Dunkierka – recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 21 lipca 2017Czy Dunkierka okazała się, jak zapowiadał reżyser, pełnym napięcia filmem o przetrwaniu? Oceniam dla Was ze spoilerami.
Czy Dunkierka okazała się, jak zapowiadał reżyser, pełnym napięcia filmem o przetrwaniu? Oceniam dla Was ze spoilerami.
Zacznijmy od tego, czym Dunkirk na pewno nie jest. Mianowicie – filmem wojennym. Owszem, w tle mamy operację Dynamo, zaś gros postaci widzianych w filmie stanowią żołnierze. Jednak to jeszcze o niczym nie świadczy. Wspomniane działania są tylko tłem. To opowieść o tym, co człowiek jest w stanie zrobić, by przetrwać i zapewnić to przetrwanie innym.
Należy tu zaznaczyć, ze Nolan nie mógł chyba wybrać sobie lepszych okoliczności do opowiedzenia takiej historii. Nikt z nas przecież nie wie, jak sam zachowałby się, będąc na otoczonej zewsząd plaży. W ciągłym zagrożeniu ze strony niewidzialnego wroga. A co zrobilibyśmy, gdyby kazano nam płynąć na drugą stronę kanału La Manche, by ratować ludzi walczących za naszą wolność? A gdyby nagle, w środku przestrzeni powietrznej wroga, nasz samolot zaczął szwankować? Gdybyśmy mieli wybór – zginąć za innych albo wrócić i żyć tylko dla siebie? Na te własnie pytania stara się nam odpowiedzieć reżyser.
Dostajemy więc trzy osobne historie, z których każda toczy się swoim tempem, by w końcu spotkać się i znów rozstać, toczyć się własną drogą. I tu ujawnia się największa wartość tego obrazu. Gdyby sceny te przedstawiono jako osobne opowieści toczące się jedna po drugiej, dostalibyśmy nudnawy, fabularyzowany dokument pełen dłużyzn. Nolan wybrnął z tego jednak naprawdę świetnie, tworząc dzieło trzech prędkości, z których każda stara się dostosować do napięcia, jakie towarzyszyło poszczególnym aspektom operacji.
Najpierw poznajemy Tommy'ego, młodego żołnierza brytyjskiego, który stara się za wszelką cenę uciec z piekła, jakim stało się francuskie wybrzeże. Co prawda nie ucieka się on do jakichś ekstremalnych rozwiązań, które kazałby widzowi poddać w wątpliwość jego człowieczeństwo, jednak wykazuje się niesamowitą determinacją i wolą przetrwania. Zresztą nie tylko on, to tyczy się wszystkich przebywających na plaży. I nie każdy z nich znosi tę sytuację jak Tommy. Niektórzy, jak admirał dowodzący ewakuacją, zachowują zimną krew aż do końca. Inni zaś stawiają swoje życie ponad wszystko. Najbardziej chyba zapadnie mi w pamięć jedna z pierwszych scen, gdy nieznany z imienia Francuz, późniejszy towarzysz Tommy'ego, okrada zwłoki brytyjskiego żołnierza z munduru, tylko po to, by móc łatwiej dostać się na statek (Francuzi mieli własne statki i znacznie niższy priorytet ewakuacji).
Drugim elementem całości jest historia Pana Dawsona, jego syna i majtka, którzy wypływają na wezwanie Króla, by zabrać żołnierzy z plaż Dunkierki. Każdy z nich wyrusza w ten rejs z innego powodu. Sam Dawson z poczucia obowiązku, jego syn po to, by okazać lojalność, zaś George, majtek, po to, by udowodnić swoją wartość sobie i innym. Oglądając sceny z udziałem starego kapitana, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że ma on w sobie coś z Hemingwayowskiego Santiago. Nie chodzi tu o tragizm postaci, raczej o ukazanie doświadczonego człowieka, który mierzy się z tym, czym obarcza go ta wyprawa. I robi to tylko na swoich warunkach.
Ostatnią częścią tego tryptyku są losy dwóch brytyjskich pilotów, Farriera i Collinsa. Tutaj Nolan też wprowadził kolejny punkt widzenia, wcześniejszą desperację, poczucie obowiązku i honoru zastąpił profesjonalizmem, oddaniem i odpowiednią dawką patosu. Nasi piloci są po prostu świetni w tym, co robią, a swoją służbę pełnią z należytym oddaniem, nie okazując lęku o własne życie. Ten wątek zdaje się najbardziej przejaskrawiony, ale mi osobiście to nie przeszkadza, gdyż stanowi odpowiedni kontrast względem dwóch pozostałych i świetnie je uzupełnia.
Nie mogę też narzekać na brak widzialnego antagonisty, namacalnego wroga. To nie jest przecież lądowanie w Normandii z Saving Private Ryan czy desant, by wysadzić A Bridge Too Far. Nie ma tu pełnych wyniosłości scen batalistycznych, ani bohaterskiej wymiany ognia czy szarży twarzą w twarz na wroga. Jest za to strach i poczucie klaustrofobii, której nie wywołują jednak ściany, a niewidzialna ręka kierująca ostrzałem i bombardowaniami.
A jak jest z oddaniem realiów? Zacznijmy od fenomenalnej pracy, jaką wykonali kostiumologowie i rekwizytorzy. Tutaj naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Zadbano o każdy konieczny detal, włącznie z zastosowanym materiałem i odpowiednim krojem. Patrząc na same mundury, można było bez problemu odróżnić Brytyjczyków od Francuzów. Jeśli chodzi o broń, to nie ma jej za wiele, nie jest też za często używana, ale mówiąc krótko, jest taka, jaka być powinna.
Jeśli chodzi o samo tło akcji, czyli wspomnianą wcześniej Operację Dynamo, to boli mnie jedna rzecz. Brak mi mianowicie napisów końcowych, które podsumowałyby ogrom strat, jakie poniesiono w Dunkierce (przeszło 200 statków i 145 samolotów, a mowa tu tylko o Brytyjczykach). Zwłaszcza że pokuszono się o dość skromne wprowadzenie, co powoduje, że brak swoistego epitafium boli jeszcze bardziej. Nie pomaga nawet słynne przemówienie Winstona Churchilla, choć duży plus za fakt, że czyta je jeden z bohaterów. Uniknięto w ten sposób puszczenia, po raz kolejny, oryginalnej taśmy. Trochę się to już przejadło.
Pozostaje jeszcze kwestia oprawy audiowizualnej. Nolan swoimi poprzednimi filmami postawił poprzeczkę dość wysoko, a tutaj nie tylko jej dorównał, ale miejscami brawurowo przeskoczył. Zdjęcia są naprawdę przepiękne. Kiedy potrzeba, dają klimat osamotnienia i zamknięcia, by zaraz pokazać pustkę i beznadzieję, po drodze nie szczędząc nam doniosłych panoram plaży, morza i nieba. To samo tyczy się ścieżki dźwiękowej. Ta, głównie opisowa, znakomicie oddaje nastrój i pogłębia odbiór filmu. Czego innego zresztą można by się spodziewać po utworach skomponowanych przez legendarnego Hansa Zimmera.
Podsumowując, Dunkirk to naprawdę świetny film z wojną w tle. Nie pokuszę się jeszcze o nazwanie go filmem roku, bo jest dopiero lipiec i wiele może się zdarzyć. Jedyne, do czego na początku miałem zarzut, to kameralność historii, jednak im dalej w seans, tym mocniej dochodziłem do wniosku, że wychodzi to na plus i jeszcze bardziej, w sposób pozytywny, dystansuje Dunkirk od większości filmów historycznych, traktujących o II Wojnie Światowej. Czy zaś jest to najlepszy film Nolana? Choć jestem wielkim fanem klimatów wojennych, to jednak u mnie zajmuje on drugie miejsce. Trochę mu brakuje do Memento.
Źródło: fot. Warner Bros.
Poznaj recenzenta
Aleksander "Taktyczny Wafel" MazanekKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat