Dragon Ball Super: sezon 1, odcinek 37 i 38 – recenzja
Tym razem potyczkę podczas Turnieju Sztuk Walki zastępuje trening pod okiem Saiyańkiego Księcia. Stanowi to lekcję wartą uwagi i chwilę wytchnienia przed niezwykle intensywnym pojedynkiem z ostatnim przedstawicielem 6. Wszechświata – Hitem.
Tym razem potyczkę podczas Turnieju Sztuk Walki zastępuje trening pod okiem Saiyańkiego Księcia. Stanowi to lekcję wartą uwagi i chwilę wytchnienia przed niezwykle intensywnym pojedynkiem z ostatnim przedstawicielem 6. Wszechświata – Hitem.
Po wyczerpującej walce z Maggetą Vegeta staje w szranki z kolejnym przeciwnikiem. Cabba został zaprezentowany już wcześniej podczas krótkiej rozmowy z Goku i Vegetą. Informacja o tym, że jest Saiyaninem 6. Wszechświata, zagwarantowała jedno - nieustanne porównywanie go z bohaterami 7. Wszechświata. W aparycji przeważają przeciwieństwa: wzrost nie ten, postura nieporównywalnie mierna wobec umięśnionych Kosmicznych Wojowników, nawet oczy rozrysowane są nieco inaczej. Jednak najbardziej palącą kwestią pozostawał poziom energii Cabby i jego technika walki. Sprawa ta zostaje stanowczo przedstawiona w 37. odcinku serii.
Siła, jaką dysponuje Saiyanin 6. Wszechświata, jest mniejsza od tej, którą posiada Vegeta (czy chociażby Goku). Cabba ma w sobie jednak ogromy potencjał, który odważnie demonstruje podczas pojedynku. Zadaje ciosy przeciwnikowi i nie boi się próbować wygrać. Objawia się tu jego prawdziwy charakter Kosmicznego Wojownika. Jednak walka pomiędzy Vegetą a Cabbą to w gruncie rzeczy bardziej trening niż pojedynek o zwycięstwo. Jej wynik jest z góry przesądzony, a jedyną istotną kwestią było wyciągnięcie czegoś interesującego z następnego pojedynku Międzygalaktycznego Turnieju Sztuk Walki. Twórcy postanowili więc wykorzystać kolejną okazję dla ukazania odmienionego charakteru Saiyańskiego Księcia. Jego bezinteresowna pomoc Cabbie jest niezwykle naturalna, co dowodzi, że jego konsekwentna zmiana osobowości wyszła serialowi na dobre.
Tym samym drużyna Champy szybko skurczyła się do ostatniego zawodnika. Hit to niezwykle spokojny i cichy osobnik, którego przebłysk charakteru i motywacji otrzymaliśmy przy scenie próby ucieczki Frosta z Bezimiennej Planety. Technika walki Hita jest naprawdę imponująca. Nie tylko nieustannie wykorzystuje 0,1-sekundowy przeskok w czasie, ale również precyzyjnie wymierza ciosy w punkty witalne danego przeciwnika. Walka z Vegetą obrazuje, jak szalenie niebezpieczny jest to oponent, spełnia ona jednak jeszcze kilka funkcji. Po pierwsze – pojedynek Vegeta vs. Hit daje Goku czas na zaznajomienie się z metodami walki zabójcy. Dzięki informacjom uzyskanym od Jaco i Króla Galaktyki jest w stanie oswoić się z mocami Hita jeszcze przed potyczką. Po drugie – była to świetna okazja do wprowadzenia widzów w temat. Wewnętrzny monolog Vegety, który analizuje swoją walkę krok po kroku, był mile widzianym pomysłem scenarzystów. Ponadto pasmo zwycięstw butnego Saiyanina musiało w jakimś momencie dobiec końca, aby główny bohater mógł znowu wejść na scenę. Muszę przyznać, że wprowadzenie Goku ponownie na pierwszy plan nadało całkiem świeżego i zabawnego tonu w porównaniu z ostatnimi odcinkami. Główna w tym zasługa niefrasobliwego charakteru naszego bohatera.
Zaskakujące jest, że Goku udało się tak szybko rozpracować technikę Hita i ją skontrować. Dowodzi to temu, że trening u Whisa niezwykle intensywnie rozwinął nie tylko energię, ale również zmysły Saiyanina. Pewność siebie zawsze towarzyszyła jego pojedynkom, więc i w tym przypadku jego podejście do walki nie dziwi nikogo. Hit jednak nie wykorzystał jeszcze całego swojego potencjału, a po tym, co Goku zademonstrował w 38. odcinku, szanse na zwycięstwo zdają się wyrównane. Jedno jest pewne: możemy się spodziewać długiej i intensywnej bitwy.
Poznaj recenzenta
Agnieszka SudołDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat