Dom ziemi i krwi - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 20 maja 2020Sarah J. Maas powraca z kolejną powieścią. Tym razem dla dorosłych czytelników. Czym różni się początek nowego cyklu od poprzednich książek autorki?
Sarah J. Maas powraca z kolejną powieścią. Tym razem dla dorosłych czytelników. Czym różni się początek nowego cyklu od poprzednich książek autorki?
Sarah J. Maas to amerykańska pisarka powieści fantasy. Zadebiutowała w 2012 powieścią Szklany tron, która zajęła pierwsze miejsce na liście bestsellerów New York Timesa. Autorka ma na koncie również inną serię Dwór cierni i róż, która jest luźno oparta na historii Pięknej i Bestii.
Jej najnowsza powieść Dom ziemi i krwi (w Polsce ukaże się wydanie dwutomowe) to pierwsza część nowego cyklu pt. Księżycowe miasto. To historia Bryce – pół człowieka, pół Fae – która nocą czerpie garściami z rozrywek, które oferuje miasto, za dnia poświęca się pracy w antykwariacie z magicznymi przedmiotami. Na własnej skórze odczuwa nierówności społeczne i dyskryminację, która dotyka ludzi oraz ludzkich mieszańców ze strony nadnaturalnych istot, czyli Wanów. Jej życie ulega dramatycznej zmianie, gdy grupa jej przyjaciół zostaje brutalnie zamordowana. Po latach morderca wraca do miasta, a upadły anioł Hunt Athalar stara się rozwiązać zagadkę tajemniczych śmierci. Pomaga mu w tym Bryce, która w międzyczasie stara się również odnaleźć zaginiony Róg Luny.
Tym razem Maas osadziła swoją opowieść w bardziej współczesnych realiach. Magiczne istoty żyją obok siebie w miastach, korzystają z komputerów, telefonów komórkowych, broni itp. Mimo to, nie brakuje tutaj elementów fantasy. W nowym świecie Maas nie brakuje Fea, ale są również anioły, wilkołaki, wampiry, demony i wiele innych. Pupilkiem głównej bohaterki jest chociażby chimera. Nie po raz pierwszy autorka udowadnia, że potrafi stworzyć interesujące tło dla opisywanych wydarzeń. Księżycowe Miasto podzielone jest na kilka okręgów, każdy rządzony przez inną rasę. Każdy poziom jest odpowiednio zhierarchizowany. Sprawia to, że nie zabraknie tutaj również międzyrasowych konfliktów, potyczek o wpływy i sprawowanie władzy. Na razie jednak jest to wątek drugoplanowy.
Autorka nie postawiła jednak na typowy klimat fantasy. Dom ziemi i krwi przypomina trochę powieść kryminalną. Bryce i Hunt razem starają się odszukać mordercę. Badają różne tropy, spotykają się z podejrzanymi, przesłuchują świadków. Niestety, gdy ich śledztwo zaczyna się rozkręcać i robi się ciekawie, autorka postanawia po raz kolejny przedstawić nam opisywany przez siebie świat lub przeszłość poszczególnych bohaterów. Wytrąca to czytelnika z historii i niejednokrotnie wprowadza dłużące się momenty przestoju. Pomysł na najnowszą serię był dobry, ale niestety autorce nie do końca udało się go wykorzystać. To pierwsza część, w której trzeba było wprowadzić czytelnika w nowy świat, ale niestety Maas chciała zawrzeć w pierwszym tomie zbyt wiele informacji, przez co zrobiło się trochę nudno i ktoś, dla kogo będzie to pierwsze spotkanie z pisarką może się zniechęcić do czytania kolejnych odsłon cyklu. Akcja zaczyna rozwijać się dopiero po połowie i pędzi już do końca pędzi w zawrotnym tempie. Jak przystało na Maas nie zabrakło również krwawych pojedynków i dobrze skrojonej intrygi.
Dom ziemi i krwi skupia się wokół trójki bohaterów – Bryce, Hunta oraz Ruhna. Każdemu z nich Maas starała się poświęcić wystarczająco dużo miejsca, tak aby czytelnik mógł lepiej poznać bohaterów. Niestety na początku ucierpiało na tym tempo akcji. Jeżeli ktoś ma za sobą chociaż jedną serię spod pióra Maas to jej najnowsza powieść nie będzie zaskoczeniem. Autorka nie wprowadziła tutaj żadnych nowych rozwiązań. Poznając bohaterów jesteśmy w stanie przewidzieć, jakie łączą lub dopiero będą łączyć ich relacje. Szczególnie tyczy się do dwójki głównych postaci – Bryce i Hunta. Oboje mają za sobą różne traumatyczne przeżycia, także można się spodziewać, że na jakimś etapie historii ich relacja zamieni się w coś więcej, niż tylko wspólnie prowadzone śledztwo. Niemniej przyjemnie można śledzić rodzącą się między nimi relację. Ich przekomarzania i docinki nie raz wywołają uśmiech na twarzy czytelnika.
Nowa seria Maas od początku zapowiadana była jako powieść dla dorosłych czytelników. Po lekturze nie wiadomo jednak dlaczego akurat do takiej kategorii zalicza się tę historię. Oprócz bardziej wulgarnego języka, którym czasem posługują się bohaterowie, niczym zbytnio nie różni się od książek, które Maas pisała dla młodszych czytelników. Już niejednokrotnie udowodniła również, że potrafi obrazowo opisać krwawe sceny, także te, które znajdziemy w Dom ziemi i krwi, nie będą zbytnim zaskoczeniem dla fanów autorki.
Mimo wszystko, Dom ziemi i krwi to udane wprowadzenie do nowej serii. Autorka po raz kolejny wykreowała interesujący świat pełen magii, tym razem dodatkowo muśnięty nutką nowoczesności. Powieść z pewnością przypadnie do gustu fanom twórczości Maas, ale sceptyków raczej nie przekona do tego, aby sięgać po inne książki jej autorstwa. Chociaż Dom ziemi i krwi mogłoby być pojedynczą powieścią, epilog sprawia, że ma się ochotę na kolejną odsłonę przygód bohaterów.
Poznaj recenzenta
Jagoda KickaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat