Dr House – 08×16
Odcinkiem "Gut Check" rządzą relacje rodzinne! Dosłownie, nie da się od nich uciec, nawet na minutę. Czegoś takiego dawno nie mieliśmy!
Odcinkiem "Gut Check" rządzą relacje rodzinne! Dosłownie, nie da się od nich uciec, nawet na minutę. Czegoś takiego dawno nie mieliśmy!
W zasadzie każdy wątek o nich opowiada. Poczynając od nagłego pojawienia się w życiu syna Wilsona, o którego istnieniu nic nie wiedział, poprzez problemy Park z samodzielnością i potrzebą separacji od rodziców, na sprawie pacjenta-hokeisty kończąc. W każdym z nich poruszono kwestie wpływu więzi rodzinnych na życie człowieka.
Najważniejszym wydarzeniem nowego epizodu - choć nie najciekawszym - było pojawienie się młodego Wilsona. Jedenastoletniego chłopca, syna byłej żony Jamesa, o którym lekarz nie wiedział. Kiedy dochodzi do spotkania między ojcem, a synem, chłopiec okazuje się nad wyraz dojrzały. Na dodatek świetnie dogaduje się ze swoim odnalezionym rodzicielem. Sceny z udziałem Duncana wypadają ciekawie. Są bowiem budujące i optymistyczne. Aż w nadmiarze. Niemal od pierwszego spotkania czuć, że coś jest nie tak. Ich relacje są zbyt perfekcyjne, by mogły być prawdziwe. I rzeczywiście – pod koniec odcinka dowiadujemy się, że cała akcja z synem, była ukartowana przez House’a. Greg chciał w ten sposób pokazać Wilsonowi, że ten nie ma czego żałować. Nie musi czuć się niespełniony, że dotąd nie został ojcem. Jakkolwiek nie patrzeć – znów pomógł przyjacielowi, na swój pokręcony sposób. Po raz kolejny tak manipuluje innymi, by Ci samodzielnie przekonali się, czy podejmują właściwe decyzje. Wie, że czyste teoretyzowanie nie daje takich efektów, jak wypróbowanie czegoś na własnej skórze. W końcu mówimy o facecie, który chcąc przekonać się, czy Bóg istnieje, postanowił włożyć nóż do gniazdka elektrycznego. Tę samą zasadę wprowadza w życie, gdy próbuje pokazać innym czego tak naprawdę chcą. Z zadowalającym skutkiem. Koniec odcinka pokazuje nam, że Wilson sam dochodzi do wniosku, że nie jest gotowy na odpowiedzialność, jaką niesie rodzicielstwo. Dociera do niego, że w zasadzie jest zadowolony ze swojego życia. A wszystko dzięki manipulacji House'a.
[image-browser playlist="603597" suggest=""]
©2012 FOX Broadcasting Company
Interesujące były także sceny z udziałem młodego hokeisty, który trafił do szpitala po tym, jak zaczął pluć krwią na lodowisku. Choć sam przypadek nie był niczym emocjonującym, reakcje ekipy diagnostycznej już tak. Szczególnie dobrze wypadła zmiana w zachowaniu Tauba, który w zaledwie kilka dni przeszedł skalę "od nienawiści do miłości", pchany tym, co powiedział mu o pacjencie House. Kolejna manipulacja ze strony lekarza zaowocowała interesującymi reakcjami jego podwładnego. Taub przekonał się na własnej skórze, dlaczego nie powinno się otaczać opieką medyczną osób, które darzy się skrajnymi uczuciami. Przekonał się, jak emocje są w stanie zamazać obiektywny obraz sytuacji. Historia hokeisty powiązana jest z głównym tematem odcinka przez scenę, w której mężczyzna wspomina, że miłość do hokeja zaszczepił w nim ojciec, który każdej zimy w ogródku robił lodowisko, by jego synowie mogli na nim poćwiczyć. Pokazując tym samym, jak rodzice mocno wpływają na decyzje swoich dzieci.
Najciekawszym wątkiem był jednak ten opowiadający o problemach doktor Park. Kiedy Chi skarży się Chase’owi, że nie może znieść już towarzystwa swojej matki, ten proponuje jej wspólne zamieszkanie. Z początku niechętna Park, szybko decyduje się na propozycję kolegi. Cała sytuacja obfituje w ciekawe pomysły, jak zaskakujące wprowadzenie się babci Park, która podążyła za wnuczką oraz bardzo dobre teksty, padające z ust każdego z bohaterów. Największe wrażenie zrobiła na mnie scena, w której Park, zupełnie nagle i niespodziewanie przyznaje przed Housem i całą drużyną, że zamieszkała u Chase'a. Jak gdyby bojąc się, że szef się tego domyśli i wykorzysta przeciwko niej. Moment wyznania oraz towarzysząca mu dyskusja były tak ciekawie poprowadzone, że stanowiły najzabawniejszy moment odcinka. Wraz z wątkiem przeprowadzki, powrócił też temat uczucia, którym Chi darzy Roberta, co zawsze ciekawie się ogląda.
[image-browser playlist="603598" suggest=""]
©2012 FOX Broadcasting Company
Podobało mi się! Znów kilkakrotnie porządnie się uśmiałem. Zainteresowały mnie relacje między poszczególnymi bohaterami, a także nietypowy sposób, w jaki udzielali sobie pomocy. Jeśli ten poziom utrzyma się do końca sezonu, będę bardzo zadowolony.
Na zakończenie, informacja z zupełnie innej beczki: ten sezon zaoferował nam już drugi wyraźny product-placement samochodu. Tym razem tylko przez najazd na nazwę i logo marki, a nie jak poprzednio – bezpośrednie zachwalanie jego zalet na ekranie, (jak w 8x08 "Perils of Paranoia", gdzie Adams miała monolog o zaletach swojego auta), ale nadal zaskakujące jest, że taki ostry product-placement w ogóle się tutaj pojawia. Wcześniej wprowadzano go z większą dyskrecją i wyczuciem. Dobrym przykładem chociażby użycie konsoli w poprzednim odcinku. Ciekawe dlaczego tak promują akurat samochody.
Ocena: 8/10
Źródło: fot. ©2012 FOX Broadcasting Company
Poznaj recenzenta
Michał KaczońDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat