Druuna #03: Mandragora. Aphrodisia – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 16 maja 2018Na każdy tom Druuny z Wydawnictwa Kurc trzeba czekać cierpliwie przez rok. Może to i dobrze, bo zawsze mamy przecież rok wytchnienia po tradycyjnej, dusznej dawce perwersyjnego koszmaru, którą funduje nam twórca tego udanego cyklu, klasyk europejskiego komiksu, Paolo Eleuteri Serpieri.
Na każdy tom Druuny z Wydawnictwa Kurc trzeba czekać cierpliwie przez rok. Może to i dobrze, bo zawsze mamy przecież rok wytchnienia po tradycyjnej, dusznej dawce perwersyjnego koszmaru, którą funduje nam twórca tego udanego cyklu, klasyk europejskiego komiksu, Paolo Eleuteri Serpieri.
Kosmos w Druuna #03: Mandragora. Aphrodisia nie jest przyjaznym miejscem. Dotyka go rozkład, dotyka go mrok i zło, a jednak bohaterka wciąż potrafi pozostać jasnym punktem tego świata, mimo że - czy tego chce, czy nie - niezmiennie ulega pokusom rozgrywającego się wokół niej koszmaru. Wciąż jest młoda i ponętna, wciąż daje się wykorzystywać mrocznym siłom, wciąż udaje jej się wykaraskać z jednych tarapatów, by natychmiast wpaść w kolejne. Dalej jest igraszką w rękach losu i twórcy komiksu.
Dawno już opuściła miasto-asteroidę z pierwszego tomu, ale okazuje się, że o miejscu tym wcale nie tak łatwo jest zapomnieć, zwłaszcza po wszystkim, co w nim się przeżyło. Bohaterka przebywa na statku kosmicznym znanym nam z poprzedniego tomu. Nie grasują już na nim replikanci, ale nie znaczy to, że wszystko jest w porządku. Znana z początków opowieści o Druunie zaraza, przenosi się na statek. Aby ją powstrzymać, bohaterka ponownie - tym razem mentalnie, przeniesie się do swojego dawnego miejsca zamieszkania, by w odmętach pamięci - nie tylko swojej - szukać sposobu na odnalezienie składników serum, które było niegdyś skuteczną bronią przeciwko panującej na asteroidzie-mieście zarazie.
Z opisu nie wygląda to na zbyt skomplikowany zabieg fabularny - bardziej jak odcinanie kuponów. Nic bardziej mylnego. Raz, że powyższy opis jest intencjonalnie powierzchowny, dwa, że Serpieri w tworzeniu zasad kosmicznego horroru jest po prostu konsekwentny - prowadzi nas razem z bohaterami przez kolejne kręgi kosmicznego piekła. Tym razem są to koszmary połączonych podświadomości w wędrówce przez echa przeszłości, od których tak zwyczajnie nie da się niestety uciec. Dlatego wracają bohaterowie, których wydawało się, że nigdy już nie spotkamy, bohaterowie tak ważni dla Druuny. Zaś wędrówka samej bohaterki, jest jak zwykle dramatyczna, nasycona perwersją, ale też nadzieją na zakończenie koszmaru. Jednak dobrze już wiemy, że koszmar w wykonaniu Paolo Eleuteri Serpieri nigdy nie ma końca.
Na szansę wyjścia z koszmary wskazywały tytuły niniejszego dyptyku - Mandragora i Aphrodisia nie brzmią tam mocno jak Stwór i Drapieżna. To jednak zwyczajna zmyłka, to także tylko słowa, pod którymi w rzeczywistości kryje się więcej mrocznych, buzujących w podświadomości sensów, niż w tytułach poprzedniego tomu. O tym, jakie to sensy i jakie ukryte znaczenia, rzecz jasna lepiej będzie, jeśli czytelnik przekona się sam. Na jednych ta mroczna zabawa Serpieriego będzie w stanie oddziaływać bardzo mocno, innych być może pozostawi obojętnych, bądź zirytowanych - choćby nieodłączną oprócz obrazów ścianą tekstu. Jednak to wciąż wiąże się z twórczą konsekwencją Serpieriego.
Druuna wydana jest pięknie. Mamy obwolutę, mamy ukrytą pod nią na czarnym tle pozłacaną grafikę. Mamy dodatki, na których możemy podziwiać wdzięki Druuny, mamy także wgląd na czarno-białe plansze, które być może robią jeszcze większe wrażenie, niż te pokolorowane. Mamy być może trochę żalu, że z obiecującego, kosmicznego postapo twórca przekierował opowieść w stronę najmroczniejszego z mrocznych, kosmicznego horroru, który nie daje czytelnikowi nawet odrobiny wytchnienia i który część czytelników może zmęczyć, bądź nawet zniechęcić. Serpieri jednak nie idzie swym odbiorcom na pomoc, idzie raczej pod prąd ich oczekiwań. Dociska i dręczy. Gdzieś tutaj czuć pokrewieństwo Druuny z ekranową Ripley z serii o Obcych, stawianej wciąż naprzeciw nowym, koszmarnym wyzwaniom, od których praktycznie nie ma ucieczki. Czy można się obudzić z takiego koszmaru, a potem z niego uciec? W przypadku Ripley pozostaliśmy tak naprawdę z pytaniem bez odpowiedzi. Jak będzie z Druuną? To naprawdę arcyciekawe pytanie. Częściową odpowiedź poznamy zapewne za rok. I dobrze - rok to w sam raz czas, aby ochłonąć po lekturze i przygotować się na kolejne, kosmiczne wariacje Serpieriego. Tym bardziej, że tytuły zapowiadające następny tom serii o Druunie - Zapomniana planeta i Klon - są co najmniej intrygujące.
Źródło: fot. Kurc
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat