Dog Man – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 24 stycznia 2025Po kinowych przygodach Kapitana Majtasa czas na innego herosa wykreowanego przez George’a i Harolda – Dog Mana. Czy solowy film gliniarza z psim łbem okazał się być lepszy?
Po kinowych przygodach Kapitana Majtasa czas na innego herosa wykreowanego przez George’a i Harolda – Dog Mana. Czy solowy film gliniarza z psim łbem okazał się być lepszy?
Kapitan Majtas: Pierwszy wielki film z 2017 roku zrealizowany na bazie komiksów Dave'a Pilkeya to przyjemna, rozrywkowa animacja, chociaż momentami bardzo głośna i prymitywna. Czy po kilku latach realizując spin-off z Dog Manem, udało się wprowadzić jakieś zmiany lub czymś wyraźnie zaskoczyć? Tak i nie.
Dog Man to połączenie policjanta i jego wiernego psa – od szyi w dół jest człowiekiem, ale głowę ma zwierzęcą. W zasadzie od samego początku film tworzy pewnego rodzaju aluzję do kwestii życia i śmierci, bo de facto – główna postać umiera. To jednak nie wszystko, bo istotne będą też kwestie tożsamościowe, czy to bardziej pies, czy jego właściciel? Odpowiedzi będą rodzić się w starciu Dog Mana z Petey’em, kocim przestępcą. Jego planem na zawładnięcie świata będzie sklonowanie się, w konsekwencji czego powstaje Lil Petey. Problem w tym, że mniejsza wersja nawiązuje przyjazną relację z Dog Manem.
W filmie Petera Hastingsa dzieje się zatem bardzo dużo i miałem liczne skojarzenia z serią Naga broń, zaś sam Dog Man przypominał mi trochę poczynania Franka Drebina. Czy zatem mamy do czynienia z dziecięcą wersją filmów Zuckera? Możliwe, bo chociaż nie dam się pokroić w obronie tej tezy, to momentami Dog Man rzuca takie gagi, że naprawdę mogłyby one paść z ust porucznika Drebina.
Swoje skojarzenia obronić mogę też strukturą i narzuconym tempem. Jest czasami okrutnie głośno, szczególnie gdy na ekranie pojawia się postać Szefa. Twórcy najwyraźniej z myślą o dzieciakach robią wszystko, żeby nie było sekundy na nudę. I jasne, mógłbym wygłosić dziaderską tyradę uderzając w TikToka oraz inne platformy, które potrafią przebodźcować dzieciaki i przez to mają potem trudności z oglądaniem czegoś, co nie dostarcza równie dużej ilości wrażeń, ale Dog Man potrafił każdą sekundę ciszy wykorzystać i po każdym uderzeniu następowała chociaż chwila refleksji. Niespecjalnie wyszukanej, nie do końca pogłębionej nawet jak na standardy animacji dla dzieci, ale jednak.
Jest zatem wystrzałowo i dzieje się naprawdę dużo, co odczytuję w tym wypadku jako zaletę, nawet pomimo tego że całość w ogólnym rozrachunku jest mocno sztampowa. Na szczęście mamy do czynienia z bardzo ładną dla oka animacją i zaryzykuję stwierdzenie, że pomijając Spider-Mana od Sony, DreamWorks prezentuje dziś najciekawsze animacje, jeśli chodzi o różne style wykonania. Pomaga oczywiście Dog Manowi komiksowy rodowód i liczne odniesienia do tego, że pierwotnie zwalczał on przestępczość w obrazkowych historyjkach dla dzieci. Jest zatem hołd oddany zarówno stylistyce, jak i konwencji znanej z komiksów.
Warto jednak, żebym rozwinął zarzut o momentami prymitywnych treściach, jakie się tutaj znajdują. Postaci z otoczenia są skrajnie przerysowane, przez co sam Dog Man w najlepszym wypadku wygląda nudno, w najgorszym prezentuje się jako jedyna normalna postać, mimo że skrzyżowano psa i jego właściciela. Bez rozwinięcia padają takie wątki jak ucieczka partnerki, czy ucieczka ojca kociego antagonisty, który jak się rzekło mawiać – poszedł kupić mleko i nie wrócił. Czy takie elementy wskazują na ambicję twórców, czy po prostu mieli z tego dobry ubaw i nieszczególnie interesowało ich rozwijanie czegokolwiek? W tym wszystkim najlepiej wypada przemiana jednej z postaci, która ma bardzo kreskówkowe motywacje, ale jednak doświadcza jakiegoś piękna na tym świecie i jest to zarówno urocze, jak i może stanowić jakiś morał dla młodszych. To jednak tyle, bo cała liryczna strona Dog Mana jest po prostu pretekstem do tego, by na ekranie działo się dużo lub żeby szokować kilkoma gagami w animacji dla dzieciaków.
Ostatecznie Dog Man jest nieco lepszym filmem od Kapitana Majtasa, ale to może kwestia też tego, że na etapie 2017 roku na liczbę superbohaterskich odniesień w różnych animacjach nie narzekaliśmy. W filmie Petera Hastingsa dostaliśmy również bohaterów czyniących dobro i walczących ze złem, ale bardzo różnych od siebie i docierających do celu na różne sposoby, co jest zwyczajnie ciekawsze od George’a i Harolda, a nawet od Majtasa. Wątpliwe, że te serie będą rozwijane, ale plus ich powstania jest taki, że może chociaż część młodocianych widzów zerknie potem w stronę medium, jakim jest komiks.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskinaEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1957, kończy 68 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1965, kończy 60 lat