Dr House – 08×15
Powrót Dr House'a po kilkutygodniowej przerwie, zaowocował przeciętnym odcinkiem, nie wybijającym się niczym na tle innych epizodów nowego sezonu.
Powrót Dr House'a po kilkutygodniowej przerwie, zaowocował przeciętnym odcinkiem, nie wybijającym się niczym na tle innych epizodów nowego sezonu.
"Blowing the Whistle" to sprawa żołnierza, oskarżonego o zdradę stanu, który symuluje symptomy, aby nie trafić do więzienia. Jednak z czasem zaczyna wykazywać też prawdziwe objawy fizycznej dolegliwości. Na tapecie lądują również: podejrzenia współpracowników House'a o to, że ich szef jest nosicielem ciężkiej choroby; rozmowy o honorze i jego definicji oraz kolejna gra, którą lekarz prowadzi ze swoją drużyną.
Sprawa żołnierza, czyli najnowszego pacjenta tygodnia, nie wzbudziła we mnie żadnych emocji. Tak samo, jak związane z nią rozmowy o honorze i jego definicji. Nie były one bowiem niczym nowym, czego w podobnej formie nie moglibyśmy oglądać w tym serialu już wcześniej. Jedyne, co podobało mi się w tym wątku, to rozwiązanie zagadki śmierci ojca. Mężczyzny, który nauczył swojego syna czym jest Kodeks Honorowego Zachowania, tym samym wpływając na sposób, w jaki ten postrzega świat i jak się zachowuje. Rozwiązanie tajemnicy postawiło te nauki w nieco innym świetle. Zarysowało także stosunki między braćmi, którzy nauki ojca rozumieli w inny sposób. Ten element uważam za udany. Poza nim – typowy przypadek, jakich było już wiele.
[image-browser playlist="603648" suggest=""]
©2012 FOX Broadcasting Company
Podejrzenia o ciężkiej chorobie szefa, które w drużynie zaszczepia dr Adams, każą zastanawiać się członkom zespołu, a także samym widzom, czy są one jedynie kolejnym elementem jakiejś dziwnej gry, prowadzonej przez House'a, czy też prawdziwymi symptomami, którymi naprawdę należy się przejąć. Z powodu tej niepewności, wątek wypada w miarę ciekawie. Jest też przyczynkiem do interesujących scen, w których członkowie zespołu, przy użyciu nietypowych metod zdobywają kolejne elementy materiału diagnostycznego. Wątek robi się jeszcze ciekawszy, gdy dowiemy się już, iż rzeczywiście był jedynie kolejną zabawą z członkami drużyny. Wtedy tajemnicza pozostaje jeszcze motywacja lekarza. Co chciał osiągnąć przez jej przeprowadzenie? W tym konteście, szczególnie ciekawie wypada ostatnia scena odcinka. Rozmowa między Chasem, a Gregiem, każe nam zastanawiać się czy House rzeczywiście nie rozpoczął poszukiwań swojego następcy. Kogoś, kto przejmie "rodzinny interes", gdy on sam nie będzie już na siłach do prowadzenia lekarskiej praktyki i rozwiązywania zagadek. Muszę przyznać, że hipoteza jest ciekawa i nie pozbawiona sensu jak i prawdopodobieństwa.
Najlepszą sceną odcinka jest natomiast ta, w której House i Taub grają na Playstation. Szczególnie spodobała mi się burzliwa reakcja Tauba, gdy udało mu się nie tylko trafić z właściwą diagnozą, wyjaśniającą wszystkie dolegliwości pacjenta, ale równocześnie, w tym samym czasie, zwyciężyć z szefem w kolejnej partii gry. Takie spontaniczne reakcje zawsze dobrze się ogląda.
[image-browser playlist="603649" suggest=""]
©2012 FOX Broadcasting Company
Ciekawym momentem jest też ten, w którym Greg każe swojemu pacjentowi w klinice podskakiwać i śpiewać piosenkę przewodnią z serialu "iCarly". Jest to interesujące, głównie dlatego, że pozwala nam poznać serialowe upodobania lekarza. Wiemy już, że ogląda medyczne opery mydlane (m.in. fikcyjne "Prescription Passion"), produkcje fantastyczne (Heroes), seriale dla nastolatków ("The O.C."), ale też i te skierowane dla młodszych widzów, jak "iCarly" właśnie. Taki gust serialowy stanowi ciekawe uzupełnienie osobowości lekarza, pokazujące, że czerpie on przyjemność z najróżniejszych źródeł.
Muszę przyznać, że pojawiający się w tym odcinku dwukrotnie zabieg: House wpada na diagnozę w trakcie rozmowy, więc ją przerywa i wychodzi, nadal mi się nie znudził i wciąż pozytywnie go odbieram. Jest to nieco paradoksalne, gdyż scenarzyści zdecydowanie go nadużywają, wykorzystując w każdym epizodzie serialu. Możliwe jednak, że daje im to pewne poczucie bezpieczeństwa. Cokolwiek by się nie działo, House zawsze w pewnym stopniu pozostaje sobą. Nigdy nie jest stanie dokończyć myśli, gdy coś ważniejszego pojawi się w jego głowie. Dobrze wiedzieć, że jest coś w jego zachowaniu, na czym zawsze można polegać.
Jeśli miałbym podsumować powrót Doktora House'a na ekrany w kilku słowach, byłyby to: jest dobrze, ale tylko tyle.
Ocena: 5/10
Źródło: fot. ©2012 FOX Broadcasting Company
Poznaj recenzenta
Michał KaczońDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat