Dragon Ball Super: sezon 1, odcinek 17 – recenzja
Nowy odcinek Dragon Ball Super to kolejna porcja dużego poczucia humoru i zabawy. Niestety nic poza tym nie czeka nas podczas tych dwudziestu minut.
Nowy odcinek Dragon Ball Super to kolejna porcja dużego poczucia humoru i zabawy. Niestety nic poza tym nie czeka nas podczas tych dwudziestu minut.
Dragon Ball Super w kolejnych 20 minutach czasu antenowego skupia się na humorystycznym aspekcie serii. Tym razem twórcy postanowili przyspieszyć nieco bieg wydarzeń - akcja 17. odcinka została przeniesiona o pół roku w przód. Oznacza to, że czas rozwiązania nadszedł, a Gohan i Videl zostali świeżo upieczonymi rodzicami. Wątek ten stanowi w dużej mierze o sile odcinka. Zaloty wobec niemowlęcej wersji Pan to świetna rozrywka nie tylko dla młodego taty i dziadka-Satana, lecz także dla każdego odbiorcy zasiadającego przed ekranem. Tak niespodziewany powrót „Grejtnego Sajana” trzeba koniecznie uczcić sporą dawką śmiechu. Twórcy czują się świetnie w obrazowaniu domowego życia naszych bohaterów, a nowy odcinek jest tylko potwierdzeniem tej teorii.
Son Goku w końcu zostaje przymierzony do roli, do której przygotowywała do Chi Chi. Odpowiedzialny i rozsądny dziadek nr 2 nie może jednak zajmować się w spokoju wnuczką, kiedy dowiaduje się, że Vegeta poświęcił cały ten czas na trening pod okiem samego Whisa. Wątek ten daje nam okazję do przypomnienia problemu, który od zawsze wisiał nad małżeństwem Goku. Chi Chi nie tylko kategorycznie sprzeciwia się udaniu się męża w przestrzeń kosmiczną na trening, ale również walecznie broni swojej jedynej wnuczki przed „okrutnymi” wpływami wojowników. Zawsze nie cierpiałam szczególnie tej cechy u Chi Chi, która przeważnie objawiała się w skrajnych stanach. Tak, czasami wypełniało to odcinki zdystansowanym humorem, lecz w większości przypadków stanowiło po prostu irytującą część osobowości animowanej matki i żony. W tym przypadku nie jest inaczej, a sceny z barykadującą się Chi Chi stanowiły dla mnie jedynie okazję do przewracania oczami.
Miło było natomiast obserwować relacje pomiędzy Son Goku a Bulmą. Wyłączając pierwszą serię, na przestrzeni wszystkich części Dragon Ball niewiele mieliśmy okazji, aby być świadkami tak dużej liczby wspólnych scen pomiędzy tą dwójką. A szkoda, bo ich przyjaźń zdecydowanie częściej powinna być podkreślana, zważywszy na fakt, iż to Bulma była pierwszą prawdziwą przyjaciółką Sayjanina. Przyjemnie jest więc popatrzeć, jak twórcy sobie o tym przypominają. Poza tym nadal mamy okazję podziwiać nieoczekiwany motyw znajomości Bulmy z Whisem, a Goku poganiający mentora Vegety przy jedzeniu stanowi istną wisienkę na torcie przepysznej zabawy.
Choć 17. odcinek Dragon Ball Super prawi przede wszystkim o humorystycznej stronie uniwersum DB, to jednak beztroskie czasy stopniowo ponownie zaczynają usuwać się na dalszy plan. I choć zapowiedź kolejnego odcinka sugeruje, że następny tydzień przyniesie znowu łzy śmiechu, to jednak krótki widok postaci Champy i Vados świadczy o tym, że sielanka już prawie dobiega końca.
Poznaj recenzenta
Agnieszka SudołKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat