

Doktor Who może wywołać mieszane uczucia u fanów hitu Bridgertonowie. Jeśli ktoś nie lubi kostiumowych historyjek, nie przekona się do zabawy schematami gatunkowymi. Doktor i spółka walczą z kolejnymi potworami zagrażającymi ludzkiemu życiu. Całkowicie rozumiem świadome manipulowanie zasadami kostiumowych dramatów z dworskimi romansami i skandalami, ale czy to na pewno pasuje do konwencji? To wszystko jest zbyt oczywiste. I choć rozbawi wielbicieli takich pozycji, pozostałych – w tym mnie – trochę znudzi. Twórca miał ciekawy pomysł, ale skierował go tylko do jednej grupy odbiorców.
Doktor i Łotr (Jonathan Groff) okazali się ciekawym duetem. Ich relacja szybko przerodziła się w coś więcej. Z jednej strony ich poznawanie się, a potem współpraca w walce z potworami to interesujący wątek odcinka, ale z drugiej – gdy wchodzą w rejony romansu, pojawiają się nieścisłości w kreacji Doktora. Chodzi o to, że kompletnie zapomina on o Ruby i tak naprawdę lekceważy jej istnienie. Nie mogę czegoś takiego zaakceptować przy tej postaci. Gdy myśli, że Ruby zginęła, i rozpamiętuje, że obiecał jej matce zapewnić kobiecie bezpieczeństwo, jest mało przekonujący.
Dziwi mnie szum wokół tego serialu. Pojawiały się nagłówki o historycznym pocałunku dwóch panów (każdy fan serialu i Jacka Harknessa wie, że to nieprawda) i toksyczne komentarze, jak coś takiego w ogóle można pokazać. A co dostaliśmy tak naprawdę? Scenę dobrze przygotowaną pod kątem fabularnym, ładnie wprowadzoną i mającą znaczenie dla postaci. Pasowała do konwencji Bridgertonów, którą się bawiono. To nic przełomowego, ale pasuje do serialu, postaci i fabuły.
Przez obraną konwencję nie mogę powiedzieć, że dobrze się bawiłem podczas seansu. Był w porządku, ale to za mało, jak na Doktora Who. Czarny charakter był przerysowany, a zabawa w cosplay niepoważna, by potraktować to na serio.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/


