Dzieci demonów
Gatunek fantasy kojarzony jest głownie z magią, epickimi bitwami, smokami, elfami i całą gamą różnorakich, wymyślnych ras. A co powiecie na dramat osadzony w fantastycznym świecie, gdzie pierwsze skrzypce grają rozterki bohaterów i moralne dylematy, zaś krwawe potyczki i wymyślne czary występują zaledwie w ilości śladowej?
Gatunek fantasy kojarzony jest głownie z magią, epickimi bitwami, smokami, elfami i całą gamą różnorakich, wymyślnych ras. A co powiecie na dramat osadzony w fantastycznym świecie, gdzie pierwsze skrzypce grają rozterki bohaterów i moralne dylematy, zaś krwawe potyczki i wymyślne czary występują zaledwie w ilości śladowej?
Bezimienni, demony służące bogini Elishcie, przed laty zapędzeni zostali do podziemi, by nigdy więcej nie skazili ziemi swoją przeklętą krwią. Jednak ich pomiot, zrodzony z ludzkich kobiet, wciąż żyje pośród ludzi, ukrywając swoje prawdziwe pochodzenie. Ich tropem wysłani zostają Wędrowcy Erin Błogosławionej, biegający z wilkami i potrafiący przybrać ich formę. Ich niezwykła umiejętność odczytywania wspomnień ze szczątków umarłych czyni z nich śmiertelne zagrożenie dla nielicznych potomków Bezimiennych. Ale czy pomioty demonów aby na pewno są tak zepsute i niebezpieczne, za jakie uważają ich ludzie?
J.M. McDermott to pisarz w zasadzie nieznany, a już na pewno w Polsce. Co prawda jego debiutancka powieść "The Last Dragon" była nominowana do nagrody Crawforda, a na Amazonie w 2008 roku zajmowała 6 miejsce na liście najlepiej sprzedających się powieści fantastycznych, aczkolwiek skromny dorobek autora sprawia, że do popularności wciąż daleka droga, szczególnie wśród czytelników nieanglojęzycznych. "Dzieci demonów" to dopiero pierwszy tom trylogii zatytułowanej "Psia Ziemia". Jest to zresztą bardzo widoczne w zakończeniu, które po prostu urywa historię nie domykając w zasadzie żadnego wątku. Z tego też względu nie ma zbytnio sensu zabierać się za początek cyklu, jeżeli nie mamy w zamierzaniu czytać pozostałych dwóch części, bowiem książka pozostawi nas jedynie z masą pytań bez odpowiedzi.
Dawno nie czytałem powieści, w której świat przedstawiony byłby tak brudny, ponury i smutny. Można odnieść wrażenie, że większość mieszkańców Psiej Ziemi mieszka w jakichś zapadających się norach, a każdy kolejny dzień staje się dla nich prawdziwą walką o przetrwanie. Kradzieże, pobicia, a nawet morderstwa wydają się być tu na porządku dziennym. Nawet ludzie króla, którzy powinni stać na straży sprawiedliwości i chronić mieszkańców, dopuszczają się podłych czynów. W zaułkach zaś dogorywają narkomani zatruwający swoje płuca demonowym zielem, a kobiety sprzedają się za kilka marnych groszy. Taka wszechogarniająca nihilistyczna atmosfera biedy i zepsucia sprawia, że powieść docenią przede wszystkim dojrzali czytelnicy, oczekujący od książek czegoś więcej poza dynamiczną akcją.
"Dzieci demonów" to historia trójki potomków Bezimiennych, których losy śledzimy dzięki wspomnieniom odczytanym ze szczątków jednego z nich przez dwójkę Wędrowców podążających ich tropem. Dowiadujemy się, że demonowe pomioty nie są żadnymi potworami dążącymi do upadku ludzkości i odnajdującymi radość w mordowaniu niewinnych, ale prześladowanymi, samotnymi i zagubionymi istotami, szukającymi swojego miejsca na świecie. I o tym właśnie jest ta powieść. O odmienności, wyobcowaniu, potrzebie akceptacji i poszukiwaniu bratniej duszy. Żadna z postaci przewijających się przez opowieść nie jest ani jednoznacznie dobra, ani jednoznacznie zła. Każdy ma jakieś grzeszki na sumieniu, większe lub mniejsze. Jona ukrywa się w szeregach ludzi króla, stojąc na straży prawa i porządku, nocą zaś zabija na zlecenie tajemniczego Króla Nocy, który w razie sprzeciwu grozi śmiercią jego matce. Rachel natomiast to senta, skrywająca pod ubraniem jaszczurze łuski pokrywające znaczną część jej ciała. Dziewczyna stroni od ludzi, ponieważ nie chce, aby kontakt z jej skażonym ciałem był przyczyną chorób, z drugiej zaś strony daje ciche przyzwolenie bratu na jego przestępczą działalność. Ostatnim bohaterem jest Salvatore, który jednocześnie zdaje się być najbardziej zepsuty, rozkochuje w sobie młode dziewczęta, które poprzez obcowanie z nim zapadają na paskudną chorobę, a następnie je porzuca i szybko o nich zapomina. Pewnym usprawiedliwieniem dla jego działań może być fakt, iż miewa on poważne problemy z pamięcią, przez co prawdopodobnie nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, kim jest i co robi. Niemniej jednak na tle całej trójki wypada najbardziej negatywnie.
Powieść J.M. McDermotta to pozycja z pewnością nietuzinkowa, znacznie odbiegająca od większości tytułów spod znaku fantasy. Brak w niej dynamicznej akcji i humoru, które poniekąd cechują ten gatunek. Zamiast tego nacisk położony został na relacje bohaterów, ich wewnętrzne rozterki oraz stopniową przemianę. Choć dominuje tu smutek, brud i degrengolada to od "Dzieci demonów" ciężko jest się oderwać, gdyż opowiedziana historia historia wciąga bez reszty, a ciekawy styl autora sprawia, że czytanie staje się przyjemnością. Prawdopodobnie miłośnikom klasycznych opowieści o magii i smokach nie przypadnie ona do gustu, ale i tak warto dać jej szansę. Nie mam pewności, czy kolejne tomy utrzymają, a może nawet przeskoczą, obecny wysoki poziom, czy też ostatecznie pogrążą całą historię, dlatego profilaktycznie wystawiam mocną "ósemkę". Gdyby książka stanowiła odrębną, zamkniętą całość prawdopodobnie ocena byłaby wyższa.
Ocena: 8/10
Hatak.pl jest patronem medialnym wydawnictwa.
[image-browser playlist="605259" suggest=""]
Autor: J.M. McDermott
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 270
Przekład: Kamil Lesiew
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydano: 2012
ISBN: 978-83-7839-027-5
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat