W 15 odcinku Fallon ma nie lada wyzwanie przed sobą – jak na osobę z wręcz zerowymi umiejętnościami rodzicielskimi, musi zająć się synem swojego narzeczonego Liama. Ten zaś wyrusza w podróż, by odnaleźć matkę swojego dziecka. Oprócz tego Alexis wciąż walczy o życie swojego męża, a Crystal próbuje ukryć przed Blakiem, że próbowała zabić jego byłą… A wszystko to dzieje się wraz z imprezą przyszywanej córki Dominique, która wciąż próbuje osiągnąć sławę w tym ciężkim show-biznesie. Tylko czy musi do tego wykorzystywać Culhane’a? W 16 epizodzie mamy za to pewne zmiany. Fallon wchodzi w przymierzę ze swoim ojcem, aby odkryć trupy z szafy mamy Connora. Dzięki czemu powracamy trochę do dynamiki Carringtonów z pierwszego sezonu, a współpraca tych dwojga to zawsze przyjemność dla oczu. W tym samym czasie pozostawiona sama sobie Crystal musi wejść w buty prawdziwej bizneswoman, co udaje jej się z mieszanym rezultatem. Sama nawiedza przeszłość, a Kirby zdobywa nową pracę. Gdybym miała pisać recenzję jedynie odcinka piętnastego – byłaby bardzo negatywna. Po zakończeniu tego epizodu czułam się jedynie zmęczona  tym, co wyprawia Dynastia, jako że nic tak naprawdę się nie działo. Fallon znów popełniła błąd, który szybko naprawiła. Crystal i Blake żyją pomiędzy konfliktami w związku a względnym spokojem. Alexis próbuje dogadać się z Adamem i przekonać Jeffa, aby zaufał jej synowi, a swojemu niedoszłemu (?) mordercy. Rodzina Andresów chyba już w ogóle nie występuje w tym serialu i w sumie nawet nie wiem, czy jest potrzebna, mimo że bardzo lubię zarówno Andersa, jak i Kirby. A Sam łaził po różnych scenach w fantastycznych ubraniach, głównie żeby przypomnieć widzom, że jeszcze istnieje. Czyli tak naprawdę mogłabym zrobić kopiuj-wklej wcześniejszych dwóch recenzji – narzekanie byłoby takie samo. Jednak były jakieś plusy tego odcinka. Mimo wciąż powtarzającego się schematu, cieszył mnie cały wątek między Fallon a Connorem. Jasne, nie dość, że nasza Carringotnówna nie potrafiła zająć się dzieckiem, to jeszcze jak zwykle za swoje zachowanie obwiniała wszystkich, zamiast wziąć na siebie własne winy. Jednak jej cała rozmowa z chłopcem i to, że chce o niego walczyć – jak wskazują ostatnie minuty odcinka – daje nadzieję nie tylko na pokazanie trochę nowego oblicza Fallon, ale również na zmianę dynamiki. Podobały mi się również wątki Alexis i Vanessy, choć je rozwinę już po recenzji szesnastego odcinka. Jestem naprawdę zaskoczona, ale podobał mi się odcinek szesnasty. Bałam się, że cały wątek Fallon znów skończy się przeprosinami. A tu niespodzianka: Liam, nie dość, że wiedział dokładnie o jej planie, to jeszcze w tym uczestniczył. Bardzo duży plus, który pokazuje, że pan Ridley wcale nie jest tak święty i potrafi ubrudzić sobie ręce, jeśli uzna to za słuszne. W końcu widać, że wychowała go Laura, a nie bez powodu związał się z równie manipulującą kobietą jak Fallon. Sam wątek, że Connor to jednak brat Liama, a nie jego syn zupełnie mnie zaskoczył, tym bardziej że wiedziała o nim Laura. Może nie stawia to Heidi w zbyt dobrym świetle, jednak kto by się przejmował tak poboczną postacią. Najważniejsze jest to, że wprowadzono nową, ciekawą dynamikę do całej relacji pomiędzy zakochaną parą a przyszłą teściową. Podobała mi się również cała scena pomiędzy matką i synem, a Adam Huber udowodnił, że jest naprawdę dobrym aktorem. Ale w to, że Dynastia może się pochwalić znakomitą obsadą, nigdy nie wątpiłam.
fot. materiały prasowe
Cieszy mnie również, że dano w końcu prawdziwy wątek Samowi. Może i tajemniczy znajomy z mrocznej przeszłości to trochę leniwy pomysł, ale ważne, że coś w jego życiu się dzieje. Dobrze również, że cokolwiek zadziało się z Kirby, choć nadal irytuje mnie takie traktowanie po macoszemu jej wątków. Niestety o jej ojcu nic nie mogę powiedzieć. Anders wciąż jest, a jakby go nie było. Co do pozostałych pozytywnych motywów w tym odcinku, jestem naprawdę zaskoczona tym, jak dobrze ogląda się wątek Alexis, stojącej pomiędzy mężem a synem. Z jednej strony, wszystko wciąż wygląda tak samo, jednak nie mogę powiedzieć, że sama relacja jej i Jeffa nie jest ciekawa. Nie wiemy, na ile zachowanie Alexis wynika z dobroci serca, a na ile z wyrachowania, jednak jej troska o Jeffa – a także to, że on nie jest do niej przyzwyczajony – wprowadza  ciekawą dynamikę. I przyznam szczerze, sama zaczęłam mieć nadzieję, że jednak uczucia Alexis są szczere. A teraz, zwłaszcza po odcinku szesnastym, jestem ciekawa co będzie z oboma mężczyznami w jej życiu. Nie sądzę, by którykolwiek z nich umarł (zwłaszcza Adam), ale może się mylę i Dynastia zaskoczy. Co do szczerych uczuć – zastanawia również Vanessa, która przez długi czas stała w opozycji do swojej wciąż kombinującej matki. To, że Dominique kocha swoją córkę i zrobi dosłownie wszystko, by jej marzenia się spełniły, niszcząc to, co napotka na swojej drodze, wydaje się szczere. Jednak czy Vanessa wykorzystuje Culhane’a z powodu zimnej kalkulacji, czy może nadal za nim tęskni? A może chce się zemścić, zraniona tym, co zrobił z jej matką? Rola Vanessy w tym wszystkim jest naprawdę interesująca i jestem ciekawa, czy na tyle odcinków, ile nam zostało, ta kwestia się rozwiąże. Gorzej z samym Blakiem i Crystal, którzy tak naprawdę wciąż szarpią się ze sobą, a widzów pozostawia to bez emocji. Naprawdę, nie sądziłam, że po drugim sezonie między tą dwójką może być nudniej, jednak ten sezon udowadnia, że może. Niestety, również Daniela Alonso jest o wiele gorsza od swoich poprzedniczek i mimo że miała być „ostrzejszą” wersją, jej pazurki dawno zostały obcięte. Dobrze, że w końcu dostała swój wątek, ale z drugiej strony, jej rola blaknie przy wszystkich innych. Trochę inaczej jest z Blakiem, któremu ta mała przygoda z córką nadała trochę pozytywniejszej perspektywy. Obawiam się jednak, że to wszystko zostanie zrujnowane przez jego miłość do firmy. I boję się nawet mieć nadzieję, że mogę się mylić. Dynastia przędzie różnie, ale przędzie. Ten sezon to wciąż powtarzające się, utarte schematy, choć jest parę ciekawych kwestii, a sam odcinek szesnasty sugeruje, że może pewne kwestie się zmienią. Pytanie tylko, czy zostaną rozwiązane w najbliższych odcinkach, nakręconych jeszcze przed pandemią. Ja osobiście wątpię i podejrzewam, że zostaniemy z niczym. Nadzieja będzie tylko taka, że scenarzyści lepiej przygotują się na czwarty sezon.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj