowy i tymczasową amnezją, a fakt, że uczęszczał do prestiżowej szkoły militarnej, wydaje się pogrążać go coraz bardziej. Zdrowy rozsądek każe spoglądać tylko na niego, ale Dochodzenie opanowało przecież do perfekcji technikę wodzenia widza za nos i podrzucania mu fałszywych tropów. Liczba odcinków nie pozwoliła jednak scenarzystom na przeszarżowanie w tej kwestii. Co ważne, osobiste problemy i liczne wątpliwości odnośnie wszystkiego, co ich otacza, sprawiło, że Stephen i Sarah ciągle kwestionowali samych siebie, co nie pomagało w rozwikłaniu sprawy.
Zobacz zwiastun 4. sezonu:
[video-browser playlist="633523" suggest=""]
Bardzo obawiałem się powrotu do wątku przeszłości Linden i jej syna. Nie były to nigdy najmocniejsze punkty serialu, a ich całkowity brak w 3. sezonie był strzałem w dziesiątkę. Okazało się jednak, że można to było zrobić subtelnie, nienachalnie i wyjątkowo dobrze. Frances Fisher jako matka Sary to bardzo trafny wybór, a zaledwie dwie wyśmienicie zagrane przez obie aktorki sceny wystarczyły, abyśmy poznali Linden z nieco innej strony. Jej tułaczka w kierunku własnego Edenu stała się przez to jeszcze bardziej wiarygodna. To samo należy powiedzieć o Holderze, który walczy z demonami przyszłości, próbując zaakceptować to, że niedługo zostanie ojcem. Nie wiem, jak duża w tym rola możliwości swobodnego przeklinania, którą daje Netflix, ale dodało to Kinnamanowi więcej animuszu, co przełożyło się na jeszcze lepszą kreację.
Te wątki nie przyćmiły jednak tego, co napędza ten serial, czyli tytułowego dochodzenia. Pula podejrzanych nie była zbyt duża i na pewno wielu z oglądających prawidłowo wytypowało mordercę, ale jestem pewien, że do ostatniego momentu nie mogli być niczego w stu procentach pewni. A czegóż więcej oczekiwać od kryminału, jeśli nie tego, aby kazał nam zgadywać do ostatniej chwili? Kolejne odcinki konsekwentnie zmierzały do kulminacji, a każdy zawsze prezentował coś wyjątkowego, co wyróżniało go na tle pozostałych. Krwawe miejsce zbrodni w premierze, festiwal rozbrajających one-linerów Holdera w 2. odcinku, konfrontacja Linden i Kyle’a w 3. odsłonie czy emocjonująca końcówka 4. nad jeziorem to tylko kilka zapadających w pamięć motywów.
Czytaj także: Europejczycy nie gęsi i dobre seriale mają
Osobne akapity należą się 2 epizodom wieńczącym przygodę z Dochodzeniem. "Truth Asunder" to prawdziwy aktorski majstersztyk zawierający sceny, w których cała obsada wnosi się na wyżyny, a i zwrotów akcji nie brakuje. Występ godny Emmy zalicza Joan Allen w roli płk. Margaret Rayne, która stoi na czele militarnej akademii dla chłopców będącej w centrum całej opowieści. Stopniowo dowiadujemy się, że jest to miejsce tak samo plugawe i bezduszne jak okrutny świat poza nim. Tymczasem swoje psychologiczne gierki przeprowadza detektyw Reddick (świetny Gregg Henry), który zbiera dowody winy Linden i Holdera w sprawie zabójstwa Skinnera. Interakcje pomiędzy Mireille Enos, Joelem Kinnamanem i powyższą dwójką ogląda się fantastycznie, a sceny te wyśmienicie wprowadzają nas do wielkiego finału.
Zobacz film zza kulis 4. serii:
[video-browser playlist="633525" suggest=""]
Veena Sud nadzorowała produkcję serialu od samego początku. Zna na wylot ten świat, klimat i bohaterów. Nie jest więc zaskoczeniem, że właśnie ona napisała scenariusz "Eden" i wykonała wspaniałą robotę. Reżyserii podjął się zaś Jonathan Demme, twórca Milczenia owiec czy Filadelfii, i raz jeszcze zaakcentował tę unikalną atmosferę, z jakiej znamy Dochodzenie. Pomyślano wręcz o wszystkim, poczynając od zaskakującego gościnnego występu, na oddaniu hołdu kultowej czołówce kończąc, a łza mogła zakręcić się w oku, gdy Stephen odwiedził grób Bullet.
Otrzymaliśmy na koniec kilkunastominutowy epilog rozgrywający się dobrych kilka lat po wydarzeniach 4. serii. Zapewne wzbudzi on wiele kontrowersji wśród widzów, ale ja nie wyobrażam sobie lepszego zwieńczenia tej historii. Linden i Holder odeszli ze służby i otworzyli w swoim życiu nowe rozdziały. Praca w policji to był dla nich tylko jeden z etapów, coś, co miało przybliżyć ich do znalezienia czegoś choć po części przypominającego "dom" – ten stan ducha, który podpowiada ci: "Tak! Tu jest twoje miejsce!". Próbowali razem złapać "tego złego", ale on zawsze gdzieś się będzie czaił i niszczył od środka tych, którzy odważą się mu przeciwstawić. Zło zawsze będzie obecne na świecie, a martwi będą wciąż zasługiwać, aby sprawiedliwości stało się zadość. Z tej okrutnej pętli w końcu trzeba się jednak wyrwać. To udało się głównym bohaterom i teraz przed nimi – miejmy nadzieję – lepsza przyszłość. Podczas poszukiwania swojego Edenu znaleźli siebie nawzajem.
Finał więc w moim odczuciu zasługuje na najwyższą ocenę, ale sezon jako całość na nieco niższą. To w żadnym wypadku nie zmienia faktu, że Dochodzenie godnie pożegnało się z widzami i pozostanie na zawsze jednym z najlepszych telewizyjnych seriali kryminalnych.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat