„Dom grozy”: sezon 2, odcinek 1 – recenzja
"Dom grozy" ("Penny Dreadful") powraca z nowym sezonem i już pierwsze minuty premierowego odcinka przypominają, że jest to serial jedyny w swoim rodzaju. Niesamowity klimat, genialne aktorstwo i wciągająca fabuła owiana aurą tajemniczości – to wystarczy, żeby zadowolić widza.
"Dom grozy" ("Penny Dreadful") powraca z nowym sezonem i już pierwsze minuty premierowego odcinka przypominają, że jest to serial jedyny w swoim rodzaju. Niesamowity klimat, genialne aktorstwo i wciągająca fabuła owiana aurą tajemniczości – to wystarczy, żeby zadowolić widza.
„Penny Dreadful” 1. sezonem podniósł poprzeczkę bardzo wysoko. Pomysł był dość ryzykowny – wziąć bohaterów z klasyki literatury, umieścić ich w wiktoriańskim Londynie i postawić przed wspólnym wrogiem. Mogło pójść bardzo źle, a jednak się udało. Co prawda nie obyło się bez potknięć, ale w ogólnym rozrachunku serial wyszedł na plus. Premierowy odcinek 2. sezonu pokazuje, że tym razem może być jeszcze lepiej i jeszcze brutalniej.
„Fresh Hell” skupia się na Vanessie. Kobieta w poprzednim sezonie przeszła prawdziwe piekło, jednak twórcy nie dają jej odpocząć. Wyniszczająca walka z opętaniem nie przyniosła ukojenia, a wręcz przeciwnie - skierowała na nią jeszcze większą uwagę demonów. Tym razem więc przeciwnikiem bohaterów nie będą wampiry, a służące Panu Ciemności czarownice, które czyhają na życie panny Ives. I na razie wydaje się, że „Penny Dreadful” na tym zyskuje. Wampiry były trochę za bardzo przekombinowane, wiedźmy zaś prezentują się dużo atrakcyjniej: przede wszystkim, przez większość czasu wyglądają jak zwykli ludzie, są przebiegłe, a ich czyny - dobrze umotywowane. Jednocześnie na razie pozostają dość tajemnicze, a bohaterowie zapewne z czasem będą te tajemnice rozwiązywać. Trochę tylko przeszkadza pewna schematyczność. Czy naprawdę te wszystkie potwory grzecznie czekają w kolejce, by atakować jedne po drugich? Wampiry odpadły, więc na polu walki pojawiają się wiedźmy i zapewne dopiero po ich zgładzeniu pojawi się nowy przeciwnik. Szkoda, ciekawiej byłoby wymieszać trochę towarzystwo i zobaczyć, co z tego wyjdzie. Wszak protagoniści to też różnorodna mieszanina.
[video-browser playlist="650199" suggest=""]
„Penny Dreadful” to jednak w tym sezonie nie tylko Vanessa i czarownice. Równolegle rozwija się wątek Ethana, który w finale potwierdził domysły widzów i pokazał swoje dzikie oblicze. Choć na razie wciąż dostajemy jedynie strzępy informacji, twórcy wyraźnie sugerują, że będzie to ważna część sezonu, a wilkołak, który do tej pory wychodził cało z opresji, nie może czuć się dłużej bezpieczny. Czekam na dalsze rozwinięcie tego wątku, wydaje mi się bowiem, że Ethan na to zasługuje. Dotychczas jego postać wypadała trochę blado przy cierpiącej Vanessie czy zastraszonym Frankensteinie, liczę więc, że twórcy trochę przy nim podłubią i wyciągną na światło dzienne drzemiący w nim potencjał.
Ciekawie zapowiada się też wątek Calibana, Potwora Frankensteina, który choć człowiekiem już nie jest, to pragnie się nim poczuć ze wszystkich sił. Chce miłości, pracy, normalności. To na tym skupia całą swoją uwagę. Efektem jest wycieczka po ulicach Londynu w celu znalezienia sobie godnego zajęcia. Dzięki temu możemy podziwiać miasto, zagłębić się w jego strukturę oraz odwiedzić makabryczne muzeum figur woskowych. Próżno szukać tu akcji, natomiast każdą cząstką ciała daje się odczuć klimat serialu wręcz wylewający się z ekranu. To właśnie takie momenty uświadamiają widzom, że „Penny Dreadful” potrafi znaleźć idealne proporcje między szaleńczą i krwawą akcją a wyciszającym i klimatycznym rozwojem świata oraz bohaterów.
Słowo uznania należy się również aktorom, przede wszystkim - genialnej jak zawsze - Evie Green. Jej Vanessa jest idealna, każda emocja zagrana jest perfekcyjnie. I nie mam absolutnie nic przeciwko oglądaniu jej na ekranie non stop, jednak mam wrażenie, że twórcy trochę się zafiksowali. Przydługie ujęcia pokazujące, jak bardzo przestraszona jest Ives, wydają się zbędne. Green świetnie oddała to w scenie bezpośrednio po ataku, widz uzmysłowił sobie powagę sytuacji, więc akcentowanie wagi wydarzenia w późniejszych momentach mija się z celem i zbędnie wydłuża serial.
Czytaj również: Nagrodzony BAFTA „Dom grozy” II już w maju w HBO i HBO GO
„Fresh Hell” zdaje się być idealnym odcinkiem otwierającym sezon. Zarysowuje najważniejsze wątki, buduje klimat i przypomina widzom, jak bardzo tęsknili za tym dziwnym serialem. „Penny Dreadful” w 1. sezonie był bardzo dobry - w tym może być jeszcze lepszy, za co mocno trzymam kciuki.
Poznaj recenzenta
Wojciech PilarzDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat